W 2011 roku redaktorzy naczelni największych polskich gazet zaapelowali do ówczesnego premiera Donalda Tuska i prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta o ujawnienie całej wiedzy ze śledztwa ws. Ziętary. Niedługo później dochodzenie wznowiono, tym razem w sprawie zabójstwa, nie zaginięcia.
W listopadzie 2014 roku zatrzymano Aleksandra Gawronika, byłego senatora i współpracownika tajnych służb PRL i III RP, który usłyszał zarzut podżegania do zabójstwa Ziętary. Podczas przesłuchania nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. W styczniu 2015 r., po wpłaceniu poręczenia majątkowego w wysokości 50 tys. zł, Gawronik opuścił areszt.
W lutym 2019 roku były gangster, Maciej B., ps. „Baryła” stwierdził w sądzie, że Aleksander Gawronik zlecił „uciszenie” dziennikarza Jarosława Ziętary, zaś w porwaniu i zabójstwie brali udział oskarżeni Mirosław R., ps. „Ryba” i Dariusz L., ps. „Lala”. „Baryła” zeznał, że na początku lat 90-tych śledził Ziętarę. Opowiedział, że razem z innymi ochroniarzami napadli kiedyś na dziennikarza, by go zastraszyć. Ziętara, mimo bycia zastraszanym, kontynuował swoje śledztwo. „Baryła” potwierdził, że z tego powodu Aleksander Gawronik zlecił zabójstwo Ziętary w czerwcu 1992 roku. Zeznał też, że w magazynie Elektromisu, firmy Świtalskiego, widział w szafie policyjne mundury, a przed firmą stało auto, które miało imitować radiowóz. To może potwierdzać tezę, że oskarżeni o porwanie podali się za policjantów, by uprowadzić dziennikarza. „Baryła” stwierdził także, że Ziętara był katowany w siedzibie Elektromisu, a jego ciało zostało rozpuszczone w kwasie.