Polityka negacjonizmu

Polityka negacjonizmu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Grzegorz Kucharczyk

Od kilkudziesięciu lat jednym z najważniejszych zadań tureckiej dyplomacji jest wzmacnianie takiej wersji historii, która relatywizuje zbrodnię przeciwko Ormianom

Józef Szujski pisał półtora wieku temu o „fałszywej historii jako mistrzyni fałszywej polityki”. A cóż dopiero powiedzieć o sytuacji, gdy fałszywa historia urasta do rangi oficjalnej ideologii państwowej. Tak jak w przypadku współczesnej Turcji, która z negacjonizmu zbrodni ludobójstwa popełnionej 100 lat temu przez rząd Turcji otomańskiej uczyniła jeden z mitów założycielskich „nowej Turcji” stworzonej przez Kemala Atatürka. Każda próba podważenia tego kłamstwa – czy to na arenie zagranicznej, czy w samej Turcji – jest traktowana przez władze w Ankarze jako akt wrogi i„obraza tureckości”, na co zresztą jest paragraf w tureckim kodeksie karnym. 

Oficjalna, sponsorowana przez Ankarę wersja tamtych wydarzeń brzmi: nie było żadnej zaplanowanej z góry i systematycznie przeprowadzanej akcji eksterminowania całej społeczności ormiańskiej żyjącej na początku XX w. na obszarze Turcji otomańskiej. To, co w literaturze przedmiotu i w relacjach licznych świadków jest przedstawiane jako „marsze śmierci”, w których ginęły tysiące ormiańskich kobiet, starców i dzieci, wedle tej wersji było „zwykłymi translokacjami ludności w czasie wojny z obszarów przyfrontowych”. A ofiary? No, cóż – były, ale po pierwsze nie 1,5 mln, o czym mówią badacze ludobójstwa Ormian, tylko co najwyżej ok. 300 tys., a powodami tych zgonów były „zwyczajowe w czasie wojny kłopoty aprowizacyjne i epidemie, których ofiarami padała również ludność turecka”. W ogóle Ormianie „kolaborowali z Rosjanami”, z którymi Turcja od 1914 r. jako część bloku mocarstw centralnych była w stanie wojny. (...)

Cały artykuł dostępny jest w 25/2016 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także