Trzmiel o liście Falenty: Odgrzewanie kotleta. To po prostu nie zadziała

Trzmiel o liście Falenty: Odgrzewanie kotleta. To po prostu nie zadziała

Dodano: 
Marek Falenta
Marek FalentaŹródło:PAP / Jacek Turczyk
– Tezy, które często znajduję w mediach społecznościowych, że Marka Falenty nie chciano pojmać, a tak mówiła przecież i opozycja, że policja się nie stara, te tezy okazały się fałszywe, bo przecież Falenta znalazł się w Polsce na podstawie polskiego wniosku –  mówił Antoni Trzmiel, szef portalu DoRzeczy.pl oraz dziennikarz Telewizji Polskiej.

Marek Falenta, biznesmen skazany w aferze taśmowej na dwa i pół roku więzienia, napisał list do prezydenta Dudy z prośbą o ułaskawienie. Biznesmen grozi, że jeżeli prezydent nie przychyli się do jego wniosku, to on ujawni nazwiska osób, które za nim stały. "Nie zamierzam umierać w samotności. Ujawnię zleceniodawców i wszystkie szczegóły" – miał napisać Falenta do Andrzeja Dudy.

Do tej sprawy odniósł się dzisiaj Antoni Trzmiel na antenie Radia Dla Ciebie. Szef portalu DoRzeczy.pl zwrócił uwagę, że list, który ujawniono dzisiaj został napisany już w kwietniu, gdy Marek Falenta został aresztowany przez hiszpańską policję na wniosek polskiego sądu, który wydał europejski nakaz aresztowania. – Ten nakaz został wydany gdy w Polsce od trzech lat rządził PiS – podkreślił dziennikarz.

Jego zdaniem całkowicie fałszywe są tezy, jakoby służby miały specjalnie unikać schwytania Falenty.

– Ten list Falenta pisze w kwietniu, kiedy jest już skazany i którego dwa poprzednie wnioski o ułaskawienie zostały odrzucone. Gdyby prezydent chciał go ułaskawić, to pewnie zrobiłby to za pierwszym razem, a nie odrzucał wnioski. Treść tego szantażu wysłanego do prezydenta znajdujemy w aktach sądowych, do których trafiły za sprawą kancelarii prezydenta – wskazał Trzmiel. – Gdyby skazany Falenta taką wiedzą dysponował wcześniej, to mógłby podczas procesu użyć tych argumentów, a nie teraz posługiwać się nimi jak deską ratunku, gdy daje prezydentowi miesiąc i grozi, że odpali Bóg wie co. Nie zrobił tego – dodał szef portalu DoRzeczy.pl.

"Odgrzewanie kotleta"

Trzmiel wskazał, że opowieść Falenty ma pewne mankamenty. Otóż biznesmen twierdzi, że PiS miał mu obiecać pewne korzyści za pomoc w postaci nagrań. Obietnice miały zostać zrealizowane po wygranych wyborach. Dziennikarz jednak stwierdził, że w tym samym roku sam przeprowadzał wywiad z Jarosławem Kaczyńskim, który wcale nie miał pewności, że jego formacja wygra wybory. – Wręcz odwrotnie, wydawało się to wówczas odległą perspektywą. Tym bardziej nie mógł niczego obiecywać, za coś co być może Falencie uda się nagrać. Nie ma też żadnego dowodu że panowie ze sobą rozmawiali – dodał.

W dalszej części rozmowy Trzmiel wskazał, że rewelacje Falenty będzie zapewne chciała wykorzystać opozycja podczas kampanii wyborczej.

– Trochę jest to odgrzewanie kotleta, ale sądzę, że po wielu publikacjach z taśm to po prostu nie zadziała – podsumował.

Czytaj też:
Miller o liście Falenty: On jest tak napisany, żeby prezydent nie mógł ułaskawić autora
Czytaj też:
Rz: Szantaż Falenty. Domaga się ułaskawienia, grozi ujawnieniem nazwisk

Źródło: Polskie Radio RDC
Czytaj także