Akcje likwidacyjne wyklętych. Osiem egzekucji od Rzeszowa do Działdowa

Akcje likwidacyjne wyklętych. Osiem egzekucji od Rzeszowa do Działdowa

Dodano: 
Kadr z filmu "Historia Roja"
Kadr z filmu "Historia Roja" Źródło: Materiały prasowe
Ubecy, Sowieci, szpicle, milicjanci – wyklęci polowali na nich tak jak AK na gestapowców – pisze na łamach najnowszego numeru miesięcznika "Historia Do Rzeczy" Arkadiusz Karbowiak.

Toczona od lata 1944 r. walka funkcjonariuszy bezpieki i NKWD z polskim podziemiem niepodległościowym od razu miała charakter okrutny i bezlitosny. Komuniści systematycznie dokonywali masowych aresztowań żołnierzy podziemia, poddawali ich brutalnym przesłuchaniom, podczas których byli oni w wymyślny sposób torturowani. Końcem owej straszliwej gehenny konspiratorów była często śmierć zadawana w czeluściach ubeckich kazamat. Za te potworne zbrodnie podziemie wymierzało katom i zdrajcom stosowne kary.

I Grodek

Jedną z pierwszych spektakularnych akcji likwidacyjnych było zabicie kierownika Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Hrubieszowie – Feliksa Jacentego Grodka. Do Komunistycznej Partii Polski wstąpił w 1922 r., a podczas okupacji – do PPR i AL, pracując jako warszawski tramwajarz. Gdy zaczął się proces instalowania władz komunistycznych, wstąpił do UB i został szefem hrubieszowskiej placówki.

Ponad dwa tygodnie przed objęciem przez niego tego stanowiska podziemie niepodległościowe pozbawiło życia pierwszego kierownika bezpieki w Hrubieszowie, Edwarda Januszewskiego. Wkrótce od kul zamachowców padł kolejny z ubeckich katów, funkcjonariusz Józef Chmarzyński. Na jego likwidację miejscowe elity komunistyczne odpowiedziały krwawą ripostą, mordując w nocy z 3 na 4 marca 1945 r. 10 osób podejrzewanych o działalność w AK albo sympatyzowanie z tą organizacją. Na czele jednego z trzech czerwonych szwadronów śmierci stał Feliks Grodek.

Informacje o jego zaangażowaniu w masakrę dotarły do komendanta hrubieszowskich struktur poakowskiego podziemia, kpt. Mariana Gołębiowskiego „Koraba”. Natychmiast nakazał on rozwiesić w całym mieście ulotkę informującą, że „zbrodnia ta zostanie ukarana, a w pierwszym rzędzie zostanie zlikwidowany szef UB Grodek”. Kierownik UB od tego momentu stał się bardzo ostrożny i nie pokazywał się poza budynkiem PUBP bez silnej obstawy. „Irka” (drugi pseudonim Gołębiowskiego) dowiedział się o serdecznych stosunkach łączących szefa UB z prezesem Towarzystwa Rolniczego Hrubieszowskiego.

Cały artykuł dostępny jest w 3/2017 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.