Płużański: Obywatelski charakter obchodów 1 marca jest szalenie ważny

Płużański: Obywatelski charakter obchodów 1 marca jest szalenie ważny

Dodano: 
Tadeusz Płużański, prezes Fundacji "Łączka"
Tadeusz Płużański, prezes Fundacji "Łączka"Źródło:PAP / Andrzej Rybczyński
– Nasza organizacja uroczystości na „Łączce” wynika z tego, że zajmowaliśmy się tymi terenami jako społecznicy i utorowaliśmy drogę IPN-owi do tego, aby mógł przeprowadzić tam prace ekshumacyjne. Te starania doprowadziły do tego, że zostały wydobyte szczątki bohaterów zamordowanych przez komunistów – mówi w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl Tadeusz Płużański, prezes Fundacji „Łączka”.

Jak wyglądały obchody na „Łączce” w tym roku?

Tadeusz Płużański: Tak jak co roku Fundacja „Łączka”, Związek Strzelecki „Strzelec” i Stowarzyszenie Rodzin Żołnierzy Wyklętych zorganizowały oddolne, społeczne obchody. Tak było przez ostatnie lata, tak jest i dzisiaj. Nie ukrywam jednak, że były zakusy, żeby odebrać organizacje tego święta. Otrzymałem pismo o kuriozalnej treści, sygnowane przez prezesa IPN dr. Jarosława Szarka, w którym, oczywiście w miły i kulturalny sposób, zapraszał mnie na uroczystości organizowane przez Instytut Pamięci Narodowej. To zupełne odwrócenie sytuacji, ponieważ jak w poprzednich latach, tak i w tym roku Fundacja „Łączka” zapraszała IPN, w tym osobiście pana prezesa oraz inne podmioty życia publicznego, w tym członków rządu, posłów i senatorów. Dotknęło mnie to. Poczułem się jakimś intruzem, który na „Łączce” chce coś zrobić. Powtarzam, że przez wszystkie poprzednie lata te uroczystości były organizowane przez podmioty obywatelskie.

Kto był gościem specjalnym uroczystości?

Oprócz przedstawicieli władz zaprosiliśmy w tym roku m.in. ks. Stanisława Małkowskiego, grupy rekonstrukcyjne, a przede wszystkim wśród nas są żyjący jeszcze Żołnierze Wyklęci, np. płk Waldemar Nowakowski ps. „Gacek” i płk Witalis Skorupka ps. „Orzeł”. Druga szalenie ważna grupa to dzieci i członkowie rodzin Żołnierzy Wyklętych. Chciałem szczególnie wyróżnić Aleksandrę Moroń i Henrykę Gruszkę, córki kapitana Jana Przewoźnika ps. „Ryś”, a także Waldemara Wrońskiego, siostrzeńca Tadeusza Radwańskiego ps „Kostek”. Jak co roku staramy się być w jak najliczniejszym gronie. Wiemy, że szczególnie Żołnierze Wyklęci od nas odchodzą, obecnie trwa okres pandemiczny, ale ta uroczystość z założenia jest poświęcona przede wszystkim tym bohaterom i ich rodzinom. To oni są gospodarzami i mam nadzieję, że szczęśliwie wróciliśmy do pewnego ładu, ponieważ IPN ustami swoich pracowników wyraził ubolewanie, że doszło do zniekształcenia tej sytuacji. Ktoś się zagalopował, a pan prezes to podpisał. Ostatni komunikat IPN brzmiał w ten sposób, że uroczystości organizuje strona społeczna. Fundacja „Łączka” znowu została pominięta, ale już nie będziemy czepiać się szczegółów. Rozgrywki nad szczątkami Żołnierzy Wyklętych nie mogą się podobać, ale sytuacja została przynajmniej na tyle opanowana, że mogliśmy te uroczystości godnie przeprowadzić.

Mówi Pan o oddolnych, społecznych inicjatywach. Czy zainteresowanie Żołnierzami Wyklętymi nadal się utrzymuje, a może coś się zmienia?

Zainteresowanie jest wciąż bardzo duże. Może nie takie jak kilka lat temu, ale jednak dla wielu młodych ludzi nadal stanowi to ważny temat. Mam z nimi kontakt i wiem, o czym mówię. W przeddzień Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych spotkałem na Łączce” kibiców z Woli. Ci młodzi patrioci sprzątali i przygotowywali teren. Poprawiali krzyże i czyścili biało-czerwone opaski. Tego typu przykładów jest mnóstwo. Istnieją jednak poważne zagrożenia dla tej pamięci.

Jakie to zagrożenia?

Wyróżniłbym dwa. Z jednej strony naszym celem było podniesienie przez państwo Żołnierzy Wyklętych do rangi bohaterów narodowych. To był krok konieczny. Udało się to, m.in. dzięki śp. Prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu. Obecne władze RP dbają o tę pamięć i dbają odpór wszystkim nienawistnikom, którzy kłamią na temat polskiej historii. Spowodowało to jednak efekty uboczne w postaci podejścia, że to, co państwowe czy urzędnicze, przestaje być w pewnym sensie obywatelskie. Dlatego tak walczymy o „Łączkę”. Nasza organizacja uroczystości wynika z tego, że zajmowaliśmy się tymi terenami jako społecznicy i utorowaliśmy drogę IPN-owi do tego, aby mógł przeprowadzić tam prace ekshumacyjne. Te starania doprowadziły do tego, że zostały wydobyte szczątki bohaterów zamordowanych przez komunistów. Z tego powodu podtrzymanie obywatelskiego charakteru obchodów jest szalenie ważne. Instytucje państwowe lubią jednak zawłaszczać sobie tego typu inicjatywy, ale są pewne granice. Drugim zagrożeniem są coraz silniejsze ataki prądów lewicowych. Sporej części młodych ludzi to się niestety podoba, co wynika z ostatnich sondaży opinii publicznej.

Źródło: DoRzeczy.pl