Nowy koncert mocarstw. Pacyfik, Chiny i USA
  • Piotr ZychowiczAutor:Piotr Zychowicz

Nowy koncert mocarstw. Pacyfik, Chiny i USA

Dodano: 
Myśliwiec wielozadaniowy F/A-18 Hornet na pokładzie lotniskowca typu Nimitz
Myśliwiec wielozadaniowy F/A-18 Hornet na pokładzie lotniskowca typu NimitzŹródło:Wikimedia Commons
Gdy dwa kolosy zewrą się w śmiertelnych zmaganiach – świat zadrży w posadach. Ameryka i Chiny. Kto zdobędzie globalną dominację?

Rozmawiają Piotr Zychowicz i Jacek Bartosiak.

Piotr Zychowicz: Amerykańska opinia publiczna – bo oczywiście nie ludzie, którzy decydują w Waszyngtonie o polityce – wierzy, że międzynarodowa gra to starcie dobra ze złem. W rzeczywistości jednak chodzi o współzawodnictwo mocarstw. Kluczem jest równowaga sił, której Ameryka stara się być strażnikiem. Za każdym razem, gdy pojawia się mocarstwo, które pretenduje do roli lokalnego hegemona, czyli zagraża równowadze sił w Eurazji, Ameryka to mocarstwo próbuje powstrzymać, a potem je niszczy. Cztery przykłady: Wilhelmińskie Niemcy, III Rzesza, Cesarstwo Japonii i Związek Sowiecki. W tym ostatnim wypadku zimna wojna nie przeszła w gorącą, ale doprowadziła do upadku sowieckiej gospodarki i państwo, które rzuciło wyzwanie USA, zostało wyeliminowane. Teraz pretendentem do lokalnej, a być może globalnej hegemonii są Chiny. Czy są one silniejsze czy słabsze niż poprzednicy? Jak twardy jest orzech, który musi zgryźć Ameryka?

Jacek Bartosiak: Chiny są najsilniejszym w dziejach państwem aspirującym do obalenia hegemonii Ameryki. Zaraz o tym powiem, ale chciałem dodać, że wcześniej było cztery i pół takiej próby. W latach 80. Japonia gospodarczo też znalazła się na takiej trajektorii, mimo że w zakresie bezpieczeństwa była zależna od Stanów Zjednoczonych. Amerykanie poważnie się obawiali, że zdominuje ona rejon Pacyfiku, przejmie kontrolę nad cyklami technologicznymi, innowacyjnymi i kapitałowymi. I tym samym gospodarka Stanów Zjednoczonych straci konkurencyjność. Wówczas Amerykanie bezwzględnie wykorzystali swój status eksportera bezpieczeństwa i właściwie pana lennego Japonii. Zmusili Tokio w porozumieniu podpisanym w 1985 r. w nowojorskim hotelu Plaza do zmiany parametrów makroekonomicznych gospodarki. Od tej pory datuje się stagnacja japońskiej gospodarki. Na tym właśnie polega władza w systemie międzynarodowym, którą Amerykanie dzierżą, a Chińczycy starają się im odebrać. Wojna już się toczy. Jest to wojna o przepływy strategiczne. Chiny są największym konkurentem, najpotężniejszym, z jakim Amerykanie musieli się kiedykolwiek zmierzyć.

Dlaczego?

Wojna to w dużej mierze starcie potencjałów gospodarczych. Chiny pod względem siły nabywczej PKB mają większą gospodarkę od amerykańskiej i bardzo szybko odjeżdżają Amerykanom. Amerykanie nigdy nie mieli takiego przeciwnika. Przeciwnika, który produkuje znacznie więcej niż oni. Przeciwnika, który ma większą liczbę obywateli. W dotychczasowych starciach to Amerykanie byli silniejsi demograficznie, produkowali więcej, mieli więcej kapitału, mieli większą bazę przemysłową. A Chiny na wszystkich tych polach górują dziś nad USA.

Czyli są znacznie silniejsze, niż niegdyś były państwa Osi?

PKB Niemiec hitlerowskich i Japonii imperialnej na początku lat 40. XX w. wynosiło łącznie mniej niż 40 proc. amerykańskiego. A Amerykanie mieli jeszcze po swojej stronie imperium brytyjskie i Związek Sowiecki. Mieli potężnych sojuszników.

Historia Do Rzeczy 12/2021 - OkładkaCzytaj też:
Ameryka kontra Chiny. Trzecia wojna światowa
Czytaj też:
SALT, zimna wojna i ograniczenie zbrojeń. Na co liczyły USA i ZSRS?
Czytaj też:
Banda czworga. Jak rewolucja (kulturalna) pożarła własne dzieci

Całość dostępna jest w 12/2021 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.