Komisja śledcza na razie nie przesłucha Tuska

Komisja śledcza na razie nie przesłucha Tuska

Dodano:   /  Zmieniono: 
Małgorzata Wassermann i Marek Suski
Małgorzata Wassermann i Marek Suski
W najbliższym czasie nie przewidujemy przesłuchania byłego premiera Donalda Tuska i na dzisiejszym posiedzeniu w ogóle nie było o tym mowy – poinformowała Małgorzata Wassermann, przewodniczą sejmowej komisji śledczej ds. Amber Gold.

Członkowie komisji zebrali się w środę na pierwszym posiedzeniu, by ustalić harmonogram prac. Posłowie zdecydowali m.in. o liczbie stałych doradców komisji, których ma być 11. Ustalili również, o jakie dokumenty i do jakich instytucji będą występować. Wassermann, pytana o przybliżony kształt całego budżetu komisji, odesłała dziennikarzy do Kancelarii Sejmu. 

–  Powinniśmy rozpocząć (prace - red.) od prokuratury i zapoznać się z szerokim materiałem, który ona posiada. Po tym, jak dostaniemy akta, ocenimy minimalny czas potrzebny na zapoznanie się z nimi. Pozostaje też kwestia przesłuchania małżonków P. (Marcin P. i Katarzyna P. - oskarżeni w procesie ws. Amber Gold - red.), ponieważ pozostają w areszcie tymczasowym, czyli w dyspozycji sądu – tłumaczyła przewodnicząca komisji.

Wassermann dodała, że lista świadków nie jest jeszcze znana, a komisja nie planuje na razie przesłuchania Donalda Tuska. – Na dzisiejszym posiedzeniu w ogóle o tym nie dyskutowaliśmy – wyjaśniła posłanka PiS.

PiS pogrąży PO? 

W niedawnym wywiadzie dla tygodnika "Do Rzeczy" Wassermann zapewniała, że komisja śledcza ds. Amber Gold nie będzie organem zemsty na politykach PO czy PSL. Zaznaczyła jednocześnie, że komisja nie może abstrahować od faktów, ponieważ Marcin P. (współwłaściciel i szef Amber Gold - red.) finansował inicjatywy polityków PO i publicznie pojawiał się w ich towarzystwie.

Pod koniec sierpnia "Gazeta Wyborcza", powołując się źródła w PiS, informowała, że komisją śledczą ds. Amber Gold partia rządząca chce uderzyć w Donalda Tuska i całą Platformę Obywatelską. Według "GW", komisja chciałaby przesłuchać nie tylko byłego premiera, ale również jego syna Michała, który pracował dla należących do Amber Gold linii lotniczych OLT Express, a także Pawła Adamowicza, prezydenta Gdańska.

Piramida finansowa

Spółka Amber Gold, która powstała w 2009 r., podawała się za firmę składującą metale szlachetne, inwestowała w złoto i inne kruszce, a także oferowała klientom kontrowersyjne lokaty w złoto, srebro i platynę, podpisując z nimi tzw. "umowy składu". Po zastrzeżeniach Komisji Nadzoru Finansowego oraz w związku ze śledztwem, które na zlecenie Prokuratury Okręgowej w Gdańsku prowadzi ABW, w 2012 r. podjęto decyzję o likwidacji i zamknięciu jej oddziałów, a także o wypowiedzeniu wszystkim klientom przedsiębiorstwa obowiązujących umów depozytów towarowych.

Marcin P., szef Amber Gold, usłyszał w sumie 17 zarzutów dotyczących m.in. poświadczenia nieprawdy, nieskładania sprawozdań finansowych spółki, działalności kantorowej bez wpisu do rejestru i działalności bankowej bez zezwolenia. Liczne zarzuty niedopełnienia obowiązków postawiono też pracownikom gdańskich urzędów skarbowych, a także sądów. Kwota roszczeń wobec Amber Gold przekroczyła 600 mln złotych. Marcinowi P. grozi za to 15 lat więzienia.

dmc
Fot. Zrzut ekranu z TVP Info
DoRzeczy.pl

Czytaj także