Czołgi się psuły, a żołnierze gubili. Kompromitacja sowieckiego najazdu na Rumunię
  • Piotr ZychowiczAutor:Piotr Zychowicz

Czołgi się psuły, a żołnierze gubili. Kompromitacja sowieckiego najazdu na Rumunię

Dodano: 9
Wkroczenie sowieckiej armii do Besarabii
Wkroczenie sowieckiej armii do Besarabii Źródło: FOT: Archiwum HDR
Armia Czerwona, zdobywając Besarabię, wykazała się niebywałą nieudolnością. Czołgi się psuły, żołnierze gubili, a desant powietrzny skończył się kompromitacją.

PIOTR ZYCHOWICZ: 28 czerwca 1940 r. Armia Czerwona wkroczyła na teren rumuńskiej Besarabii. Stało się tak dlatego, że przed 1914 r. terytorium to należało do Imperium Rosyjskiego?

WŁADIMIR BIESZANOW: Rzeczywiście, argument „przywrócenia sprawiedliwości historycznej” był wykorzystywany w sowieckiej propagandzie. Moskwa nigdy nie uznała rumuńskiej aneksji Besarabii. Jednakże pod okupację sowiecką dostała się również Północna Bukowina, która – podobnie jak Lwów – nigdy do Imperium Rosyjskiego nie należała. W rzeczywistości Stalin realizował po prostu porozumienie z Hitlerem. Był to pierwszy etap na drodze do sowietyzacji całej Rumunii, a także Bułgarii, Iranu i Turcji.

Jakie narody zamieszkiwały Besarabię?

Według spisu ludności z 1897 r. 47,6 proc. mieszkańców guberni besarabskiej stanowili Mołdawianie, 19,6 proc. Ukraińcy, 11,8 proc. Żydzi, 8 proc. Rosjanie, 5,3 proc. Bułgarzy, 3,1 proc. Niemcy, a 2,9 proc. Gagauzi. Miasta w większości były wielonarodowościowe.

W jakich okolicznościach Rumunia weszła w posiadanie Besarabii?

Przyłączenie Besarabii do Rumunii nastąpiło w czasie, kiedy Imperium Rosyjskie się zawaliło i kraj pogrążył się w ogniu wojny domowej. 15 grudnia 1917 r. w Kiszyniowie proklamowano powstanie Mołdawskiej Republiki Demokratycznej, która ponad miesiąc później ogłosiła, że nie jest już częścią Rosji. Sprzymierzone z Rosją wojska rumuńskie wkroczyły wówczas do Besarabii na rozkaz carskiego generała Szczerbakowa. Wykorzystując słabość sąsiada, Rumuni już w Besarabii pozostali. 27 listopada 1918 r. prowincja została włączona do Królestwa Rumunii.

W jakich okolicznościach Związek Sowiecki przekazał Rumunii ultimatum?

Pakt zawarty przez Stalina z Hitlerem w 1939 r. określał Rumunię jako sowiecką strefę wpływów. W połowie marca 1940 r. zakończona została wojna z Finlandią, co już w kwietniu pozwoliło rozpocząć przerzut sowieckich wojsk na południe. 9 kwietnia, gdy wojska niemieckie wtargnęły do Danii i Norwegii, Moskwa wysłała do Bukaresztu memorandum z pretensjami do rzekomego ostrzału jej terytorium przez rumuńską artylerię. Było to oczywiście wyssane z palca. Wieczorem 26 czerwca, zapewniwszy sobie poparcie Niemiec i Włoch, Moskwa zażądała od Bukaresztu oddania jej Besarabii i północnej Bukowiny. Dwa dni później postawiła zaś rząd rumuński przed faktem dokonanym. Po prostu oznajmiła mu, że następnego dnia o godz. 14 czasu moskiewskiego Armia Czerwona wkroczy na sporne tereny.

Czyli wojna.

Moskwa zażądała, żeby armia rumuńska wycofała się bez walki. Miała spakować walizki i w ciągu czterech dni opuścić „wyzwolone” tereny, pozostawiając nietknięte zakłady przemysłowe, elektrownie, lotniska, mosty, pociągi, magazyny, mienie państwowe i prywatne oraz inne dobra materialne.

Sowieci się spodziewali, że Rumunia kapituluje i spełni te żądania.

W Moskwie przygotowano dwa alternatywne warianty działania. Pierwszy zakładał, że Rumunia odmówi. Wtedy Armia Czerwona przystąpiłaby do ataku. Jednocześnie z uderzeniem lądowym miał zostać dokonany wielki desant z powietrza celem dezorganizacji tyłów przeciwnika. 120 ciężkich bombowców TB-3 osłanianych przez 300 myśliwców miało zrzucić 2 tys. żołnierzy z brygad powietrzno-desantowych. Planowano również bombardowania rumuńskich lotnisk, a Flota Czarnomorska, która 15 czerwca została postawiona w stan gotowości bojowej, miała podjąć walkę z flotą rumuńską.

Czytaj też:
Jego wyznawcy mordowali ludzi w rzeźni

A drugi wariant?

Ten z kolei zakładał, że „Rumunia postąpi rozsądnie”. Czyli ustąpi. W tym przypadku do Besarabii wprowadzano by tylko część zgrupowanych wojsk. Armia rumuńska miałaby się zaś wycofać na nową granicę.

Rumunia początkowo była zdecydowana na stawianie oporu. Dlaczego ostatecznie skapitulowała i nie podjęła walki?

Ponieważ była nieprzygotowana ani pod względem politycznym, ani wojskowym. Udzielone jej gwarancje suwerenności ze strony Anglii i Francji utraciły wszelkie znaczenie. Czynnikiem decydującym stała się jednak postawa Niemiec, które nie tylko odmówiły Rumunom pomocy, ale wręcz doradzały Bukaresztowi przyjęcie sowieckich warunków. Berlin grał po stronie Moskwy. W rozmowach z bolszewikami zastrzegł tylko nietykalność rejonów wydobycia ropy naftowej w Ploeszti oraz przestrzeganie praw rumuńskich Niemców przez sowieckie władze okupacyjne.

Jak technicznie miało wyglądać przekazanie Besarabii przez Rumunów?

Armia rumuńska otrzymała rozkaz wycofania się w sposób zorganizowany na nową granicę, nie stawiając oporu Armii Czerwonej, i przygotowania obrony wzdłuż rzeki Prut. Wojskom nakazano ewakuację uzbrojenia, sprzętu oraz ściśle wojskowego mienia i wyposażenia. Oficerowie i szeregowi mieli prawo zabrać ze sobą tylko najbardziej potrzebne rzeczy prywatne. Na przykład wywożenie mebli było zabronione. Kategorycznie zakazano niszczenia magazynów, lotnisk, zakładów przemysłowych, elektrowni, środków łączności i składów pociągów. Strony szybko uzgodniły kolejność zajmowania ważniejszych miast Besarabii i Środkowej Bukowiny oraz 5–10-kilometrową odległość między rumuńską ariergardą a sowiecką awangardą. Nowa granica miała zostać zamknięta 3 czerwca o godz. 14.

Jak pan ocenia kondycję Armii Czerwonej w przededniu tej rozgrywki?

Konsekwentne zniszczenie całego systemu szkolenia bojowego i fizyczna likwidacja wyższej kadry dowódczej sowieckich sił nie pozostały bez skutku. Widać to było zresztą we wszystkich ówczesnych „kampaniach wyzwoleńczych”. Czyli w Polsce, państwach bałtyckich, a w szczególności w Finlandii. Armia Czerwona był ociężałym, słabo wyszkolonym i źle sterowanym mechanizmem.

Udało się skoncentrować wojska na czas?

Nie. Problemy organizacyjne sprawiły, że wojska były w stanie zakończyć rozwijanie dopiero 27 czerwca. Zamiast 709 zaplanowanych eszelonów dostały o jedną trzecią mniej. Z powodu braków transportu armie wyruszające w pochód nie mogły zabrać ze sobą całego niezbędnego uzbrojenia i wyposażenia. Z pododdziałów piechoty 25. Dywizji Piechoty przybył na nową sowiecko-rumuńską granicę… bez karabinów. Inny wyzwalał Besarabię z karabinami ćwiczebnymi. Forsowanie dolnego biegu Dniestru przez wojska 9. Armii przeciągnęło się z powodu słabego przygotowania jednostek saperskich, które zapomniały zabrać ze sobą sprzęt niezbędny do przygotowania przepraw!

Kierujący inwazją Gieorgij Żukow przeprowadził dwa desanty.

Gieorgij Żukow na okładce magazynu "Life", 1944 r. Fot. Time Inc.; photograph by Gregory Weil

Ogółem wysadzono i zrzucono na spadochronach 2121 żołnierzy. Dowódca szkolenia bojowego Armii Czerwonej generał lejtnant Kurdiumow 24 czerwca 1940 r. zameldował komisarzowi ludowemu obrony, że operacja powietrzno-desantowa w Besarabii została „przeprowadzona kategorycznie źle”, ponieważ brak było „jakiegokolwiek przygotowania”. Załogi samolotów nie miały doświadczenia w zrzucaniu spadochroniarzy. Dowódcy brygad nie zdążyli przeprowadzić bodaj minimalnego szkolenia i zapoznania nawigatorów z wymaganiami masowych skoków ze spadochronem. Przerzut powietrzny desantu odbywał się bez osłony lotnictwa bojowego i uprzedniego zwiadu w rejonie zrzutu. Nie przestrzegano szyku ani pułapu. Zrzuty były wykonane bezładnie, na różnych wysokościach i w dużym rozciągnięciu. W wyniku tego brygady zostały rozrzucone na terenie 10 na 10 km, a zbiórka po wylądowaniu trwała dwie godziny, co w sytuacji bojowej jest niedopuszczalne.

Ilu żołnierzy przy tym zginęło?

Czterech, a siedmiu połamało ręce i nogi. Co jednak najgorsze, brygady powietrzne zrzucano i wysadzano bez żadnych zadań i wskazówek o charakterze ich misji. Ze strony sztabu frontu nie było żadnego dowodzenia brygadami. Uzupełnienia zapasów amunicji zrzuconych brygad oraz ewakuacji rannych i chorych nie przewidziano. „Wymienione błędy w sytuacji bojowej w sposób nieunikniony doprowadziłyby do porażki operacji powietrzno-desantowej i niepotrzebnej zguby ludzi i samolotów”.

Na szczęście dla Sowietów Rumuni się nie bronili. To by się pewnie zakończyło pogromem tych spadochroniarzy.

Ta operacja desantowa bardziej przypominała grę w „wojenkę”. Odbywała się przy całkowitym braku oporu ze strony przeciwnika i uwzględnienia, chociażby w celach szkoleniowych, takiego oporu przez dowództwo sowieckie. W „sytuacji bojowej”, to znaczy w trakcie późniejszej wojny z Niemcami, wszystkie sowieckie desanty powietrzne zakończyły się porażką i – jak przewidywano w roku 1940 – „niepotrzebną zgubą ludzi i samolotów”.

Jefrosinia Kiersnowska w swoich wspomnieniach „Ile wart jest człowiek” opisuje sceny kompromitujące Armię Czerwoną. Podczas wkroczenia do Besarabii miały psuć się czołgi i pojazdy, żołnierze sowieccy wyglądali fatalnie, byli zdezorientowani i kiepsko wyszkoleni. Czy rzeczywiście było aż tak źle?

Artykuł został opublikowany w 5/2015 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.