Gazeta zauważa, że kampanię wyborczą do europarlamentu ułatwia Zjednoczonej Prawicy czytelny podział ról między Jarosławem Kaczyńskim i Mateuszem Morawieckim.
Jak czytamy w dzienniku, prezes PiS nadaje co weekend ton kampanii w warstwie politycznej i metapolitycznej, natomiast premier i jego zaplecze reagują na kryzysy i przekładają polityczne komunikaty na decyzje.
"W ten sposób Zjednoczona Prawica chce wygrać wybory do PE, które przekształciła w starcie na polu krajowym, a nie bezpośrednio europejskim. Pomaga w tym wyciszenie wewnętrznych sporów – przynajmniej przez pierwsze dwa miesiące" – ocenia dziennik.
"Rzeczpospolita" zwraca też uwagę, że do początku maja kampania PiS była dużo bardziej spójna i spokojniejsza niż ta przed jesiennymi wyborami samorządowymi w 2018 r.
Według gazety partia Kaczyńskiego nie chce powtórzyć scenariusza z warszawskiego pojedynku między Rafałem Trzaskowskim a Patrykiem Jakim i chaotyczną końcówką tamtej kampanii.
Czytaj też:
Pięć punktów Morawieckiego. Oto mapa drogowa premiera dla UE