Katastrofa „Laconii”. Ten incydent zmienił wojnę na Atlantyku w piekło

Katastrofa „Laconii”. Ten incydent zmienił wojnę na Atlantyku w piekło

Dodano: 
Transfer rozbitków z „Laconii”, między U-156 (na pierwszym planie) i U-506 (w tle)
Transfer rozbitków z „Laconii”, między U-156 (na pierwszym planie) i U-506 (w tle) Źródło:Wikimedia Commons / Fotograf: Oblt. z. S. Leopold Schuhmacher
Brytyjski okręt z Polakami na pokładzie został zatopiony przez Niemców. Rozbitków zbombardowali Amerykanie. Reakcja Niemców miała tragiczne konsekwencje dla innych rozbitków.

Arkadiusz Karbowiak

Międzynarodowy Trybunał Wojskowy obradujący w Norymberdze ogłosił 1 października 1946 r. wyroki głównych niemieckich zbrodniarzy wojennych. Na karę śmierci skazanych zostało wówczas 12 podsądnych, trzech otrzymało karę dożywotniego więzienia, dwóch karę 20 lat pozbawienia wolności, jeden karę 15 lat i jeden karę 10 lat, a trzech zostało uniewinnionych. Osobą, którą skazano na najmniejszy wymiar kary, był wielki admirał Karl Dönitz.

Wyrok wydany na byłego dowódcę U-Bootwaffe wywołał wiele kontrowersji. Amerykański kontradmirał Daniel V. Gallery odniósł się do niego po latach w następujących słowach: „Norymberga była procesem pokazowym, parodią sprawiedliwości, a rozprawa przeciwko niemu niesłychanym wręcz przykładem jawnej hipokryzji. Jego skazanie to obraza dla marynarzy naszych okrętów podwodnych na Pacyfiku, którzy prowadzili taką samą wojnę podwodną jak Niemcy na Atlantyku”. Z kolei domagający się uniewinnienia Dönitza amerykański sędzia Francis Biddle, odnosząc się do działań wojennych prowadzonych na morzu przez niemiecką i amerykańską marynarkę, wyraził jeszcze bardziej dosadną opinię, stwierdzając: „Niemcy prowadziły o wiele bardziej czystą wojnę niż my”.

Być może krytycyzm sędziego wobec działań US Navy był nieco przesadny, ale bez wątpienia ze wszystkich walczących podczas II wojny rodzajów niemieckich sił zbrojnych Kriegsmarine była jedyną formacją, wobec której nie stawiano zarzutów masowego dokonywania zbrodni wojennych. Co więcej, należy podkreślić, że marynarzom niemieckim nieobce były odruchy humanitaryzmu. Najbardziej znanym przypadkiem była postawa zaprezentowana przez komandora podporucznika (Korvettenkapitän) Wernera Hartensteina.

Humanitarny odruch

Urodzony w 1908 r. w Plauen Werner Hartenstein rozpoczął swoją marynarską karierę w weimarskiej Reichsmarine. Początkowo służył we flocie nawodnej i pływał na krążowniku „Emden”, potem lekkim krążowniku „Köln”, torpedowcu „Greif”, by w październiku 1939 r. objąć dowództwo nad torpedowcem „Jaguar”. W 1941 r. przeniesiono go do U-Bootwaffe i 4 września mianowano dowódcą okrętu podwodnego U-156. Podczas służby na tej jednostce aż do swojej śmierci, która nastąpiła 8 marca 1943 r., na wschód od Barbadosu wskutek trafienia okrętu bombami głębinowymi zrzuconymi z samolotu patrolowego Werner Hartenstein zatopił 20 nieprzyjacielskich statków o łącznym tonażu 97504 BRT.

„Laconia” na pocztówce z 1921 r.

Na tej liście znalazł się brytyjski uzbrojony transportowiec RMS „Laconia”. U-156 zauważył go, patrolując wybrzeże zachodnioafrykańskie 12 września 1942 r. Transportowiec odbywał wówczas rejs z południowoafrykańskiego Kapsztadu do Wielkiej Brytanii. Na jego pokładzie znajdowało się 2725 ludzi: 80 cywili, 463 osoby z załogi, 286 żołnierzy brytyjskich oraz 103 polskich strażników z 1. kompanii Szkoły Podchorążych 8. Dywizji Piechoty pilnujących 1793 włoskich jeńców wojennych.

O godz. 20.07 w „Laconię” trafiła pierwsza odpalona z U-156 torpeda. Chwilę później uderzyła druga. Okręt zaczął tonąć. Niemal natychmiast rozpoczęto akcję ratunkową. Brytyjczycy – co zrozumiałe – w pierwszej kolejności ratowali swoich rodaków. W trudniejszej sytuacji znaleźli się ulokowani pod podkładem zalewanym intensywnie wodą włoscy jeńcy. Ci z nich, którzy próbowali dostać się do szalup, byli przez strażników dźgani bagnetami, a niektórzy padli od kul. W sumie na 1649 ofiar śmiertelnych, które zginęły w wyniku zatopienia „Laconii”, około 1 tys. stanowili Włosi.

Śmiertelne żniwo byłoby zapewne większe, gdyby nie reakcja marynarzy z U-156, którzy słysząc nawoływania znajdujących się w opresji sojuszników – znajdujących się w wodzie Włochów atakowały rekiny – podjęli akcję ratunkową. Na pokład U-Boota dostało się początkowo 90 włoskich jeńców. Potem z godziny na godzinę liczba uratowanych – nie tylko Włochów, lecz także Polaków i Brytyjczyków – zaczęła w tempie geometrycznym rosnąć. Hartenstein o całej sytuacji poinformował adm. Dönitza. Ten początkowo zaaprobował fakt podjęcia akcji ratunkowej, kierując na miejsce katastrofy do pomocy dwa inne okręty podwodne U-506 i U-507 oraz włoski okręt podwodny „Cappellini”.

Transfer rozbitków z „Laconii”, między U-156 (na pierwszym planie) i U-506 (w tle)

Humanitarny odruch kmdr. ppor. Wernera Hartensteina został jednak źle odebrany w Berlinie. Hitler uważał, że U-156 nie powinien prowadzić żadnej akcji ratunkowej, tylko podjąć działania wojenne przeciw alianckiej flocie. Wobec takiego stanowiska kanclerza Dönitz nakazał Hartensteinowi odcięcie szalup z polskimi i brytyjskimi rozbitkami.

Zatopić okręt

Dowódca U-156 polecenia nie wykonał. Nadał natomiast otwartym tekstem komunikat o prowadzeniu przez swój okręt akcji ratunkowej z prośbą o chwilowy rozejm. Brytyjczycy potraktowali to jednak jako podstęp i nie podjęli żadnych kroków, by ratować rozbitków. Po latach adm. Karl Dönitz w swojej autobiografii tak ocenił postępowanie aliantów: „Dzięki meldunkom z »Laconii« i otwartemu radiogramowi U-156 w języku angielskim przeciwnik posiadał dokładną informację o zatopieniu statku i ciężkim położeniu rozbitków. Mimo to w ciągu czterech dni trwania akcji ratunkowej nie uczynił on niczego, by pomóc rozbitkom, wśród których znajdowało się około 1000 Brytyjczyków i Polaków. Wykorzystał natomiast okazję do zwalczania okrętów podwodnych”.

Okręt U-505 w Muzeum Nauki i Przemysłu w Chicago. U-156 był jednostką bliźniaczą

Ta ostatnia konstatacja odnosiła się do ataku lotniczego wykonanego przez amerykański samolot bombowy typu Liberator 24 pilotowany przez Jamesa Hardena. 16 września 1942 r. wystartował on z Wysp Wniebowstąpienia, gdzie Amerykanie mieli swoją bazę lotniczą. Około godz. 9.30 zauważył U-156 z rozbitkami na pokładzie oraz z przyczepionymi wokół szalupami. Na okręcie była rozwinięta flaga Czerwonego Krzyża. Nie obroniła ona statku przed bombowym atakiem. Harden nim go przeprowadził, skontaktował się jeszcze z dowódcą dywizjonu kpt. Robertem Richardsonem. Ten zaś wydał mu rozkaz zatopienia U-Boota. Po wojnie Richardson indagowany w tej sprawie tak ją skomentował: „Wydałem rozkaz zbombardowania rozbitków z »Laconii«. Nie wiedzieliśmy, że znajdują się wśród nich Brytyjczycy. Ale nawet gdybyśmy o tym wiedzieli, nie robiłoby to nam różnicy. Tak czy owak wydałbym ten rozkaz. Była wojna i należało niszczyć okręty podwodne”.

Artykuł został opublikowany w 9/2016 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.