Andrzej Gwiazda o skutkach 4 czerwca: Ci, co mieli być elitą, okazali się najgłupszą częścią społeczeństwa

Andrzej Gwiazda o skutkach 4 czerwca: Ci, co mieli być elitą, okazali się najgłupszą częścią społeczeństwa

Dodano: 
Prezes PiS Jarosław Kaczyński, premier Beata Szydło i działacz opozycyjny Andrzej Gwiazda podczas zgromadzenia zorganizowanego przez PiS  na placu Trzech Krzyży w Warszawie
Prezes PiS Jarosław Kaczyński, premier Beata Szydło i działacz opozycyjny Andrzej Gwiazda podczas zgromadzenia zorganizowanego przez PiS na placu Trzech Krzyży w Warszawie Źródło: PAP / fot. Radek Pietruszka
Po wyborach 4 czerwca byłem na wielu spotkaniach w całym kraju. I słyszałem zawsze, że „dla planu Balcerowicza nie ma alternatywy”. Słyszałem to oczywiście nie od robotników, oni byli przytomni. Ale od ludzi wykształconych. Niestety, ci, którzy mieli być elitą narodu, okazali się najgłupszą częścią społeczeństwa – mówi portalowi DoRzeczy.pl Andrzej Gwiazda, legendarny przywódca Solidarności.

Jak ocenia Pan z perspektywy czasu 4 czerwca 1989 roku?

Andrzej Gwiazda: Oceniać można to różnie. Dla niektórych uczestników okrągłego stołu, organizatorów wyborów 4 czerwca, skutki ich działań były jasne. Niektórzy, mam nadzieję, działali w dobrej wierze. Oni się łudzili, że działają dla dobra Polski. Ale warto pamiętać, że jeden targowiczanin popełnił samobójstwo, gdy dowiedział się, do czego jego głupota doprowadziła. Pod tym względem okrągły stół i wybory mają takie samo znaczenie. Wielu ludzi nawet nie popierających tych wyborów, nie przewidziało, że skutki będą aż tak tragiczne. Do tej grupy należałem również ja.

Jak to, przecież Pan nie wziął udziału w wyborach 1989 roku?

W samych wyborach 4 czerwca nie uczestniczyłem, bo nie chciałem brać udziału w parodii wyborów. Wiedziałem, że skutki będą katastrofalne. Ale nie myślałem, że będą aż tak tragiczne. Że aż do tego komuniści się posuną. I z tego właśnie wynika ocena i okrągłego stołu i tych wyborów z 4 czerwca 1989 roku. Natomiast oczywiście skutki były celem od samego początku. Balcerowicz nie był człowiekiem znikąd, który się przyplątał. Ale był to wykładowca podstaw marksizmu i leninizmu w instytucie przy Komitecie Centralnym. I został wyznaczony – bo przecież nie wybrany – do likwidacji polskiego przemysłu. Zrobił to w sposób doskonały. Po tych wyborach byłem na wielu spotkaniach w całym kraju. I słyszałem zawsze, że „dla planu Balcerowicza nie ma alternatywy”. Słyszałem to oczywiście nie od robotników, oni byli przytomni. Ale od ludzi wykształconych. Niestety, ci, którzy mieli być elitą narodu, okazali się najgłupszą częścią społeczeństwa.

Jak ocenia Pan obecną sytuację Polski?

Przez ostatnie cztery lata rządzi nareszcie polski rząd. Widzimy tym bardziej skalę tragedii ćwierćwiecza od 1989 do 2005 roku. Widzimy, ile buduje się teraz, podczas gdy wcześniej nie budowano nic. I ile lat czekaliśmy na to, by władzę w Polsce przejął wreszcie polski rząd. Trzydzieści lat po tamtych wyborach widzimy jeszcze mocniej jakie były ich skutki.

Czytaj też:
Legendarny opozycjonista o 4 czerwca 1989 roku: Smutna rocznica wielkiej farsy

Czytaj też:
Prof. Dudek o 4 czerwca: Zwycięstwo wielkie, choć niewykorzystane do końca

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także