Nie tylko brunetki, blondynki... Wszystkie kobiety Jana Kiepury
  • Sławomir KoperAutor:Sławomir Koper

Nie tylko brunetki, blondynki... Wszystkie kobiety Jana Kiepury

Dodano: 
Jan Kiepura otoczony wielbicielkami. Krynica, 1935 r. Fot. NAC
Jan Kiepura otoczony wielbicielkami. Krynica, 1935 r. Fot. NAC
Tenor przyznawał, że lubi towarzystwo kobiet „bez względu jakiego rodzaju”. Oznaczało to, że nie był raczej wybredny.

Rodzice Jana Kiepury nie byli udanym małżeństwem, a ojciec pod względem wierności małżeńskiej przypominał marynarza. Wprawdzie był właścicielem piekarni i nie miał dziewczyny w każdym porcie, ale za to często odwiedzał młyny i podobno w każdym z nich czekała na niego urodziwa młynareczka. Z tego powodu życie domowe obfitowało w różne zawirowania, a dopiero międzynarodowy sukces syna spowodował ostateczne pogodzenie się jego rodziców.

Kiepura wdał się w ojca, nigdy zresztą nie narzekał na brak powodzenia u kobiet. Zamożny, przystojny, obdarzony nieprawdopodobnym głosem, sprawiał wrażenie człowieka bardzo pewnego siebie. Zainteresowaniu płci pięknej nie zaszkodziło nawet to, że był dość niski (używał butów o podwyższonym obcasie) i wcześnie zaczął łysieć. Przyzwyczajony do damskich hołdów pisał ironicznie do przyjaciela, że „wszystkie panny z otwartymi rękoma i [...] rozwartymi nóżkami” czekają na niego. Inna sprawa, że uwielbienie pań czasami było niebezpieczne. W Budapeszcie w trakcie koncertu jedna z wielbicielek dostała się na scenę i boleśnie ugryzła go w łydkę. Tenor przyznawał, że lubi towarzystwo kobiet „bez względu jakiego rodzaju”, co oznaczało, że nie był raczej wybredny. Znajomym tłumaczył, że przy swoim trybie życia nie ma możliwości stabilizacji uczuciowej, a ożenić się może wyłącznie z Polką.

Brunetki, blondynki...

Latem 1928 r. poznał 20-letnią lwowiankę – Zofię Batycką – i zaczął snuć plany matrymonialne. Piękna córka galicyjskiego adwokata bardzo podobała się Kiepurze, a sympatię do siebie poczuli również rodzice obojga. Jednak po kilku miesiącach idylla się skończyła. Kiepura zaprosił Zofię do Krakowa, ona przyjechała wraz z rodzicami. Doktor Batycki był oburzony, że jego córkę sprowadzono do roli kobiety, która „ugania się za mężczyzną”. Coś zepsuło się również w kontaktach między młodymi, do dziewczyny dochodziły też informacje o stylu życia, jaki prowadzi jej wybranek.

(...)

Cały artykuł dostępny jest w 9/2020 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.