Kryzys gdański. Czy polski niszczyciel mógł otworzyć ogień w stronę Gdańska?

Kryzys gdański. Czy polski niszczyciel mógł otworzyć ogień w stronę Gdańska?

Dodano: 
Niszczyciel ORP "Wicher"
Niszczyciel ORP "Wicher" Źródło: Wikimedia Commons
Kryzys gdański był kulminacją wzajemnej nieufności pomiędzy rządem Rzeczpospolitej a władzami Wolnego Miasta Gdańska. Był to również rezultat nieprecyzyjnych traktatów, które podpisane zostały po I wojnie światowej. Czy marszałek Piłsudski zamierzał strzelać do gdańszczan?

Kryzys gdański miał miejsce 14 czerwca 1932 roku. Wówczas to polski niszczyciel ORP „Wicher” wpłynął do portu gdańskiego, aby powitać przybywający z kurtuazyjną wizytą zespół okrętów brytyjskiej Royal Navy. „Wicher” wszedł do portu wbrew wcześniejszej decyzji władz Wolnego Miasta Gdańska.

Napięcia

Kwestia dostępu Rzeczpospolitej do morza była podnoszona zanim jeszcze Polska odzyskała niepodległość w 1918 roku. Szczęśliwie nie tylko Polacy rozumieli, jak wielkie ma to znaczenie dla rozwoju naszego kraju. Powrót na mapy Europy Polski, która będzie miała dostęp do morza był jednym z postulatów prezydenta USA Woodrow Wilsona, który w styczniu 1918 roku przedstawił swój czternastopunktowy program pokojowy. O Polskę z dostępem do morza walczył Roman Dmowski podczas konferencji pokojowej w Paryżu kończącej I wojnę światową.

Wówczas właśnie, w czasie obrad w Wersalu, mocarstwa europejskie i USA zgodziły się przyznać Polsce dostęp do Morza Bałtyckiego oraz wydały zgodę na posiadanie przez Polskę Marynarki Wojennej. W tym miejscu zaczynał się jednak problem.

Fragment wybrzeża, który otrzymała Polska, nie miał odpowiednej infrastruktury, aby stać się portem dla okrętów wojennych. Porty w Pucku i na Helu nie były w stanie przyjmować takich jednostek. Jedynym nadającym się portem był port w Gdańsku, lecz miasto to nie zostało włączone do terytorium odrodzonej Rzeczpospolitej, lecz stało się Wolnym Miastem, a na jego terenie nie mogła cumować marynarka wojenna.

Józef Unrug, dowódca Floty

Początkowo rząd polski porozumiał się z władzami Gdańska. Obydwie strony, 8 października 1921 roku, podpisały porozumienie, na mocy którego polskie okręty mogły korzystać z portu w Gdańsku przez okres trzech lat. Ustalono, że gdański port będzie portem macierzystym („port d’attache”) dla okrętów Marynarki Wojennej RP. Po upływie trzech lat umowę przedłużono.

Sytuacja była dość stabilna do 1931 roku. Wtedy to gdański senat wymówił Polsce umowę, na mocy której polskie okręty cumowały i dokonywały napraw w Gdańsku. Wkrótce sprawa trafiła na forum Ligi Narodów, która we wrześniu1931 roku przekazała sprawę do Stałego Trybunału Sprawiedliwości Międzynarodowej w Hadze. Trzy miesiące później Trybunał stwierdził, że wcześniejsze umowy nie są podstawą do stacjonowania polskich okrętów w porcie gdańskim. Polska odwoływała się od tej decyzji do Ligi Narodów, ale bez skutku. Liga Narodów stwierdziła jedynie, że sprawę tę Warszawa i Gdańsk mają uregulować między sobą.

1 maja 1932 roku Senat Wolnego Miasta Gdańska wprowadził nowe przepisy portowe, zgodnie z którymi okręty polskie miały być traktowane tak samo, jak okręty innych państw obcych, to znaczy ich wejście do portu gdańskiego możliwe byłoby tylko po uzyskaniu zgody senatu. Ta decyzja mocno zdenerwowała polskich polityków. Sytuacja stawała się coraz bardziej napięta. Polska chciała porozumieć się z Gdańskiem jak najszybciej. Powodem była zbliżająca się wizyta kurtuazyjna brytyjskich niszczycieli, która zaplanowana została na połowę czerwca 1932 roku. Przywitanie ich przez polską flotę było sprawą honorową.

Kryzys gdański

Wizytę Royal Navy Józef Piłsudski oraz Jóżef Beck (minister spraw zagranicznych) postanowili wykorzystać, aby wymusić na władzach Gdańska zmianę niekorzystnej decyzji. Podczas narady, w której udział wzięli, prócz Piłsudskiego, dowódca Floty komandor Józef Unrug oraz dowódca niszczyciela ORP „Wicher” komandor porucznik Tadeusz Podjazd-Morgenstern, zdecydowano, że „Wicher” powita brytyjskich gości w imieniu władz Polski na redzie portu gdańskiego lub w samym porcie.

ORP „Wicher” otrzymał jednocześnie specjalne pełnomocnictwa. W przypadku jakiegokolwiek utrudniania okrętowi wykonywania obowiązków przez Gdańsk, załoga polskiego niszczyciela mogła zastosować wszystkie konieczne środki, w tym użyć broni palnej, aby zneutralizować zagrożenie. Zaznaczono także, że gdyby władze Gdańska poważyły się na zbezczeszczenie polskiej bandery, „Wicher” miał ostrzelać znajdujący się najbliżej gdański budynek urzędowy.

14 czerwca 1932 roku ORP „Wicher” wpłynął na redę i płynął w stronę portu w Gdańsku, aby tam przywitać brytyjskie okręty, w tym HMS „Campbell”, który był okrętem flagowym komandora Henry’ego Pridhama-Wippella, który dowodził całą flotyllą. O zamiarach polskiej Marynarki Wojennej władze Gdańska zostały powiadomione przez generalnego komisarza RP w Wolnym Mieście, ministra Kazimierza Papée.

Nazajutrz, 15 czerwca przed południem „Wicher” wraz z brytyjskimi okrętami, weszły do portu w Gdańsku. Choć gdański senat gorąco protestował przeciwko takiemu pogwałceniu niedawnych ustaleń, polski niszczyciel stał w porcie wiele godzin. Dowódca „Wichra” (młodszy stopniem) jako pierwszy złożył wizytę na HMS „Campbell”. Po niej nastąpiła rewizyta Henry’ego Pridhama-Wippella na „Wichrze”. Następnie, po zakończeniu kurtuazyjnych odwiedzin, ORP „Wicher” odpłynął z gdańskiego portu. Do żadnych incydentów nie doszło, a użycie siły nie było potrzebne.

Postawa polskich władz, które nie ugięły się pod naciskami gdańskiego senatu, sprawiła, że w sierpniu 1932 roku umowa dotycząca korzystania z gdańskiego portu została odnowiona. Okręty należące do Marynarki Wojennej RP odzyskały prawo do korzystania z portu w Gdańsku, choć na określonych warunkach.

Czytaj też:
Wielka porażka rosyjskiej floty. Rosja na kolanach
Czytaj też:
Szarża pod Rokitną. Samobójcza akcja legionistów
Czytaj też:
Pogrzeb Józefa Piłsudskiego. Czy był na nim Hitler?