"Jak w perfidny sposób można zniszczyć człowieka". Pełnomocnik sędziego Cichockiego ws. działań internetowej hejterki Emilii

"Jak w perfidny sposób można zniszczyć człowieka". Pełnomocnik sędziego Cichockiego ws. działań internetowej hejterki Emilii

Dodano: 
Sędzia Arkadiusz Cichocki
Sędzia Arkadiusz Cichocki Źródło: PAP / Andrzej Grygiel
W imieniu sędziego Arkadiusza Cichockiego, jego pełnomocnik Piotr Urbanek komentuje ostatnie doniesienia medialne serwisu Onet.pl i „Gazety Wyborczej”.

Według ustaleń Onetu wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak miał aranżować i kontrolować akcję, której celem było skompromitowanie części sędziów krytycznych wobec reformy wymiaru sprawiedliwości autorstwa PiS, w tym szefa stowarzyszenia "Iustitia" prof. Krystiana Markiewicza. W procederze pośredniczyła internetowa hejterka Emilia Sz. (prywatnie żona jednego z sędziów KRS, kochanka sędziego Arkadiusza Cichockiego). Według doniesień medialnych, Cichocki miał też uczestniczyć w nagonce na część środowiska sędziowskiego.

W związku z aferą, w ubiegłym tygodniu Łukasz Piebiak podał się do dymisji. Potem Onet ujawnił kolejny wątek afery, który dotyczył innego sędziego, Jakuba Iwańca. Po tej publikacji Zbigniew Ziobro usunął go z ministerstwa w trybie natychmiastowym.

Emilia Sz. próbowała szantażować Cichockiego?

Do publikacji medialnych dotyczących m.in. sędziego Arkadiusza Cichockiego odniósł się jego pełnomocnik, prawnik – adwokat Piotr Urbanek. W oświadczeniu przesłanym „Tygodnikowi Solidarność” Urbanek informuje między innymi, że jego klient nigdy nie był użytkownikiem konta KastaWatch@ (konto na Twitterze, krytykujące sędziów sprzeciwiających się reformie wymiaru sprawiedliwości).

Dalej adwokat przypomina (w odniesieniu do publikacji), że sędzia Cichocki „nie był nigdy pracownikiem Ministerstwa Sprawiedliwości, natomiast był Rzecznikiem Dyscyplinarnym Ministra Sprawiedliwości wyznaczonym do prowadzenia spraw dotyczących zbrodni komunistycznych w wymiarze sprawiedliwości”.

Jak tłumaczy Piotr Urbanek, kiedy sędzia Cichocki „formułował wobec jednego z sędziów Apelacji Gdańskiej zarzuty o zbrodnie komunistyczne popełnione w 1982 roku”, Emilia Sz. najpierw próbowała go przekonać do wycofania się ze sprawy, następnie próbowała go szantażować. „Zaczęła mu grozić ujawnieniem ich prywatnej korespondencji w środowisku sędziowskim i przestrzeni publicznej” – opisuje adwokat. Urbanek dodaje, że groźby te zostały zrealizowano, „ale również rozszerzyły się na rodzinę sędziego Cichockiego, ze szczególnym naciskiem na ujawnienie wobec nieletnich dzieci”.

W związku z tymi wydarzeniami, w marcu br. Cichocki złożył zawiadomienie o przestępstwie, co nie zatrzymało jednak Emilii Sz. w próbach zastraszenia sędziego. „Nękała groźbami jego samego i jego rodzinę do dnia 24 sierpnia 2019 roku, nawet w warunkach szpitalnych” – opisuje adwokat.

Tajemniczy sędzia

Jak opisuje adwokat, kiedy Emilia Sz. próbowała szantażować Cichockiego, „weszła w porozumienie z jednym z sędziów kontestujących zmiany w wymiarze sprawiedliwości, który poprzez nią składał sędziemu Cichockiemu propozycje »przejścia na ich stronę« w zamian za niepublikowanie materiałów o nim”.

Ten sam sędzia, kiedy Arkadiusz Cichocki został hospitalizowany, miał w towarzystwie innego sędziego pojawić się w szpitalu, gdzie spędził u Cichockiego godzinę czasu, „pomimo ewidentnych oznak otumanienia lekami pacjenta”.

„Wobec powyższego sędzia Arkadiusz Cichocki oczekuje, że wymieniony z działań sędzia ujawni się w ciągu 12 godzin oraz wskaże swoją rolę w przygotowaniach do publikacji i faktyczny powód »wizyty« w szpitalu” – czytamy w oświadczeniu.

Pieniądze dla „Małej Emi”

Adwokat Arkadiusza Cichockiego poinformował też w oświadczeniu, że sędzia „nie przekazywał nigdy Pani Emilii Sz. pieniędzy za prowadzenie hejtu za pośrednictwem komunikatorów społecznościowych”.

Jak zapewnia pełnomocnik sędziego, „wszelkie wpłaty dokonywane na rzecz Pani Emilii Sz. były związane z jej prywatnymi prośbami i potrzebami w związku z kontaktami wyłącznie o charakterze towarzyskim”.

Urbanek przekazuje też, że sędzia Cichocki „nigdy nie robił żadnego przelewu bankowego na nr konta Pana sędziego Tomasza Szmydta (męża Emili Sz. - red.) – nie zna numeru jego konta”. Informacja o takich wpłatach pojawiła się w publikacjach „Gazety Wyborczej”.

„Osobista tragedia sędziego Arkadiusza Cichockiego niech nie tylko będzie przestrogą w jak perfidny i zaplanowany na potrzeby polityczne sposób można zniszczyć człowieka, ale również niech się stanie czytelną granicą, której nie wolno przekraczać, nawet jeżeli ma się inne poglądy – dotyczy to nie tylko środowiska sędziowskiego, ale również prawniczego” – czytamy w oświadczeniu.

Czytaj też:
Gowin: Niektórzy sędziowie naoglądali się "House of Cards"
Czytaj też:
KRS oczekuje wyjaśnień. Nazwiska członków Rady pojawiają się w aferze Piebiaka

Źródło: tysol.pl
Czytaj także