Ryk świętej krowy
  • Rafał A. ZiemkiewiczAutor:Rafał A. Ziemkiewicz

Ryk świętej krowy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Tekst Krzysztofa Masłonia o zdradzie klerków w III RP osiągnął cel – rozjątrzył do żywego zarządzające „kulturą” towarzystwo wzajemnej adoracji. Nagonka na Masłonia nie jest zjawiskiem odosobnionym.

 Na autora posypały się obelgi, podjęto też akcję wyszczucia go z jury nagrody literackiej Angelus. Zwykle jednak bywa tak, że ten, kto zaczyna krzyczeć, nieostrożnie się odsłania. Tak jest i tym razem: nagonka na naszego kolegę nie tylko potwierdziła trafność jego rozpoznań, lecz także odsłoniła kompleksy prowadzącego ją środowiska.

Bodaj pierwszy ruszył na Masłonia Janusz Anderman, który dzięki niewytłumaczalnej łasce naczelnego od lat sprzedaje „Gazecie Wyborczej” ten sam afektowany tekst złożony z cytatów z mediów prawicowych i powtarzalnych jak komunikaty w metrze wyrazów oburzenia. Linię ataku podchwycił jeden ze spostponowanych we wspomnianym tekście gwiazdorów, Andrzej Stasiuk, twórca pisanych dla niemieckiego czytelnika filipik przeciwko polskim wadom narodowym oraz licznych bon motów, w rodzaju zapowiedzi nazwania swego barana imieniem Smoleńsk, wraz z żoną, Moniką Sznajderman, wystosował list do przebywającego w USA przewodniczącego kapituły Angelusa Mykoły Riabczuka, domagając się usunięcia z niej autora „szkalujących elitę kulturalną” tekstów.

OBURZENIE SALONU

Szerszą argumentację tego żądania pani Sznajderman zawarła w wywiadzie dla wrocławskiego wydania trybuny salonów. Zwyzywała w nim Masłonia od kłamców i zdiagnozowała u niego „paranoję” oraz różnego rodzaju „obsesje” – antyżydowską, antyniemiecką, feministyczno-genderową, antysalonową itd. Wywiad ten, pełen różnego rodzaju obelg, insynuacji i retorycznych deklaracji o „żalu” żywionym przez panią Sznajderman dla żyjących w dusznym świecie obsesji i nienawiści prawicowców (niestety, na stronie internetowej „Wyborczej” wywiad ten jest zakodowany, w słusznym przekonaniu, że za dobrą rozrywkę należą się pieniądze) przewrotnie współbrzmi z oświadczeniem czworga identyfikujących się z salonem jurorów Angleusa. Oświadczenie to bowiem, przyznając pani Sznajderman rację, potępia Masłonia, gdyby się kto pytał, nie za to, że krytykuje, ale za „język poniżający i dyskredytujący”.

Oświadczenie, które osobno wydał piąty z angelusowych antymasłoniowców Ryszard Krynicki, jest jeszcze bardziej charakterystyczne. Poza zasadniczą informacją – że na znak oburzenia Krynicki rezygnuje z zasiadania w kapitule – wypełnia go krygowanie się Krynickiego, że do „Do Rzeczy” zajrzał przypadkiem „przechodząc koło stoiska ze starymi gazetami”, bo nie czytuje „prasy propagandowej”. Zważywszy na to, że jak wszyscy pozostali swoje wyrazy oburzenia skierował do gazety, która od miesięcy odgrywa rolę partyjnego biuletynu KOD, zamieszczając nie tylko elaboraty głoszące „cześć i pokłon do samej ziemi liderom i Organizacji” oraz odezwy programowe, lecz także deklaracje członkowskie, komunikaty o miejscach i godzinach zbiórek demonstracji i listy sugerowanych haseł na transparenty, słowo „propaganda” najwyraźniej rozumie Ryszard Krynicki odmiennie, niż definiuje je „Słownik języka polskiego”. Nie powinno to dziwić w przypadku zasłużonego poety, poezja przecież polega na odbieraniu słowom tradycyjnych znaczeń i nadawaniu nowych (przypadkiem zresztą propaganda też).

Cały artykuł dostępny jest w 37/2016 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także