"Kiedy nie podobają Ci się faszystowskie napisy". Dziennikarz "Krytyki Politycznej" pobity we Wrocławiu

"Kiedy nie podobają Ci się faszystowskie napisy". Dziennikarz "Krytyki Politycznej" pobity we Wrocławiu

Dodano: 
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / Leszek Szymański
Przemysław Witkowski jest dziennikarzem "Krytyki Politycznej", publikował także m. in. w "Przeglądzie" oraz "Gazecie Wyborczej". Witkowski jest także wykładowcą w Instytucie Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Wrocławskiego.

"Zostałem pobity, bo zwróciłem uwagę na homofobiczne napisy, typ spytał, czy mi się nie podobają. Powiedziałem, że tak i dostałem oklep, groził śmiercią i że nas wszystkich dopadnie" – informuje Witkowski na Facebooku. Dziennikarz zamieścił fotografię, na której widać jego zmasakrowaną twarz.

facebook

– Byliśmy na wycieczce rowerowej. Gdy przejeżdżaliśmy koło mostu Trzebnickiego, zobaczyliśmy, że nowy, ceglany mur nabrzeża Odry, cały jest w napisach typu: "Stop pedofilom z LGBT, reaguj". Rozmawialiśmy o tym jadąc na rowerach. Przemek rozpoznał, że wśród tych napisów są znaki Autonomicznych Nacjonalistów – opisuje w rozmowie z wrocławską "Gazetą Wyborczą" partnerka Witkowskiego, Anna Hoss.

Po drodze para mijała grupę mężczyzn. Gdy zjechali z mostu, okazało się, że dalej nie można jechać wzdłuż Odry, by dotrzeć na Biskupin. Zdecydowali się zawrócić. Witkowskiemu psuł się rower, dlatego dziewczyna wyprzedziła go i pojechała przodem. Dojechała do stacji paliw w pobliżu ul. Trzebnickiej i czekała na partnera. Ten jednak długo się nie zjawiał. – Gdy przyszedł, miał zmasakrowaną twarz, przestawiony nos, podbite oba oczy, silnie krwawił – relacjonuje rozmówczyni "Wyborczej".

Dalej twierdzi, że policja zapewniła, że natychmiast przyjedzie, "ale pół godziny tu stoimy, a ich wciąż nie ma".

Czytaj też:
Wybranowski: Sędzia, która nakazała wycofanie nalepek "GP", wydała nakaz usunięcia taśm z rozmową Kalisz- Kwaśniewski
Czytaj też:
"Pozew odbieram jako akt terroru". Godek apeluje o wsparcie

Źródło: Facebook / wroclaw.wyborcza.pl
Czytaj także