Walonowie. Tajemniczy poszukiwacze karkonoskich skarbów
  • Grzegorz JaniszewskiAutor:Grzegorz Janiszewski

Walonowie. Tajemniczy poszukiwacze karkonoskich skarbów

Dodano: 
Fen w Karkonoszach widziany ze szczytu Szrenicy
Fen w Karkonoszach widziany ze szczytu Szrenicy Źródło: Wikimedia Commons / Wiktor Baron - baronphotography.eu
Traktowani byli jako posiadacze wiedzy tajemnej, podobnie jak alchemicy czy astrologowie. Walońscy rzemieślnicy - zwani też inżynierami - nieraz zyskiwali duży wpływ na władców, stając się ich bliskimi doradcami.

Dzisiejsze Karkonosze wydają się górami niewysokimi, ucywilizowanymi, a miejscami nawet nudnymi. Górskie szlaki są dobrze oznaczone i zwykle nie sprawiają trudności nawet początkującym turystom. Kiedyś jednak było zupełnie inaczej. Góry Olbrzymie jak je dawniej nazywano były dzikie, a zapuszczać się w nie odważali jedynie nieliczni. Po co? Po ukryte w górach skarby rzecz jasna.

Ich poszukiwanie nie było rzeczą łatwą. Cenne minerały i kruszce zalegały głęboko pod górskimi szczytami, a znaki wskazujące na ich obecność mógł rozpoznać jedynie wysokiej klasy specjalista. Zazdrośnie strzegł ich też Duch Gór, nazywany Rzepiórem albo Liczyrzepą.

Z Walonii w Karkonosze

Do poszukiwania skarbów trzeba było więc ściągać fachowców. Zwykle z bardzo daleka. Najlepsi specjaliści pochodzili z terenów dzisiejszej południowej Belgii. Walonowie byli zromanizowanymi Celtami i Galami, którzy osiedli na górzystych ziemiach bogatych w surowce naturalne - drzewo, szlachetne kamienie, złoto i srebro. W swoim kraju byli pionierami uprzemysłowienia, a z czasem chętnie zatrudniali ich władcy odleglejszych krain. Ponoć już w XI w. pracowali dla piastowskich książąt w Sudetach. W połowie XII w. na zaproszenie węgierskiego króla Gejzy II wyruszyli do Siedmiogrodu, wydobywać dla niego złoto. Część z nich po drodze osiedliła się w Górach Harzu i Górach Kruszcowych w Saksonii. Stamtąd trafili w nieodległe Sudety - w tamtych czasie dzikie i nieeksploatowane góry.

Waloński Kamień w Przesiece k. Jeleniej Góry, z wyraźnie widocznymi wykutymi walońskimi znakami - krzyż i dłoń.

Ich umiejętności były niezwykłą gratką dla miejscowych posiadaczy ziemskich. Walonowie nie trudzili się fizyczną pracą, a jedynie poszukiwaniem złóż, pobieraniem z nich próbek i oceną zawartości surowca, a tym samym opłacalności jego eksploatacji. Trafne decyzje mogły oznaczać znaczne wzbogacenie się księcia czy rycerza. Nie tylko w wyniku wydobycia cennych kruszców czy minerałów. Walonowie przynosili ze sobą również znajomość nowoczesnej techniki, potrafiącej zmienić istniejące stosunki gospodarcze i zwielokrotnić zyski z posiadanej ziemi. Z drugiej strony nietrafiona inwestycja w wydobycie mogła łatwo skończyć się bankructwem.

Przybysze traktowani byli jako posiadacze wiedzy tajemnej, podobnie jak alchemicy czy astrologowie. Walońscy rzemieślnicy - zwani też inżynierami - nieraz zyskiwali duży wpływ na władców, stając się ich bliskimi doradcami. Nie tylko w sprawach poszukiwania i wykorzystania zasobów natury.

Eksploratorzy Karkonoszy

Po przybyciu w Sudety szybko zabrali się do pracy. Odkryli liczne złoża złota i kamieni szlachetnych. W 1148 r. jeden z pierwszych poszukiwaczy w Sudetach, Walończyk Laurentius Angelus odkrył złoża żelaza na stokach Góry Rudnik opodal Kowar, a w 1156 r. złoża ołowiu i miedzi w Miedziance w Rudawach Janowickich. W dorzeczu rzek Kamiennej i Szklarki oraz na Wysokim Grzbiecie Izerskim znaleźli nie tylko złoto i kamienie szlachetne, ale również złoża pirytów niezbędnych do wytopu żelaza i produkcji kwasu siarkowego. Na przetarte przez Walonów szlaki ruszali inni. W 1158 r. książe Bolesław Kędzierzawy wysłał swoich dwunastu poddanych w celu eksploatacji odkrytych złóż. Założyli osadę Żelazna Góra w Dolinie Jedlicy poniżej Przełęczy Okraj, gdzie rozpoczęli wydobycie i wytop rudy. W 1225 r. powstała tam pierwsza w Sudetach drewniana kaplica pod wezwaniem św. Wawrzyńca - patrona hutników, poszukiwaczy skarbów i ludzi gór.

Kaplica św. Wawrzyńca zimą

Zachęcony tymi sukcesami czeski król Karol IV nakazał nawet swoim poddanym poszukiwać w Sudetach złota i cennych kamieni, nieposłusznym grożąc między innymi wypaleniem oczu. Groźby chyba przyniosły skutek, bo właśnie z Sudetów pochodzą kamienie pokrywające ściany w kaplicy św. Wacława w praskiej katedrze św. Wita i w kaplicy św. Krzyża na zamku Karlsztejn.

Jednak największą wartość miały nie złoto i szlachetne kamienie, ale odkrywane przez Walonów złoża kwarcu i cieki wodne umożliwiające produkcję szkła. Najszersza w Europie żyła tego minerału przebiega z Izerskich Garbów na Kamieniecki Grzbiet i jest eksploatowana od wczesnego średniowiecza aż do dzisiaj. To właśnie wytop szkła spowodował, że rejon Karkonoszy zaczął się szybko rozwijać. Obfitość kwarcowego surowca i dostęp do wody i drewna niezbędnego do wytopu sprawiały, że okolice Szklarskiej Poręby szybko zasłynęły w Europie z wyrobu najwyższej jakości szkła. Przemysł szklarski w tym rejonie przetrwał zmiany terytorialne, zarazy, liczne wojny i wielki kryzys z 1929 r. Zniszczyły go dopiero reformy Balcerowicza w latach 90-tych XX w. O dziwo, huty szkła zlokalizowane po południowej stronie Karkonoszy przetrwały do dzisiaj.