Politrucy znad Oki. To oni indoktrynowali kościuszkowców
  • Tomasz StańczykAutor:Tomasz Stańczyk

Politrucy znad Oki. To oni indoktrynowali kościuszkowców

Dodano: 
Żołnierze 1. Polskiej Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki w drodze na front, w 1943 r.
Żołnierze 1. Polskiej Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki w drodze na front, w 1943 r. Źródło:Wikimedia Commons
W 1. Dywizji rozpoczynali kariery, które pięknie rozkwitły w PRL, Minc, Zambrowski, Radkiewicz, Fejgin, Ochab, Zawadzki, Sokorski...

25 kwietnia 1943 r., po ujawnieniu grobów katyńskich, rząd Związku Sowieckiego – święcie oburzony polskimi propozycjami zbadania ich przez Międzynarodowy Czerwony Krzyż i notą domagającą się wyjaśnienia losu polskich oficerów – przerwał stosunki dyplomatyczne z rządem RP.

Dla komunistów zapaliło się zielone światło. Pod koniec kwietnia Wanda Wasilewska, deputowana do Rady Najwyższej ZSRS, „wybrana” w 1940 r., napisała list do Stalina z prośbą o umożliwienie powstania polskiej jednostki wojskowej: „Uważam, że w tej polskiej jednostce wojskowej niezbędna będzie poważna praca polityczna, którą potrafi poprowadzić Związek Patriotów Polskich”. Tak właśnie, patriotami polskimi – choć przecież ojczyzną był dla nich Kraj Rad – nazwali się polscy komuniści. 6 maja Państwowy Komitet Obrony ZSRS postanowił „zadośćuczynić prośbie” ZPP i wyrazić zgodę na formowanie Dywizji im. Tadeusza Kościuszki.

Do miejsca formowania dywizji w Sielcach nad Oką zaczęli napływać przyszli żołnierze dywizji kościuszkowskiej. Wielu z nich po prostu nie zdążyło do armii Andersa. Jedni byli zatrzymywani przez kierowników fabryk i kołchozów, inni po uwolnieniu z więzień oraz łagrów szukali swoich rodzin. Największą grupę wśród nich stanowili tzw. specpieriesieleńcy, deportowani z Kresów Wschodnich. Od 1stycznia 1943 r. decyzją władz z powrotem stali się obywatelami sowieckimi (do tego czasu dzięki umowie Sikorski-Majski byli uważani za obywateli polskich). Mieli więc nadzieję, że w szeregach dywizji opuszczą bez problemu „nieludzką ziemię”. I dotrą do Polski. Tylko do jakiej? W jakich granicach i z jakim ustrojem?

Czytaj też:
Seks w armii Berlinga

Tu otwierało się pole dla skierowanych do dywizji komunistów do „poważnej pracy politycznej”, o której wspominała Wanda Wasilewska. Obejmowali oni stanowiska oficerów oświatowych, później oświatowo-wychowawczych, polityczno-wychowawczych – w sowieckiej nomenklaturze politruków – wykładowców, lektorów.

W drodze do awansu

To właśnie w 1. Dywizji rozpoczynali swoje kariery polityczne, które pięknie rozkwitły w Polsce Ludowej, szczególnie w latach stalinowskich. Dywizja Kościuszkowska była dla nich tym, czym dla piłsudczyków I Brygada. Z tą różnicą, że piłsudczycy podlegali Piłsudskiemu, a komuniści Moskwie. W 1943 r., w czasie bitwy pod Lenino, zastępcami ds. polityczno-wychowawczych dywizji byli Włodzimierz Sokorski, późniejszy minister kultury i sztuki, a także przewodniczący Radiokomitetu, oraz Jakub Prawin, po wojnie szef Polskiej Misji Wojskowej w Berlinie oraz wiceprezes NBP. Szefem wydziału polityczno-wychowawczego był Roman Zambrowski, po wojnie sekretarz KC i członek Biura Politycznego PZPR.

Zastępcą dowódcy 1. Pułku Piechoty ds. polityczno-wychowawczych był Juliusz Hibner, zaraz po wojnie mianowany zastępcą dowódcy do spraw linowych Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, który walczył z niepodległościowym, antykomunistycznym podziemiem. Wykłady polityczno-wychowawcze w 1. Pułku Piechoty prowadził Juliusz Burgin, następnie wysoki funkcjonariusz MBP, między innymi szef gabinetu ministra.

Od skromnej posady tłumacza w 2. Pułku Piechoty zaczynał swą karierę Edward Ochab, awansowany potem na zastępcę dowódcy ds. polityczno-wychowawczych 3. Dywizji Piechoty. W Polsce Ludowej – I sekretarz KC PZPR i przewodniczący Rady Państwa. Do armii Berlinga przyszedł też Aleksander Zawadzki, także przyszły przewodniczący Rady Państwa. Jej sekretarzem był Marian Rybicki, zastępca ds. polityczno-wychowawczych 1. Batalionu 3. Pułku Piechoty Anatol Fejgin, w latach 50. dyrektor Departamentu X MBP był wykładowcą w 1. Pułku Artylerii Lekkiej. Hilary Minc, wicepremier, członek Biura Politycznego, był szefem wydziału kulturalno-oświatowego dywizji, a także jej prokuratorem.

Anatol Fejgin (1909-2002). Zdjęcie wykonane przed 1954 rokiem.

Lucjan Szenwald mówił wprost: „Jesteśmy oficerami politycznymi, jesteśmy kadrą polityczną przyszłej Polski”. Był więc zły, gdy pod Lenino politrucy wykazali „za dużo romantycznego bohaterstwa” i niektórzy z nich polegli. Gdyby nie zginął w 1944 r. w wypadku samochodowym, jako poeta z pewnością objąłby ważne stanowisko na froncie ideologicznym.

Szlaban do Polski

Co mieli do przekazania żołnierzom ci ludzie? Jak mówił w 1943 r. Włodzimierz Sokorski: „Po pierwsze będziemy stać na posterunku, aby do Polski nie wrócił faszyzm”.

A przecież tylko na to czekają – tłumaczył Antoni Michalak w gazecie I Korpusu Polskiego „Zwyciężymy” – „faszyści polscy popisujący się w Anglii”, „reakcjoniści”, „wrogowie demokracji polskiej złowieszczo kraczący z londyńskich kawiarń”, „ludzie, którzy sprzedali Polskę Hitlerowi”.

Podczas szkolenia politycznego nie zabrakło też takich tematów jak „Polityka kliki Becka – prohitlerowska – toruje drogę klęsce” i jeszcze bardziej absurdalnego: „Upadek wsi polskiej w wyniku działań kliki Becka”. Choć, jako żywo, Beck nie miał nic wspólnego z rolnictwem ani gospodarką. Dla Becków, jak deklarował Sokorski, nie będzie miejsca w Polsce. A także dla Matuszewskich. Ignacy Matuszewski, piłsudczyk, wybitny publicysta, był na emigracji jednym z najostrzejszych krytyków Związku Sowieckiego i komunizmu.

Czytaj też:
Tajemnica zamachu na Bieruta. Kogo naprawdę zabił fałszywy enkawudzista?

„Panowie Sosnkowski, Anders i ska nie reprezentują narodu polskiego”. „Sosnkowscy w Polsce sprzymierzeni z Doboszyńskimi to stała groźba pogwałcenia praworządności i demokracji na korzyść ciemnych klik partyjno-faszystowskich, które już raz zgubiły Polskę. Między Sosnkowskim i narodem polskim jest przepaść, której nic nie może zasypać” – twierdził z niezachwianą pewnością autor artykułu w „Żołnierzu Wolności”. Generał – z sowieckiej nominacji – Zygmunt Berling wykładał karty na stół, mówiąc: „My będziemy decydować, kogo wpuścić do kraju, a kogo nie”.

Czy aby Polska nie będzie czasem oparta na sowieckich wzorach? Rozwiewał obawy żołnierzy Berling, w rozkazie wydanym przed bitwą pod Lenino. Ależ skąd! „Nie niesiemy krajowi żadnych gotowych wzorów ani nakazów ustroju. O tym będzie decydował kraj sam”.

Jedna z pogadanek prowadzonych przez oficerów oświatowo-wychowawczych nosiła tytuł „Walczymy o Polskę demokratyczno-parlamentarną”. Będzie to Polska wolności obywatelskiej, religijnej, wolności słowa. Nie będzie cudów wyborczych, nie będzie wywierania nacisku na glosujących przez administrację. Mówili to do żołnierzy ludzie, którzy wkrótce zaczną budować stalinowską Polskę.

Artykuł został opublikowany w 5/2014 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.