12 września 1944. Niemcy intensyfikują ataki na Czerniaków

12 września 1944. Niemcy intensyfikują ataki na Czerniaków

Dodano: 
Powstanie Warszawskie dzień po dniu
Powstanie Warszawskie dzień po dniu Źródło: Wikimedia Commons / Powstanie warszawskie / Źródło: Wikimedia Commons/DoRzeczy.pl
We wtorek 12 września, Niemcy przeprowadzają zmasowane natarcie na pozycje Powstańców na Czerniakowie. Trwa silny ostrzał artyleryjski i bombardowania lotnicze.

W innych dzielnicach strona niemiecka wstrzymują działania bojowe i wszystkie siły kieruje na Czerniaków. W dzielnicy wybuchają liczne pożary. Toczą się ciężkie walki o Port Czerniakowski, potężny gmach ZUS przy ul. Czerniakowskiej, budynek Gazowni przy ul. Ludnej oraz zabudowania dawnego szpitala św. Łazarza przy Książęcej.

Na Południowym Śródmieściu, oddziały niemieckie zajmują zachodnią część ul. Łazienkowskiej oraz część skarpy od ul. Frascati do Książęcej. W polskich rękach pozostaje jedynie placówka w gmachu YMCA przy ul. Konopnickiej.

Powstańczy "Biuletyn Informacyjny" podaje, że ubiegłej nocy w różnych punktach stolicy, nastąpiły zrzuty broni i materiałów sanitarnych. "Zrzuty były niewielkie. Sowiecka artyleria nadal ostrzeliwuje prawy brzeg Wisły. W nocy na 11.IX zaobserwowano na Pradze 14 ogniska pożarowy o różnym natężeniu” – podają Powstańcy.

Jak wygląda życie mieszkańców pokazuje świadectwo 21-letniego w 1944 roku Kazimierza Neca, który wspomina jak na polecenie oddziałów niemieckich musiał palić zwłoki zabitych na warszawskich ulicach:

„W domu na rogu ulic Wroniej i Chłodnej spaliliśmy około pięćdziesięciu trupów, leżących tam i już częściowo spalonych. W tym czasie widziałem, jak podoficer SD zamordował idącą ulicą Chłodną staruszkę około 80 lat, której trupa dorzuciliśmy do palącego się stosu. W domu firmy Machlejd rzucaliśmy trupy zwiezione z pobliskich domów do płonącej piwnicy. W ciągu następnego dnia pracowaliśmy przy paleniu trupów na terenie szpitala Św. Łazarza przy ul. Wolskiej. Ciała pomordowanych chorych i personelu znajdowaliśmy na salach szpitalnych w łóżkach, klatkach schodowych, korytarzach i piwnicach. Z tego, co widziałem, sądzę, że wszyscy chorzy i służba zostali pomordowani. Zwłoki w większości wypadków spalono w piwnicach. Po częściowym spaleniu trupów na terenie szpitala Św. Łazarza paliliśmy trupy w domach, których adresów nie pamiętam. Po powrocie na teren szpitala zastaliśmy trupy 40 (czterdziestu) świeżo zamordowanych mężczyzn. Jednego z następnych dni spaliliśmy około 100 (stu) zwłok z ul. Młynarskiej na odcinku ul. Wolskiej do Górczewskiej, na podwórku fabryki Michlera również około stu i na ul. Ptasiej w tej samej liczbie. Wieczorem oczyściliśmy teren szpitala Św. Łazarza ze śladów zbrodni. Następnie z powodu choroby przestałem pracować przy paleniu zwłok. Z relacji kolegów z innych kolumn wnioskuję, że prace przy zacieraniu śladów masowych morderstw trwały do połowy września 1944 r”..

Tekst powstał na podstawie materiałów z Muzeum Powstania Warszawskiego.

Źródło: DoRzeczy.pl / Muzeum Powstania Warszawskiego/1944.pl/Zbrodnia Niemiecka w Warszawie 1944 r. (WYDAWNICTWO INSTYTUTU ZACHODNIEGO POZNAŃ)/sppw1944.org/pwpw.pl
Czytaj także