Miłosne tarapaty Bohdana Chmielnickiego
  • Sławomir KoperAutor:Sławomir Koper

Miłosne tarapaty Bohdana Chmielnickiego

Dodano: 
Obraz Ilji Repina "Kozacy piszą list do sułtana"
Obraz Ilji Repina "Kozacy piszą list do sułtana" Źródło: Wikimedia Commons
Gdyby nie rywalizacja o kobietę i majątek, Bohdan Chmielnicki zapewne nigdy nie wywołałby powstania i pozostałby lojalnym obywatelem Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Niestety, o przyszłości państwa zadecydowały męska próżność i staropolska „viagra”.

Podobno każdy bywa w swoim życiu genialny, chociaż przez pięć minut, a niektórzy swoje nadzwyczajne umiejętności odkrywają przypadkowo. Bohdan Chmielnicki przez 50 lat życia nie podejrzewał własnych zdolności, zadowalając się skromnymi stanowiskami w wojsku zaporoskim. I gdyby nie splot przypadków, to losy naszego kraju potoczyłyby się zupełnie inaczej.

Gospodarz Subotowa

Kozacki przywódca urodził się w 1595 r. w Czehryniu. Był synem miejscowego podstarościego Michała, a historycy do dzisiaj spierają się o pochodzenie rodziny. Chmielnicki wprawdzie pieczętował się herbem Abdank, niewykluczone jednak, że jego dziadek został pozbawiony szlachectwa. Nikt bowiem ze współczesnych nie przyznawał się do koligacji z nim, ale z drugiej strony nikt również nie oskarżył go o podszywanie się pod cudzy herb. Sam hetman w korespondencji ze stroną polską zaledwie raz nazwał się „urodzonym”, czyli szlachcicem. Z pochodzenia czuł się bowiem Kozakiem, co wielokrotnie podkreślał.

Na pewno odebrał gruntowne wykształcenie. Uczył się we lwowskim kolegium jezuickim, zaliczając klasy retoryki, gramatyki i poetyki. Biegle posługiwał się pismem i doskonale znał łacinę, co podkreślają relacje świadków. A w czasach powstania na Ukrainie to w tym właśnie języku prowadził negocjacje z obcymi poselstwami.

Nie wiadomo, czym zajmował się po ukończeniu szkoły, a pierwszym pewnym przekazem jest informacja o udziale (wraz z ojcem) w tragicznej bitwie pod Cecorą. Z rąk tureckich zginął wówczas Michał Chmielnicki, natomiast 25-letni Bohdan trafił do niewoli. Przesiedział w niej dwa lata, po czym powrócił na Ukrainę. Nie wiadomo jednak, czy został z niej wykupiony, czy też po prostu uciekł.

Przez pewien czas był koniuszym u Mikołaja Potockiego, a następnie osiadł w Subotowie koło Czehrynia. Ożenił się z Anną Smokówną z Perejasławia, doczekał się dzieci, a z czasem mianowano go pisarzem wojska zaporoskiego, a następnie setnikiem kurenia czehryńskiego. Musiał cieszyć się znacznym uznaniem Zaporożców, gdyż posłował do Warszawy, brał również udział w tajnych rozmowach z królem Władysławem IV.

O jego dalszych losach zadecydował przypadek, który okazał się tragedią dla Rzeczypospolitej. Prywatny zatarg z podstarościm czehryńskim Danielem Czaplińskim stał się katalizatorem wybuchu powstania na Ukrainie.

Staropolska „viagra”

Chmielnicki gospodarował z dużymi sukcesami w Subotowie, wzbudzając zawiść sąsiadów. Przy okazji popełnił jednak poważny błąd, gdyż nie zadbał o uregulowanie statusu prawnego posiadłości. Cieszył się bowiem poparciem hetmana wielkiego koronnego Stanisława Koniecpolskiego, a więc nic złego nie mogło mu się przytrafić. Koniecpolski sprawował nad nim dyskretną kuratelę i mawiał o Chmielnickim, że „wielkie rzeczy przez tego człowieka stać się muszą, albo dobre, albo złe, bardzo się trza obawiać”.

Nie wiadomo, jak potoczyłyby się losy naszego kraju, gdyby nie śmierć hetmana w 1646 r. Bali się go zarówno Kozacy, jak i Tatarzy, był człowiekiem, który swoją osobą potrafił zapewnić spokój na Ukrainie. Niestety, o przyszłości Rzeczypospolitej zadecydowały męska próżność i staropolska „viagra”.

Stanisław Koniecpolski

W 1645 r. Koniecpolski owdowiał i kilka miesięcy później się ożenił. Jego wybranką została młodsza o ponad 30 lat piękna Zofia Opalińska i hetman padł ofiarą własnej, męskiej próżności. Nieustraszony wojownik, 55-letni mężczyzna chciał wykazać się przed młodą partnerką w małżeńskim łożu i zażądał od lekarza środków na potencję. Nie zwracał uwagi na jego zalecenia, zażywał zbyt duże dawki, co spowodowało niedrożność dróg moczowych i w taki absurdalny sposób Rzeczpospolita straciła swojego najlepszego wodza.

Daniel Czapliński

Przy okazji protektora stracił również Chmielnicki, co wykorzystał Czapliński, wysuwając oficjalne pretensje do Subotowa. Nie czekał zresztą na orzeczenie sądu, tylko załatwił sprawę w sposób właściwy dla epoki. Najechał zbrojnie majątek, usunął z niego siłą Chmielnickiego, a przy okazji skatował jego najstarszego syna, Tymofieja. „Tenże pan Czapliński – pisał Chmielnicki do hetmana Mikołaja Potockiego – na moją zniewagę syna mi, chłopca małego, kazał z czeladzi swej na rynku pojmawszy, Tatarzynowi swemu zabić, że ledwie żywego zastawiono”.

Nie jest jednak prawdą, że napad przypłacił życiem najmłodszy syn Chmielnickiego, o czym wspominano w różnych przekazach. Jednak krzywda setnika i tak była ogromna, z dnia na dzień pozbawiono go bowiem dorobku całego życia. Szukał wprawdzie sprawiedliwości w sądach, a nawet osobiście u króla, ale nie przydało mu się to na wiele. Wprawdzie otrzymał od Władysława IV przywilej nadający mu oficjalnie majątek, ale w kresowej rzeczywistości nie miało to większego znaczenia. Czapliński przedstawił bowiem sfałszowane dokumenty świadczące, że posiadłość była rzekomo własnością Koniecpolskich, zatem król nie mógł jej nadać Chmielnickiemu. I spokojnie dalej zarządzał Subotowem.

To jednak nie wszystko, albowiem na konflikt majątkowy nałożył się zatarg o kobietę. I to bardzo piękną kobietę.

Panna Komorowska

To wręcz nieprawdopodobne, ale tak naprawdę nie znamy dokładnie personaliów tej pani. Nikt nie przekazał jej imienia, a nazwiska możemy się tylko domyślać (Komorowska). Kobieta, która żyła w Rzeczypospolitej trzy i pół wieku temu oraz odegrała ważną rolę w dziejach naszego kraju, pozostaje praktycznie anonimowa.

Współcześni nazywali ją „kresową Heleną”, snując antyczne analogie, i pod takim imieniem przeszła do historii. Można podejrzewać, że jeżeli identyfikacja jej nazwiska jest prawidłowa, to pochodziła ze szlacheckiego rodu. Zamieszkała w Subotowie wraz z owdowiałym Chmielnickim i bardzo się również podobała Czaplińskiemu. Z nieznanych przyczyn setnik zwlekał jednak ze ślubem, a podobnych wahań nie miał podstarości. Po wygnaniu Chmielnickiego zamieszkał z dziewczyną i wkrótce się z nią ożenił. Tego rywal nigdy miał mu nie zapomnieć. Na pretensje majątkowe nałożyła się jeszcze typowo męska uraza o odebranie kobiety, tym bardziej że setnik zachowywał się jak typowy mężczyzna. Nie miał pretensji do kochanki o zdradę, tylko do Czaplińskiego, że ją powiódł do ołtarza.

Nie mogąc uzyskać legalnej sprawiedliwości, Chmielnicki zawiązał sprzysiężenie starszyzny kozackiej. Spisek został jednak odkryty i setnik trafił do więzienia. Nie znaleziono jednak przekonujących dowodów jego winy, zwolniono go zatem za poręczeniem, ale przyszły hetman nie tracił czasu. Wykradł listy Władysława IV z planami wyprawy na Turcję i zbiegł na Sicz, na wyspę Bazawłuk na Dnieprze.

Chmielnickiemu towarzyszyło około 500 ludzi. Udało mu się przekonać siczowych Kozaków, że działa w porozumieniu z królem (przydały się listy monarchy) i został wybrany atamanem (hetmanem).

Wojna i miłość

Dalsze wypadki już dobrze znamy. Chmielnicki zawarł przymierze z Tatarami, po czym pokonał polski oddział rozpoznawczy nad Żółtymi Wodami. Dziesięć dni później natomiast rozgromił armię hetmanów pod Korsuniem (obaj hetmani koronni dostali się do niewoli). Klęska miała zresztą swoje skandaliczne podteksty.

„Więcej radził o kieliszku i szklanicach – opisywał zachowanie hetmana Potockiego pamiętnikarz Joachim Jerlicz – niżeli o dobru Rzeczypospolitej i całości onej; jakoż w nocy radził o pannach albo dziewkach nadobnych, żonkach, będąc sam w starości lat podeszłych, nie znosząc się ani nie radząc kolegi swego, hetmana polnego, ani innych pułkowników i rotmistrzów jak też Towarzystwa. Z powodu pijaństwa ustawicznego i wielkiego wszeteczeństwa zatracił wojsko, uczynił hańbę i niesławę wieczną Koronie Polskiej, potracił synów koronnych, żołnierzy starych i czeladzi niemało”.

Mikołaj Potocki nadużywał alkoholu nawet podczas bitwy, a jego zastępca (hetman polny Marcin Kalinowski) mając poważną wadę wzroku, wydawał absurdalne rozkazy. W efekcie droga w głąb kraju stanęła przed Kozakami otworem, na całej Ukrainie chłopi przyłączali się do powstania.

Bohdan Chmielnicki

Chmielnicki stał się praktycznie władcą Ukrainy i miał również osobiste powody do zadowolenia. Jego ludzie odnaleźli pannę Komorowską (właściwie już Czaplińską) uprowadzoną przez rywala. Kozacki hetman nie przejął się specjalnie faktem, że jego rywal zdążył już poślubić dziewczynę, i również postanowił się z nią ożenić. Patriarcha kijowski odmówił pobłogosławienia jawnej bigamii, wobec tego hetman sprowadził z Mołdawii przebywającego tam właśnie patriarchę jerozolimskiego. Ten okazał się bardziej elastyczny i Chmielnicki zalegalizował (?) związek z żoną Czaplińskiego. Ceremonia odbyła się per procura, hetman przebywał bowiem w Perejasławiu, natomiast pani Czaplińska-Chmielnicka w Czehryniu.

„[…] z dział wszystkich bito na triumf – wspominał polski poseł Wojciech Miaskowski – Chmiel za to patriarsze dał sześć koni i tysiąc złotych, patriarcha zaś Chmielnickiemu żenie, Czaplińskiej, posłał do Czehrynia absolucję z grzechów i ślub małżeński, czego przecie metropolita kijowski uczynić nie chciał, jako cnotliwszy. Posłał jej przy tym upominki: trzy świece, które same jakoby zapalać się miały, mleko najświętszej Panny […] i cytryn misę”.

W głębi duszy sam hetman chyba jednak nie do końca wierzył w odpust patriarchy i za wszelką cenę starał się uśmiercić Czaplińskiego. Oficjalnie za dawne grzechy, a w praktyce chciał rozwiązać problem bigamii żony. I kiedy doszło do negocjacji pod Zborowem (po słynnym oblężeniu Zbaraża), Chmielnicki kategorycznie żądał wydania mu rywala, grożąc zerwaniem rokowań.

„[Chmielnicki] dusznie napierał się Czaplińskiego, który był w obozie rotmistrzem wołoskiej chorągwi Koniecpolskiego i bez tego o niczem nie chciał słyszeć. Ledwo mu to z głowy wybito – natomiast postawiono nierozważne żądanie, aby Czaplińską oddał, ale namiętność jego do tej kobiety była tak gwałtowna, że choć mógł najspokojniej odmówić, na samą myśl, że ją utracić może, zaczął wołać, aby mu król zaraz szyję uciąć kazał”.

Czaplińskiego oczywiście mu nie wydano, ale kozacki hetman nie zapomniał o swojej krzywdzie. Podstarości musiał zatem wyjątkowo uważać na siebie, albowiem Chmielnicki nie zwracał większej uwagi na metody stosowane w dążeniu do celu.

Alkohol i samotność

Małżonkowie rzadko przebywali jednak razem, trwała bowiem wojna i obecność Chmielnickiego była konieczna wśród kozackich oddziałów. Hetman rzadko odwiedzał żonę, co niebawem miało przynieść fatalne skutki.

Hetmanowi zresztą coraz gorzej wiodło się w polityce. Poniósł straszliwą klęskę pod Beresteczkiem (1651) i zaczynało do niego docierać, że nigdy nie będzie udzielnym księciem na Ukrainie. Mógł poddać się Rzeczypospolitej, Rosji lub Turcji, a każde z tych rozwiązań miało swoje wady. Zrozumiał, że w najlepszym przypadku będzie mógł starać się wyłącznie o stanowisko dziedzicznego hetmana i w praktyce pozostało mu już tylko drogo się sprzedać jednemu z mocarstw.

Frustracje topił w kieliszku, a zawsze miał skłonności do alkoholu. Pod jego wpływem zdarzały mu się przejawy megalomanii, czasami natomiast wpadał w furię lub też złorzeczył na niewdzięczność Kozaków. Najwyraźniej tracił kontrolę nad własną psychiką.

Nic natomiast nie słychać o innych kobietach w jego życiu. Władca Ukrainy, której mieszkanki zawsze uchodziły za urodziwe, nie był nimi zainteresowany. A przecież okazji mu nie brakowało i niejedna z pań chętnie zastąpiłaby żonę w jego łożu. Chmielnicki nie przejawiał jednak żadnej aktywności, najwyraźniej panna Komorowska była miłością jego życia. Inna sprawa, że hetman miał już swoje lata, a podobno mężczyźni z wiekiem robią się romantyczni…

Szubienica w Subotowie

Niestety, hetman kochał chyba bez wzajemności, a jego małżonka źle znosiła samotność. Zresztą biorąc pod uwagę jej wcześniejsze postępki, można odnieść wrażenie, że pani Czaplicka-Chmielnicka nie była kobietą dochowującą wierności mężczyźnie. Szczególnie zaś, gdy brakowało go u jej boku. Żona hetmana nudziła się w Subotowie i podobnie jak mąż nadużywała wysokoprocentowych trunków. A jak wiadomo, nuda i alkohol to niebezpieczne połączenie.

W jej życiu pojawił się pewien zegarmistrz, którego uczyniła swoim ochmistrzem. Przy okazji został on również jej kochankiem, a nie był raczej osobnikiem bezinteresownym. Wprawdzie żona hetmana nigdy nie narzekała na brak pieniędzy, ale kochanek miał własne potrzeby. I to wcale niemałe.

„Chmielnicki skarbów swoich pieniężnych – opisywał Stanisław Oświęcim – których curam [pod opieką – przyp. red.] tenże zegarmistrz miał, ruszając dla płacenia Tatarom baryłki jednej pełnej czerwonych złotych domacać się nie mógł, rozumiał zrazu, że ją syn jego, idąc do Litwy z wojskiem, wziął ze sobą”. Korespondencja ojca z synem wyjaśniła nieporozumienie, Tymofiej Chmielnicki nie wziął bowiem żadnych dodatkowych pieniędzy. Podejrzenia hetmana padły zatem na ochmistrza i żonę, wiadomo było bowiem, że w Subotowie nic się nie dzieje bez woli pani Chmielnickiej.

Hetman zareagował błyskawicznie – śledztwo zlecił synowi, doskonale wiedząc, że Tymofiej nienawidzi macochy z całego serca. Ona zresztą odpowiadała mu podobną niechęcią, intrygując przeciwko niemu, ale stała na z góry przegranej pozycji. Chmielnicki bowiem polecił synowi zastosować tortury. „[…] kazał onego podskarbiego tak długo tyranizować – kontynuował Oświęcim – aż po niewolnie musiał przyznać nie tylko do ukradzenia tej baryłki, uczyniwszy żonę jego wspólnikiem tej kradzieży, ale też do niecnot i amorów z nią popełnionych”.

Hetman był wstrząśnięty, nawet nie chodziło mu głównie o pieniądze, ale o zdradę małżeńską. Zareagował niezwykle brutalnie, rozwiązując raz na zawsze problem niewiernej żony. Tymofiej otrzymał od ojca ścisłe instrukcje.

„Z tą wiadomością Chmielnicki niedługo deliberując, obróciwszy miłość swoją, którą miał niezwyczajną do niej, w gniew, nie tak dla ukradzionego złota, jak dla skradzionego łoża, kazał oboje, tak jak to in actu [faktycznie – przyp. red.] bywali, nago związanych pospołu powiesić”. Tymofiej dokładnie wypełnił zalecenia ojca i kochanków stracono na oczach służby na bramie wjazdowej do Subotowa.

Śmierć hetmana

Tymofiej o niewiele przeżył macochę, gdyż rok później – podczas oblężenia Suczawy – uległ tragicznemu wypadkowi: „Tymoszko wczasując się w kotarze swej od puszkarza tak wymierzony z działa poszczelonego w nogę nad kolanem: którego niż do zamku doniesiono, wiadomość pewna jest, że miał zdechnąć”. Trudno chyba o bardziej przypadkową i bezsensowną śmierć – trafienie kulą armatnią (!) wystrzeloną przez własnego podwładnego…

Hetmanowi pozostał tylko młodszy syn, chory na epilepsję Jerzy. Młodzieniec nie nadawał się jednak na polityka i Chmielnicki wiedział już, że nie założy własnej dynastii.

Sytuacja rodzinna fatalnie wpłynęła na psychikę hetmana. Alkohol stał się już jego stałym powiernikiem, prowadził chwiejną politykę, podejmował nieprzemyślane decyzje. Coraz bardziej zapadał na zdrowiu, starzał się w błyskawicznym tempie.

W styczniu 1654 r. w Perejasławiu oficjalnie oddał się pod władzę cara moskiewskiego, co oznaczało przejście Ukrainy w granice Rosji. Otrzymał gwarancje dożywotniego sprawowania urzędu hetmana wraz z prawem dziedziczenia w obrębie rodziny.

Ożenił się również po raz trzeci, tym razem jego wybranką została niejaka Anna pochodząca z miejscowych Kozaków. Niewiele o niej wiemy poza tym, że przeżyła męża, a kilka lat później została zamordowana.

Bohdan Chmielnicki zmarł w Czehryniu 6 sierpnia 1657 r. Pochowano go w cerkwi w Subotowie, ale jego szczątki nie zaznały spokoju. W 1663 r. miejscowość opanowały bowiem wojska polskie pod wodzą Stefana Czarnieckiego, który polecił odnaleźć zwłoki hetmana. Na polecenie Czarnieckiego wyrzucono je z grobu, zbezczeszczono, a następnie wrzucono do przepływającej w pobliżu rzeki (Taśminy). Nigdy ich nie odnaleziono.

Tragiczne losy Jerzego Chmielnickiego

Syn i spadkobierca hetmana, Jerzy (Juraszko), w chwili śmierci ojca miał około 17 lat. Oficjalnie otrzymał buławę hetmańską, ale w rzeczywistości pozostał wyłącznie figurantem. Nie potrafił opanować sporów wśród starszyzny kozackiej, nigdy też nie miał własnego zdania. Został obalony przez własnego szwagra (zięcia Chmielnickiego) i usiłował wstąpić do klasztoru. Habit mnicha nie uchronił go jednak przed więzieniem, a wydany w ręce Polaków został wywieziony do Malborka.

Zwolniony po zawarciu rozejmu andruszowskiego (1667) ponownie pojawił się na Ukrainie. Tym razem wpadł w ręce Tatarów i został przekazany Turkom. W niewoli spędził kolejne sześć lat. Po upadku Kamieńca Podolskiego i podboju polskiej Ukrainy przez Turków został mianowany przez sułtana „księciem Sarmacyi”. W rzeczywistości miał zarządzać tureckimi zdobyczami na Rzeczypospolitej, co zresztą nie trwało zbyt długo. Los Juraszki dopełnił się bowiem po dwóch latach.

Młody Chmielnicki wszedł w zatarg z bogatym mieszczaninem z Niemirowa, Orunem, specjalizującym się w handlu żywym towarem. „Kupiec” miał doskonałe koneksje, gdyż odbiorcami pięknych niewolnic byli najpotężniejsi dostojnicy imperium osmańskiego. Juraszko próbował rozwiązać spór metodami kozackimi i splądrował posiadłości Oruna, a podczas najazdu zamordowano również żonę handlarza. Skarga rozwścieczonego „kupca” w Stambule przyniosła skutek, imperium osmańskie było wówczas państwem prawa. Juraszko został aresztowany i skazany na karę śmierci, a wyrok wykonano przez uduszenie na jednym z mostów w Kamieńcu Podolskim.

W ten sposób zakończyła się kariera rodu Chmielnickich.

Artykuł został opublikowany w 7/2016 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.