Polityk komentował kryzys wokół Ministerstwa Sprawiedliwości i sprawę tzw. farmy trolli.
Jak ujawnił Onet, były już wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak miał nadzorować i koordynować akcję hejtu wobec sędziów ze stowarzyszenia "Iustitia". Uczestniczyła w tym internautka Emilia, która miała rozsyłać anonimowo kompromitujące materiały.
"Dobrze, że były dymisje"
– Sędziowie posądzani o prowadzenie akcji dyskredytowania temu zaprzeczają. Mówią, że te publikowane wiadomości są wyjęte z kontekstu, część z nich jest nieprawdziwa i że będą dochodzili, jak było naprawdę, w sądzie. Proszą, żeby dać im takie prawo – mówił w Polsat News Patryk Jaki.
Jednocześnie podkreślił, że jeśli wyciąganie wątków prywatnych się potwierdzi, to "nie mieści się to w mojej głowie i w moich standardach". – Samo rzucenie takiego podejrzenia musi oznaczać dymisje i dobrze, że takie decyzje zostały podjęte – ocenił.
"Sok z buraka"
Były wiceminister sprawiedliwości zwrócił też uwagę, że powinno się pamiętać o proporcjach. Jak mówił, politycy opozycji i media z nią związane promowali profil "Sok z buraka", na którym były zamieszczane treści wyśmiewające polityków partii rządzącej.
– To, co państwo widzieliście w sprawie sędziego Piebiaka, jeżeli to jest prawda, to jest nic w porównaniu do tego, co politycy opozycji promowali w "Soku z buraka" – przekonywał Jaki.
Czytaj też:
PiS poświęci ministra dla wyborów? "Prezes raczej się nie zawaha"