Prof. Zawistowski: Stan wojenny był wyborem Jaruzelskiego

Prof. Zawistowski: Stan wojenny był wyborem Jaruzelskiego

Dodano: 
prof. Andrzej Zawistowski
prof. Andrzej Zawistowski Źródło:YouTube
Sowieci interweniować nie zamierzali, nie chcieli, a wręcz bali się, że byliby do tego zmuszeni – mówi prof. Andrzej Zawistowski z Instytutu Pileckiego w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl

Upływa 40 lat od wprowadzenia przez władze komunistyczne stanu wojennego. Dlaczego do niego doszło?

Prof. Andrzej Zawistowski: Na podstawie wewnętrznych dokumentów oraz tych, które wypłynęły na Wschodzie, wiemy z całą pewnością, że stan wojenny był wyborem Jaruzelskiego. Nie przymusem, a wyborem, którego dokonał Jaruzelski i jego ekipa po to, aby utrzymać się przy władzy. Dla Jaruzelskiego to była jedyna szansa, żeby przetrwać. Przypomnę, że Jaruzelski chciał wprowadzić stan wojenny również dlatego, by przeprowadzić reformy gospodarcze i liczył, że one po kilku latach przyniosą sukces, a wraz z nim wzrośnie popularność jego samego i jego ekipy. Reformy gospodarcze okazały się fiaskiem.

Praktycznie od 40 lat toczy się dyskusja o tym, czy faktycznie wojska sowieckie czekały pod polską granicą gotowe na atak oraz jaką wiedzę miał Jaruzelski w tej sprawie.

Mamy tutaj dwie różne rzeczy. Wojska sowieckie były pod granicami Polski, a co więcej, one były w Polsce. Przypominam, że w Polsce stacjonowało kilkadziesiąt tysięcy wojsk armii sowieckiej, która dodatkowo nadzorowała tranzyt między ZSRR a NRD, który odbywał się przez terytorium Polski. Zatem to nie był argument. Pytanie, czy Sowieci byli gotowi interweniować? Z tego, co wiemy z posiedzenia Biura Politycznego KPZR z 10 grudnia 1981 roku, Sowieci interweniować nie zamierzali, nie chcieli, a wręcz bali się, że byliby do tego zmuszeni. Oni mieli wystarczająco dużo kłopotów z sankcjami ekonomicznymi, gospodarczymi i politycznymi, które spadły na nich po agresji na Afganistan. Związek Sowiecki był już wówczas kolosem na glinianych nogach, a te gliniane nogi to była gospodarka. Uderzenie w gospodarkę sowiecką – do którego i tak doszło i której skończyło się upadkiem Związku Sowieckiego – przerażało polityków sowieckich, którzy wiedzieli, że w tym momencie odchodzi w niebyt doktryna Breżniewa. Wręcz Andropow mówił, że jest w stanie sobie wyobrazić współpracę z nowym rządem w Warszawie, który może stworzyć ''Solidarność''. Zatem Sowieci zostali wykorzystani przez Jaruzelskiego tylko i wyłącznie jako straszak.

Oprócz Jaruzelskiego, kto jest równie odpowiedzialny za wprowadzenie stanu wojennego?

Oczywiście cała ekipa, która wraz z Jaruzelskim wprowadzała stan wojenny. Ludzie, którzy kierowali MSW z Czesławem Kiszczakiem na czele oraz ekipa, która kierowała de facto MON, choć Jaruzelskim był ministrem obrony, to zasiadał tam Florian Siwicki oraz wszyscy ci, którzy trafili na ławę oskarżenia w procesie autorów stanu wojennego, w którym ostatecznie skazano tylko Czesława Kiszczaka.

I chyba to jest najbardziej przykre...

Owszem. Pamiętajmy jednak, że komuniści, którzy podjęli tę decyzję, zostali osądzeni przez trybunał historii. Może to nie daje nam dużej satysfakcji, ale jednego jesteśmy pewni, że w podręcznikach do historii, nie będzie już innego wytłumaczenia tej decyzji, jak podjęcie jej z partykularnych, politycznych przyczyn tylko po to, by utrzymać władzę własnej ekipy. Gdyby nawet, hipotetycznie, przyjąć groźbę interwencji, to Jaruzelski też straciłby władzę. Jeżeli on się bał interwencji sowieckiej, to bał się utraty własnej władzy. Ja zawsze apeluję, żeby popatrzeć na Jaruzelskiego z 1981 roku w szerszej perspektywie. To jest generał stalinowski, człowiek odpowiedzialny za akcję antysemicką w 1967 roku w wojsku. To człowiek kierujący MON, kiedy Ludowe Wojsko Polskie wchodziło do Czechosłowacji, kiedy strzelało w grudniu 1970 roku na Wybrzeżu. To wszystko składa się na biografię Jaruzelskiego w 1981 roku, a nie tylko hasła, które wówczas głosił.

Czytaj też:
Gargas: Zderzenie postawy Michnika ze zdradzonym przez niego systemem wartości jest szokujące
Czytaj też:
Witek: W stanie wojennym to było jedyne miejsce wolności

Źródło: DoRzeczy.pl