– Mój stosunek do tego filmu jest mocno emocjonalny. 10 kwietnia, parę godzin po katastrofie towarzyszyłem panu premierowi Kaczyńskiemu i byłem w Smoleńsku, na własne oczy widziałem jak państwo polskie abdykowało. Jak Donald Tusk, przytulony przez Putina, odepchnął od siebie tę tragedię, oddał Rosjanom – mówił Brudziński. – Z największym szacunkiem chylę głowę przed Antonim Krauze, okazał się prawdziwie wolnym artystą, który wbrew skundlonemu środowisku podjął się tego tematu – dodawał.
Poseł PiS przypomniał, że powstaniu filmu "Smoleńsk" towarzyszyło wiele przeszkód, a sami aktorzy byli obiektem ataków i kpin.
– To, ile przeszedł Antoni Krauze jako reżyser, to jak to środowisko, jak ta quasi elita przez ostatnie lata traktowała twórców tego filmu, jak obśmiewano, jak dezawuowano aktorów, ale również tych, którzy się chcieli zaangażować w pomoc dla tego filmu, to jak tchórzliwie Państwowy Instytut Sztuki Filmowej wycofał się z dotacji dla tego filmu – to wszystko przechodzi na czarnych stronach jako hańba tego środowiska – ocenił.
– Tak jak walczono z pamięcią, jak liczył na to bardzo prezydent Bronisław Komorowski, tak samo dzisiaj część tego środowiska próbuje walczyć z tym filmem – stwierdził, przytaczając wypowiedź Sławomira Neumana dla jednej z rozgłośni radiowych, w której wyrażał nadzieję na to, że nie pójdą na ten film dzieci, że Polacy nie będą go oglądali.
W poniedziałek 5 września miała miejsce uroczysta premiera filmu Antoniego Krauzego "Smoleńsk". W Teatrze Wielkim pojawili się czołowi politycy m.in. prezydent Andrzej Duda, premier Beata Szydło i prezes PiS Jarosław Kaczyński. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego gra Lech Łotocki, a Marię Kaczyńską - Ewa Dałkowska. Odtwórczynią roli Ewy Błasik, wdowy po dowódcy Sił Powietrznych gen. Andrzeju Błasiku, jest Aldona Struzik. W obsadzie "Smoleńska" znaleźli się też m.in.: Jerzy Zelnik i Katarzyna Łaniewska. Film na ekrany kin trafił w piątek 9 września.
mp
fot. zrzut z TVP Info
TVP Info/dorzeczy.pl