"Taka temperatura, że skarpetki się spaliły". Wstrząsająca relacja mężczyzny porażonego piorunem na Giewoncie

"Taka temperatura, że skarpetki się spaliły". Wstrząsająca relacja mężczyzny porażonego piorunem na Giewoncie

Dodano: 
fot. zdjęcie ilustracyjne
fot. zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / Grzegorz Momot
Do potężnej burzy doszło w czwartek. W jej wyniku śmierć poniosły 4 osoby, a ponad stu rannych trafiło do szpitala. Zakopiańska prokuratura wszczęła już śledztwo.

– Było ogłuszenie, oślepienie, bardzo mocne spięcie ciała i ostry ból w stopie poczułem. Płacz dzieci, krzyki o pomoc. Widziałem, że wszyscy, którzy trzymali się łańcuchów ostali porozrzucani – wspomina burzę pan Marcin, który został porażony piorunem. Mężczyzna rozmawiał z reporterem RMF FM.

– Tak mnie poskładało na ziemię. Szybko udało mu się podnieść – opisuje turysta. Poczuł swąd spalonej odzieży i spalonych włosów. – Obraz tego wszystkiego, co zobaczyłem, to była jakaś masakra. Wszędzie leżały ciała. Pierwsze co zobaczyłem, to żółty trykot osłaniający przed deszczem takiej pani, która spadła z góry gdzieś na skały. Płacz dzieci, krzyk o pomoc. Widziałem, że wszyscy, którzy trzymali się łańcuchów zostali porozrzucani, po kilka metrów na boki - mówi. Ojciec trzymał całego poranionego chłopca i krzyczał o pomoc – dodaje.

Rozmówca RMF FM miał poparzoną nogę i całkowicie sparaliżowaną prawą rękę. – Jakby tu był inny świat – wspomina. Po pewnym czasie udało mu się spotkać TOPR-owców. Jeden z nich mu pomógł. – Nie czułem lewej nogi. Okazało, że nie mam na sobie nawet skarpetek, bo była taka temperatura, że się spaliły – relacjonuje poszkodowany

Czytaj też:
Skrajna bezmyślność. Weszli na Giewont w nocy po tragicznej burzy i pomazali krzyż
Czytaj też:
Tragedia w Tatrach. Będzie śledztwo prokuratury

Źródło: RMF 24
Czytaj także