Jeszcze przed wyborami Biedroń zapowiadał, że zrezygnuje z miejsca w Parlamencie Europejskim, aby skupić się na jesiennych wyborach parlamentarnych w Polsce. Jego miejsce miała zająć prof. Monika Płatek, która uzyskała drugi wynik na liście Wiosny.
Wątpliwości w tej kwestii powstały jednak, kiedy dwa dni temu, inny polityk Wiosny – Krzysztof Śmiszek (prywatnie partner Roberta Biedronia), przyznał, że lider partii wcale nie planuje zrezygnować z mandatu europosła. – PE pracuje w swoim rytmie. Sam jestem zwolennikiem, żeby Robert Biedroń był w PE. Na pięć lat na pewno – stwierdził Śmiszek. Polityk dodał, że „listy do Sejmu będą układane”. – Nie ma na razie decyzji, co robimy z osobami, które dostały się do europarlamentu – tłumaczył dalej.
"Tak zapowiadałem, podtrzymuję to słowo”
Do sprawy odniósł się podczas dzisiejszej konferencji prasowej sam Robert Biedroń. – Zapowiedziałem, że jeżeli będę startował do Sejmu, automatycznie mój mandat do europarlamentu zostanie wygaszony. Tak zapowiadałem, podtrzymuję to słowo – mówił polityk.
– Dementuję wszystkie inne informacje. Nie dajcie państwo ulegać jakimś fake newsom, przeinaczeniom. Słuchajcie mnie, odtwórzcie wszystkie moje nagrania z ostatnich dni. Powtarzałem to wielokrotnie i powtarzam jeszcze raz. Jestem europarlamentarzystą, przyjąłem zgodnie z obietnicą mandat. Będę kontynuował ten mandat dopóki nie zostanę parlamentarzystą polskiego parlamentu – dodał Biedroń.
Czytaj też:
"Niemożliwe przecież, aby tak ordynarnie oszukać ludzi, prawda?". Giertych bezlitośnie kpi ze ŚmiszkaCzytaj też:
Biedroń miał zrezygnować z mandatu do PE, zmienił zdanie? Polityk Wiosny zaskakuje