Najsłynniejszy polski górski szlak mógł w ogóle nie powstać

Najsłynniejszy polski górski szlak mógł w ogóle nie powstać

Dodano: 1
Fragment Orlej Perci, widok z doliny Gąsienicowej
Fragment Orlej Perci, widok z doliny Gąsienicowej Źródło: Pixabay
Jeden z najstarszych i najbardziej popularnych szlaków w Tatrach. Nazwa „Orla Perć” wzbudzała niegdyś wiele kontrowersji, lecz dziś urosła do jednego z polskich, tatrzańskich symboli, obok takich kultowych już miejsc, jak Morskie Oko czy Giewont.

Obecnie, dzięki sztucznym ułatwieniom oraz stosunkowej bliskości Zakopanego, Orla Perć jawi się niektórym turystom jako szlak nieomal spacerowy. To oczywiście złudne podejście. Co roku na szlaku tym dochodzi do wypadków śmiertelnych. Zawsze warto więc zastanowić się, czy pogoda oraz warunki fizyczne pozwalają na przebycie tego wyjątkowego odcinka.

120 lat temu wiele osób zastanawiało się, czy przejście trasy pomiędzy przełęczami Krzyżne a Liliowe jest w ogóle możliwe, czy nie stanowi dla „zwykłych turystów” zbyt wielkiego zagrożenia. Kiedy po raz pierwszy pojawił się pomysł, aby odcinek ten oznaczyć farbą, uznano to za niedorzeczne.

Wizjonerzy

Pierwszy oznakowany kolorem (czerwonym) szlak biegł z Jaszczurówki (dzielnica Zakopanego) przez polanę Waksmundzką i Wodogrzmoty Mickiewicza do Starej Roztoki i dalej do Morskiego Oka. Inicjatorem wytyczenia tej trasy, w roku 1887, był znawca Tatr (autor pierwszego przewodnika) i malarz, Walery Eljasz-Radzikowski. Później znakowano kolejne trasy.

Propozycja, aby wytyczyć dzisiejszą Orlą Perć pojawiła się w roku 1901, lecz została ona odrzucona przez Towarzystwo Tatrzańskie. Pomysłodawcą był poeta Franciszek Nowicki.

Jednak idea nadal się tliła. Dwa lata później poświęcił jej uwagę ksiądz Walenty Gadowski, taternik i miłośnik Zakopanego. Jego pomysł szedł zdecydowanie dalej – dosłownie – niż to, co proponował Nowicki. Cała trasa miała bowiem zaczynać się przy Wodogrzmotach Mickiewicza (dziś to wodospad widziany przy trasie nad Morskie Oko), podążać przez Wołoszyny, Krzyżne, Świnicę, Czerwone Wierchy i kończyć się w dolinie Kościeliskiej. Najtrudniejszy odcinek miał biec, rzecz jasna, od Wołoszynów do przełęczy Zawrat.

Środowisko zakopiańskie było do pomysłu nadal nastawione sceptycznie. Obawiano się, że znakowanie szlaków spowoduje lawinowy przypływ turystów, którzy zaczną się wyprawiać w góry bez przewodnika. Obok głosów niechętnych, pojawiło się jednak sporo osób popierających zamysł księdza Gadowskiego. Wkrótce przystąpił on do prac w terenie.

Fragment Orlej Perci (Kozi Wierch po lewo), widok znad Stawu Gąsienicowego

Ksiądz Gadowski większość kosztów budowy szlaku (prócz oznaczania farbą, trzeba było także zamocować sztuczne ułatwienia, takie jak łańcuchy) pokrył z własnej kieszeni. Pomagało mu kilku miejscowych górali, m.in. słynny Klimek Bachleda. Większość trasy przebyto wówczas po raz pierwszy w ogóle. Niektóre miejsca odznaczały się wyjątkową trudnością. Bywało, że niektórzy górale rezygnowali z prac przy tworzeniu Orlej Perci ze względu na zbyt duże trudności i ryzyko.

Wytyczanie szlaku trwało do roku 1906 Ksiądz Gadowski miał jednak dalsze, ambitne plany – zaczął obmyślać trasy dojściowe na Orlą Perć. Oznaczono je do 1911 r.

Szlak spotkał się z dużym zainteresowaniem taterników i alpinistów z całej Europy. Do Zakopanego przyjeżdżano specjalnie po to, aby zmierzyć się z najtrudniejszą z polskich tras.

Orla Perć jeszcze przez długie lata stanowiła wyzwanie. Pierwsze zimowe przejście szlaku od Roztoki do Zawratu miało miejsce dopiero w 1952 r.

Źródło: DoRzeczy.pl