Rozbity Mickiewicz. Genialny polski artysta publicznie zabił swój talent
  • Leszek LubickiAutor:Leszek Lubicki

Rozbity Mickiewicz. Genialny polski artysta publicznie zabił swój talent

Dodano: 
Antoni Kurzawa na obrazie Leona Wyczółkowskiego
Antoni Kurzawa na obrazie Leona WyczółkowskiegoŹródło:Archiwum Leszka Lubickiego
„Krzyknął: – Cofnijcie się, panowie! – i silnym pchnięciem zrzucił figurę na podłogę. Artysta nogą roztrącił kawałki tułowia geniusza, porwał ocaloną głowę Mickiewicza i wybiegł szybko z sali wystawowej” - relacjonował dziennikarz „Kuriera Codziennego". Stanisław Witkiewicz nazajutrz po tym wydarzeniu zanotował: „Rozbił siebie, swoje dzieło w gruzy, popełnił samobójstwo talentu."

Syn chłopki, ojca nieznanego, pierwowzór noweli „Antek” Bolesława Prusa oraz Henryka Sienkiewicza „Lux in tenebris lucet” („Światło świeci w ciemności”). Urodzony w maleńkiej wsi Turzy k/ Gorlic w 1842 roku, pierwsze 20 lat swojego życia tam właśnie spędza, pasąc bydło i rzeźbiąc różne świątki. A te ponoć były ładniejsze od tych, które można było oglądać w miejscowym kościele.

Posłany na nauki

O genialnym pastuchu dowiedział się hrabia Mieczysław Weryha-Darowski. Uznał, że szkoda, aby taki talent się marnował, opłacił mu naukę w Krakowie i to nie u byle kogo, tylko u samego mistrza Parysa Filippiego, przyjaźniącego się wówczas m.in. z Janem Matejką. Odtąd Antoni Kurzawa uczy się pilnie rzeźby, dostaje się także do krakowskiej Szkoły Sztuk Pięknych. Bywa w Wiedniu, Monachium, później we Lwowie, gdzie pozostawia po sobie wiele wspaniałych nagrobków na Cmentarzu Łyczakowskim. Ponownie wraca do Krakowa. Tam tworzy potężną rzeźbę „Geniusz zrywający pęta”, która obecnie znajduje się na jego grobie, na krakowskim Cmentarzu Rakowickim. Trzeba także wspomnieć, że wówczas rzeźbiarze byli traktowani bardziej jako rzemieślnicy niż artyści, dlatego zdecydowana część zamówień jakie Kurzawa otrzymywał, to były właśnie pomniki nagrobne. Niemniej, dawały one znaczące środki materialne. Dzięki nim Antoni Kurzawa mógł nawet studiować w Paryżu. Ale nie możemy zapomnieć, że stworzył serię rzeźb przedstawiających tańce polskie, także odwołujących się do baśni (o Twardowskim), czy też związanych z wojnami napoleońskimi.

Konkurs na rzeźbę wieszcza

Po tych wędrówkach artysta osiedla się w Warszawie. Tam w roku 1889 tworzy grupę rzeźbiarską „Mickiewicz budzący geniusza poezji”. Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych ogłasza właśnie konkurs na pomnik naszego narodowego wieszcza. Nagrody są poważne. I miejsce 600 rs. (rubli srebrem), II 300 rs., III 200 rs. Kurzawa posyła swoje dzieło i z niecierpliwością oczekuje werdyktu jury. Jak to zazwyczaj bywa, także i we współczesnych nam konkursach, dobiera się takie towarzystwo przypadkowo, ot ad hoc. Tak było i tym razem. Stanisław Witkiewicz, który nadzwyczaj cenił twórczość Kurzawy napisał, że „konkursy u nas są tylko sposobami marnowania sił ludzkich i rozdawania nagród miernotom”. I co robi jury w tymże konkursie? „Sędziowie, najlepszej podług siebie pracy dają 2-gą, wyraźnie drugą nagrodę, 3-cią następnemu z kolei, uznanemu za dobre, dziełu, pierwszą zaś, 600 rs., rozdzielają jako małe napiwki dla reszty wystawców. Czy jest coś bardziej niezgodnego z logiką?” - pyta dalej Witkiewicz. Tak więc nie ogłoszono zwycięscy konkursu. Drugie miejsce przyznano mieszkającemu w Rzymie p. Madeyskiemu. Za co? Za… „skromny biust, bardzo łatwy do wymodelowania, przeciętny portret spokojnego modelu, skopiowanego dobrze przy pomocy cyrkla. Nie ma w tym nic, co by go wynosiło ponad zwykłe w tym kierunku roboty”.

Mickiewicz potłuczony

Trzecie miejsce, najniższą nagrodę, przyznano Antoniemu Kurzawie. 25 stycznia 1890 roku ogłoszono wyniki i otwarto wystawę pokonkursową. Oddajmy teraz głos dziennikarzowi warszawskiego Kuriera Codziennego: W dniu 25 stycznia około godziny trzeciej po południu, w parę godzin po ogłoszeniu wyników jury, na wystawę przyszedł Kurzawa, obojętnie przyjął gratulacje obecnych kilku kolegów i znajomych. Podszedł do swojej rzeźby, powiedział, że jego Mickiewicz źle jest do widzów obrócony i że musi coś poprawić. Zaszedł za postument i zanim ktokolwiek mógł się zorientować, krzyknął: – Cofnijcie się, panowie! – i silnym pchnięciem zrzucił figurę na podłogę. Artysta nogą roztrącił kawałki tułowia geniusza, porwał ocaloną głowę Mickiewicza i wybiegł szybko z sali wystawowej”.

„Mickiewicz budzący geniusza poezji” - rzeźba Antoniego Kurzawy

Stanisław Witkiewicz nazajutrz po tym wydarzeniu zanotował: „Rozbił siebie, swoje dzieło w gruzy, popełnił samobójstwo talentu. Nie wiem, kiedy to piszę, on sam, Kurzawa, człowiek, jeszcze żyje czy nie, ale to, co było w nim najlepsze, jest zabite”.

Rzeźbiarz tragiczny

Artysta na szczęście żył i szybko się odnalazł. Tak o tym pisze Marek Sołtysik: „Zawieruszył się był gdzieś, skąd wywołały go liczne enuncjacje prasowe. Wrócił jako człowiek rozgłosu. Nagle znalazły się fundusze na rekonstrukcję jego rzeźby. Udzielił na to zgody – i tak to z początkiem nowego sezonu „Mickiewicz budzący geniusza”..., zrekonstruowany przez Teodora Skoniecznego, został wystawiony w Salonie Artystycznym na Nowym Świecie i bił, jak byśmy to dziś powiedzieli, rekordy oglądalności. Znalazł się ktoś, kto zapłacił Kurzawie za zmniejszoną replikę tej rzeźby. Chyba sam jubiler Michał Mankielewicz, który następnie w roku 1891 odlał ją w brązie”.

Pomimo tego Kurzawa już nigdy nie wrócił do dawnej twórczej świetności. Choć rzeźbił dalej, tworzył nagrobne pomniki wielkiej artystycznej wagi, to jednak wewnętrznie był wyniszczony. Ostatnie lata życia to choroby, samotność, wyobcowanie. Umiera w wieku 56 lat w krakowskim przytułku dla ubogich.

Źródło: DoRzeczy.pl