Urlop w PRL

Dodano:   /  Zmieniono: 
 
Sebastian Ligarski

Polska Ludowa chciała, by robotnicy nie tylko wykonywali plan, lecz także podobnie jak inteligencja wyjeżdżali na urlopy. Tak powstała instytucja wczasów pracowniczych

(...) Nowe władze, czyniąc z robotników klasę uprzywilejowaną, zmieniały ustawodawstwo tak, by zagwarantować im odpoczynek. Do takich posunięć należało między innymi rozciągnięcie ustaw o prawie do urlopu na wszystkich robotników, zwiększenie liczby jego dni do 12 rocznie dla osób, które przepracowały pełny rok kalendarzowy, i 15 dni dla pracujących od dłuższego czasu, aż do miesiąca dla osób, które przepracowały 10 lat. Mimo tych zmian robotnicy nie od razu decydowali się na wakacyjne wyjazdy. Pewna robotnica ze Śląska tłumaczyła to tak: „Mój ojciec, hutnik, też nie wyjeż- dża, bo nie umie jeść z innymi. Nie ma tego obejścia. Może z matką by wyjechał. Wczasy są dobre, ale dla młodych. Nasi górnicy i hutnicy wyjeżdżają tylko do Szczyrku, Ustronia lub Wisły. Dalej nie. Powiadają, że w Krynicy sama arystokracja siedzi. Wszystko tam drogie. Nie potrafią tańczyć. Brak im odpowiedniego ubrania. Piżama kosztuje, trzeba mieć walizkę”.

Robotnicy nie tylko nie zarabiali wystarczająco dużo, by pozwolić sobie na wakacyjny wyjazd, ale także obawiali się kontaktów z obcymi ludźmi, zwłaszcza z inteligencją. (...)

fot. Foka/Forum

Cały artykuł dostępny jest w 32/2015 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także