Od kamienowania do akceptowania. Trzy tysiące lat homoseksualizmu
  • Maciej RosalakAutor:Maciej Rosalak

Od kamienowania do akceptowania. Trzy tysiące lat homoseksualizmu

Dodano: 
Zefir i Hiacynt, greckie malowidło z V wieku p.n.e.
Zefir i Hiacynt, greckie malowidło z V wieku p.n.e.
Homoseksualizm budził już od starożytności skrajne reakcje: od potępienia przez szyderstwo do akceptacji.

Oto cztery świadectwa, a właściwie urywki świadectw, traktowania homoseksualizmu w przeszłości. Pierwsze – Księga Rodzaju i Księga Kapłańska ze Starego Testamentu – sięga 1,5 tys. lat p.n.e. Następne – dziennik Ksenofonta z początku IV w. p.n.e. oraz biografie cesarzy rzymskich z początku II w. n.e. – dotyczą antyku greckiego i łacińskiego, a więc są młodsze od starotestamentowej Biblii odpowiednio o tysiąc i o półtora tysiąca lat. Wreszcie ostatnie świadectwo mówi o obyczajach z pierwszej połowy XIX w. w brytyjskiej flocie wojennej. Chociaż od naszej epoki dzieli je zaledwie 200 lat, a od opisu zniszczenia Sodomy i Gomory aż 3,3 tys. lat, to trudno oprzeć się wrażeniu, że pod względem potępienia i najsurowszego karania homoseksualistów właśnie ze starożytnym Izraelem łączyło wielkie imperium ery nowożytnej więcej.

Bierzcie córki!

Rozdział Biblii o zniszczeniu Sodomy i Gomory zawiera na początku opis odwiedzin dwóch aniołów (pod postacią zwykłych wędrowców) w domu bratanka biblijnego patriarchy Abrahama – sprawiedliwego Lota. Kiedy inni mieszkańcy Sodomy dowiedzieli się o przybyciu podróżnych, zaatakowali dom Lota, domagając się, aby oddał im swych gości i by mogli nasycić swe żądze.

Czytaj też:
Ogień nad Sodomą

W rozdz. 19 Księgi Rodzaju czytamy:

„(4) Zanim się położyli, mieszkańcy miasta, mężowie Sodomy, od najmłodszego do najstarszego, otoczyli dom, cała ludność z najdalszych stron,

(5) Wywołali Lota i rzekli do niego: Gdzie są ci mężowie, którzy przyszli do ciebie tej nocy? Wyprowadź ich do nas, abyśmy z nimi poigrali.

(6) Wtedy Lot wyszedł do nich do bramy, zamknął drzwi za sobą.

(7) I rzekł: Bracia moi, proszę, nie czyńcie nic złego!

(8) Oto mam dwie córki, które jeszcze nie poznały mężczyzny, wyprowadzę je do was, a wy czyńcie z nimi, co wam się podoba, tylko tym mężom nic nie czyńcie, bo weszli pod cień strzechy mojej.

(9) Ale oni odparli: Idź precz! I mówili: Jeden jedyny przyszedł tu jako przybysz, a teraz chce być sędzią. Postąpimy z tobą gorzej niż z nimi. Potem bardzo napierali na tego męża, na Lota, i podeszli, aby wyłamać drzwi”.

Zauważmy, że Lota do tego stopnia przeraziła perspektywa złamania powinności gospodarza wobec przybyszów zdanych na jego opiekę – i na dodatek oddania ich wszetecznym lubieżnikom, agresywnym i pragnącym widocznie nowych doznań – że był gotów nawet oddać sąsiadom swe dwie córki, „które nie poznały jeszcze mężczyzny”. Napastnicy mogli postąpić z dziewczętami, „jak im się podoba”. Perspektywa heteroseksualnego gwałtu na rodzonych córkach mniej go przeraziła (jeśli w ogóle) niż gwałt homoseksualny na przygodnych gościach. Nie doszło do tego, bo litościwi aniołowie wciągnęli gospodarza do środka domostwa, zawarli drzwi, a napastników porazili ślepotą, tak że nie mogli znaleźć wejścia.

W Księdze Rodzaju czytamy dalej:„Pan spuścił na Sodomę i Gomorę deszcz siarki i ognia od Pana z nieba. I tak zniszczył te miasta oraz całą okolicę wraz ze wszystkimi mieszkańcami miast, a także roślinność”. Ocalał tylko Lot i jego dwie córki, bo żona, która wbrew zakazowi obejrzała się za siebie, została zamieniona w słup soli.

Lot ucieka wraz z córkami z Sodomy. Rysunek Providence Lithograph Company z 1908 r.

W rozdz. 20 Księgi Kapłańskiej czytamy zaś expressis verbis: „Ktokolwiek obcuje cieleśnie z mężczyzną tak, jak się obcuje z kobietą, popełnia obrzydliwość. Obaj będą karani śmiercią, sami tę śmierć na siebie ściągnęli”.

Na los, jaki spotkał grzesznych sodomitów, i na zapisy Księgi Kapłańskiej wielokrotnie powoływano się w ciągu następnych kilkudziesięciu wieków w różnych kulturach i epokach, stosując karę śmierci za akty homoseksualne. W Wielkiej Brytanii wymierzano ją do połowy XIX w. (naszej ery!). Do dziś grozi ona w Afganistanie, Arabii Saudyjskiej, Czeczenii, Iranie, Jemenie, Mauretanii, Sudanie, Zjednoczonych Emiratach Arabskich (bez Dubaju) oraz w 12 (z 36) stanach Nigerii.

Hoplita i chłopiec

Starożytni Grecy – wbrew głoszonym dla taniej sensacji opiniom – nie składali się z samych homoseksualistów i wysoko cenili małżeństwo. Mężczyzna, który do 35. roku życia nie ożenił się ani nie miał legalnego potomstwa, znajdował się w greckich polis (miastach-państwach) pod pręgierzem opinii publicznej, a nawet musiał płacić kary. Jednakże stosunki homoseksualne nie raziły. Bywały akceptowane zwłaszcza między dojrzałym obywatelem, odgrywającym rolę mentora, a dorastającym młodzieńcem (efebem), który kształcił się pod jego kierunkiem. Wystąpił nawet sławny i poważany w całej Helladzie homoseksualny Święty Zastęp w Tebach, składający się z 300 doborowych hoplitów (ciężkozbrojnych piechurów) – mężczyzn i młodzieńców – którzy przysięgli sobie wierność aż po śmierć na polu walki. Notabene był to jedyny oddział, który potrafił pokonać Spartan, i to dwukrotnie – pod Tegyrą (375 r. p.n.e.) i Leuktrami (371 r. p.n.e.).

Grecy nie tyle przechodzili nad homoseksualizmem do porządku dziennego jak nad czymś wstydliwym, ile traktowali go jako zwyczajną część tego porządku. Świadczy o tym np. słynny dziennik Ksenofonta z wyprawy wojennej, jaką przeciw swemu perskiemu władcy zorganizował satrapa Cyrus. Satrapa zginął w walnej bitwie, a ponad 10 tys. jego greckich najemników – którzy zwyciężyli Persów na swym odcinku – nie poddało się, ale ruszyło z okolic Babilonu przez krainy Azji Mniejszej, pokonując wrogie plemiona, głód, góry i śniegi, ku wybrzeżu Morza Czarnego. Ta ich legendarna – a przecież prawdziwa! – anabazis (czyli „droga pod górę”, lata 401–399 p.n.e.) zakończyła się powodzeniem. Duża w tym zasługa samego Ksenofonta, obranego wodzem po zdradzieckim zamordowaniu innych strategów przez Persów.

Rekonstrukcja bitwy pod Maratonem

Niejako mimochodem zauważa on („Wyprawa Cyrusa”, Czytelnik 2003, przekład Władysław Madyda), że armii greckiej towarzyszyli: zwierzęta juczne z łupem oraz tłumy jeńców, które opóźniały pochód. Strategowie odbierali żołnierzom tę ich własność, a „żołnierze słuchali, chyba że ktoś ukradkiem zabrał ze sobą ładnego chłopca albo kobietę gwoli miłości”. Zauważmy kolejność: chłopca albo kobietę. Pisze też o sojuszniku trackim, Seutesie, który kazał wymordować wziętych do niewoli przeciwników. I oto:

[...] pewien człowiek z Olintu imieniem Epistenes, miłośnik chłopców… widząc, że jakiś piękny, w lekką tarczę uzbrojony chłopiec, który był właśnie w wieku dojrzewania, ma umrzeć, podbiegł do Ksenofonta i błagał o pomoc dla pięknego chłopca. Ksenofont podszedł więc do Seutesa i prosił go, aby nie zabijał chłopca. Opowiedział mu o usposobieniu Epistenesa i o tym, jak pewnego razu zebrał on cały lochos [sotnię, kompanię – przyp. red.], zwracając uwagę jedynie na urodę żołnierzy, i jak mężnie bił się z tym oddziałem. Seutes zaś zapytał: »Czy chciałbyś, Epistenesie, umrzeć dla tego chłopca?«. On zaś nadstawił karku i powiedział: »Uderz, jeśli chłopiec cię o to poprosi i będzie ci za to wdzięczny«. Seutes zapytał chłopca, czy ma zamiast niego uderzyć Epistenesa. Chłopiec nie pozwolił na to i błagał, aby Seutes nie zabijał ich obu. Wtedy Epistenes objął chłopca i rzekł: »Teraz, Seutesie, musisz walczyć ze mną o tego chłopca, bo go nikomu nie oddam«. A Seutes roześmiał się i machnął ręką na tę sprawę.

Jeśli historia komukolwiek przyznaje rację, to w tym przypadku chyba Seutesowi.

Boski Juliusz

Bitynia kojarzy się nam raczej z żoną Szczęsnego Potockiego, „piękną Bitynką”, znaną z licznych skandali heteroseksualnych, niż z homoseksualną przygodą jednego z najsłynniejszych wodzów w historii – Gajusza Juliusza Cezara (100 r. p.n.e.–44 r. p.n.e.). Rozpoczynał on służbę wojskową w Azji. Tak nazywała się prowincja rzymska obejmująca zachodnią część dzisiejszej Azji Mniejszej przekazana Rzymowi testamentem ostatniego władcy Pergamonu – Attalosa III – w 133 r. p.n.e. Pół wieku później o ziemię tę toczyła się wojna Rzymian z władcą Pontu Mitrydatesem VI. Młodego Cezara wysłano wtedy do władcy Bitynii – Nikomedesa IV – krainy leżącej dalej na północ, nad Morzem Czarnym, aby sprowadził stamtąd okręty potrzebne do oblężenia Mityleny. Cezar wywiązał się z misji znakomicie.

Artykuł został opublikowany w 8/2017 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.