Bat na Maurów. Tak chrześcijanie wyrzucili muzułmanów z Europy

Bat na Maurów. Tak chrześcijanie wyrzucili muzułmanów z Europy

Dodano: 
Bitwa pod Las Navas de Tolosa. Obraz Francisco de Paula Van Halena  (1814–1887)
Bitwa pod Las Navas de Tolosa. Obraz Francisco de Paula Van Halena (1814–1887) Źródło: Wikimedia Commons / Museo del Prado
Al-Andalus było państwem muzułmańskim, które najdłużej przetrwało w Europie. Niemal osiem wieków jego istnienia wypełniają współpraca i walka z chrześcijańskimi sąsiadami.

Tymoteusz Pawłowski

Dzieje Półwyspu Iberyjskiego są skomplikowane i dramatyczne. W zamierzchłych czasach żyli tu krewni dzisiejszych Szkotów i Irlandczyków – Celtowie. Zostali oni podbici przez Imperium Rzymskie i skutecznie zlatynizowani. W V w., gdy sukces cywilizacyjny Rzymu był już niemal pewny, na Półwysep Pirenejski przybyli koczownicy. Najpierw odwiedzili go Wandalowie, po których pozostała nazwa „Andaluzja”. Wyruszyli dalej, a po nich przyszli germańscy Wizygoci, którzy dodali kolejny element kulturowy celtycko-łacińskiej Hiszpanii.

Królestwo Wizygotów przetrwało ćwierć tysiąclecia, ale zostało podbite przez Arabów. Ich kampania była błyskawiczna – trwała kilka miesięcy roku 711. Zwycięskim wodzem był Tarik – to od jego imienia pochodzi nazwa Gibraltaru, czyli Wzgórza Tarika. Błyskawiczny sukces Arabów wynikał z tego, że Wizygoci czuli się bezpiecznie w państwie niemal ze wszystkich stron otoczonym wodą. Co więcej, najeźdźcom sprzyjali niekatoliccy mieszkańcy królestwa Wizygotów – żydzi, poganie, ariańscy heretycy. Poza tym Arabowie zostali zaproszeni do Hiszpanii przez tych wizygockich możnowładców, oponentów króla Roderyka. I faktycznie stracił on władzę.

Raj islamu

Przez pół tysiąca lat pod muzułmańskimi rządami pozostawała większa część półwyspu, a ostatnie państwo arabskie przetrwało do 1492 r. Przez pewien czas ziemie te były zachodnimi prowincjami jedynego państwa arabskiego, po kilkudziesięciu latach stały się niepodległym państwem – kalifatem Kordoby – które już w 1031 r. rozpadło się na dwa tuziny mniejszych organizmów politycznych. Współcześni wielbiciele wielokulturowości chcą widzieć w Al-Andalus raj na ziemi, w którym królowała tolerancja, a pod światłymi rządami arabskich władców zgodnie współpracowali ze sobą chrześcijanie, żydzi i muzułmanie.

Czytaj też:
Król Trędowaty bije muzułmanów. Jak chrześcijanie ocalili Jerozolimę

Faktycznie – przez pierwsze kilkadziesiąt lat Arabowie byli życzliwi wobec poddanych niezależnie od religii przez nich wyznawanej. Gdy jednak na Półwysep Iberyjski napłynęły setki tysięcy muzułmańskich przybyszów z Afryki Północnej i gdy przestało istnieć zjednoczone państwo arabskie, tolerancja się skończyła. Podstawowym narzędziem walki religijnej były podatki, których muzułmanie – przynajmniej w teorii – nie płacili. Obciążenia podatkowe dla chrześcijan były olbrzymie, toteż albo porzucali wiarę przodków, albo uciekali na północ, albo cierpieli represje. Prześladowania mozarabów – tak nazywali się chrześcijańscy mieszkańcy kalifatu Kordoby – nie ograniczały się do opresji ekonomicznej: drugie stulecie muzułmańskiego panowania w Al-Andalus przyniosło Kościołowi katolickiemu wielu świętych męczenników. Ówczesne prawo muzułmańskie karało śmiercią tych, którzy dokonywali publicznych aktów bluźnierstwa wobec islamu, a uznawano za to samo przyznanie się do wiary chrześcijańskiej (po 1,4 tys. latach konwersja z islamu wciąż karana jest śmiercią w wielu krajach muzułmańskich).

U progu drugiego tysiąclecia chrześcijanie wciąż stanowili połowę jego mieszkańców. Resztę stanowili mniej więcej w równym stosunku: Arabowie, Berberowie, Żydzi oraz iberyjscy muzułmanie. Kalifat rozwijał się przede wszystkim dzięki handlowi śródziemnomorskiemu i rolnictwu. Na całą Europę (i Afrykę) sławna była stal z Toledo, w niczym nie ustępowały jej kordobańskie wyroby białoskórnicze i rymarskie, a słowo „kurdyban” wciąż jest używane do nazwania ozdobnych skór. Kalifat był również dość stabilny politycznie i na tyle silny militarnie, że stosunki z chrześcijańskimi władcami na północy były przez większość czasu pokojowe. Dzięki temu Półwysep Iberyjski stał się centrum nie tylko wymiany handlowej, ale także wymiany pomysłów i idei. Przez Kordobę do Europy dotarły takie wynalazki jak papier, dezodoranty, pasta do zębów.

Rekonkwista

Po podboju 711 r. jedynie na górzystych peryferiach chowali się dawni chrześcijańscy wodzowie. Jednemu z nich – Pelagiuszowi – udało się uniknąć niewoli, a nawet wygrać bitwę pod Covadongą. Stała się ona symbolem rekonkwisty, czyli odzyskiwania od Arabów ziem Półwyspu Iberyjskiego. Jej znaczenie jest czysto symboliczne – dziś wiemy tylko, że bitwę stoczono w 718 albo 722 r.

Arabowie lekceważyli wizygockich niedobitków, wyprawiali się natomiast za Pireneje, do Francji, a ich podjazdy dochodziły nawet do Renu. Dopiero seria klęsk militarnych poniesionych przez Arabów od Konstantynopola do Poitiers umożliwiły przejście chrześcijan do kontrataku. Największe sukcesy odnosili frankijscy rycerze Karola Wielkiego – z legendarnym Rolandem na czele – osadzeni w Marchii Pirenejskiej. W 801 r. udało im się nawet zdobyć Barcelonę.

Kalif Harun ar-Raszid przyjmuje posłów Karola Wielkiego. Obraz Juliusa Köckerta

Kolejne paręset lat to okres pokojowego na ogół współżycia pomiędzy Kordobą a chrześcijanami, którzy zajmowali się walką o władzę oraz konsolidacją ekonomiczną i polityczną. Na północy półwyspu powstało sześć chrześcijańskich krajów – Galicja, Leon, Kastylia, Nawarra, Aragonia oraz Katalonia. W ciągu następnych kilkuset lat państwa te odbywały powolny marsz na południe. Kastylijczycy decydowali – i wciąż decydują – o obliczu Hiszpanii, a język hiszpański jest nazywany językiem kastylijskim przez większość ludzi nim się posługujących. Oddaleni od kastylijskiego centrum Galicjanie i Katalończycy zachowali odrębność kulturową i językową, choć nie zawsze polityczną – obecnie Katalonia ma szeroką autonomię, a z Galicji wywodzi się państwo portugalskie. Co ciekawe – choć bynajmniej nie zaskakujące – język galicyjski jest uznawany przez Madryt za dialekt hiszpańskiego, a przez Lizbonę za dialekt portugalskiego.

Śmierć Almanzora

W połowie X w. szale konfliktu zaczęły przechylać się na korzyść chrześcijan. Taktyka – trudno przesądzić, czy bardziej gospodarcza, czy wojskowa – polegała na budowaniu przygranicznych zamków, z których można było najeżdżać i destabilizować ziemie administrowane przez Arabów. Na opuszczonych ziemiach ponownie organizowano życie cywilne, osadzano kolonistów, przede wszystkim chrześcijańskich uciekinierów z Kalifatu Kordoby oraz kolonistów z Europy – głównie Francuzów. Nowo przybyli chłopi cieszyli się bardzo dużą wolnością ekonomiczną i polityczną. Bardzo łatwo było zostać rycerzem. O ile w innych krajach szlachta stanowiła mniej niż 1 proc. społeczeństwa, o tyle w Hiszpanii szlachty było 10 proc. (podobnie jak w Polsce).

Artykuł został opublikowany w 9/2014 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.