Patryk Vega podgrzewa atmosferę wokół swojej najnowszej produkcji. Film "Polityka" ma być uderzeniem w polityków, przede wszystkim w partię rządzącą. Premiera zaplanowana jest na 6 września. Vega twierdzi, że obecna władza chciała go przekupić, aby do premiery nie doszło. Ostatecznie reżyser podjął decyzję o wyjeździe do Japonii, a w mediach stale ukazują się kolejne materiały promujące film.
Dzisiaj reżyser udzielił wywiadu Radiu Zet, gdzie opowiadał o swoich poglądach i planach na przyszłość. – Jestem przerażony tym, że pierwszy raz za mojego życia ludzie są tak skonfliktowani, gdzie ludzie są podzieleni i w ogóle nie widzę możliwości dialogu między tymi ludźmi. Bo jedni uważają, że drudzy są złodziejami, ci drudzy uważają, że ci pierwsi to oszołomy i w ogóle ci ludzie nie są zainteresowani, żeby ze sobą rozmawiać – mówił w rozmowie z Beatą Lubecką.
Czemu dopiero teraz powstał film?
Reżyser przekonuje, że niedługo "w ciągu najbliższych lat jesteśmy w stanie stracić wolność".
– Nietrudno sobie wyobrazić scenariusz, w którym rząd wykupi Agorę czy TVN i za moment nie będziemy mieli wolnych mediów – mówił reżyser.
Podczas programu dziennikarka przekazała Vedze pytania podesłane przez widzów. Jeden z nich chciał się dowiedzieć, "Polityka" powstaje właśnie teraz. „Dlaczego nie kontestował pan poprzedniej władzy, kiedy rządził Donald Tusk?” – pytał widz.
Odpowiedź reżysera była szybka i rozbrajająco szczera. – Widocznie wydawało mi się to wtedy nieinteresujące – stwierdził Vega.
– Wie pani, to jest tak, że te pomysły, to oczywiście brzmi banalnie, ale one gdzieś spływają na twórcę z góry. To jest po prostu tak, że w pewnym momencie zapala się człowiekowi lampka i uważa, że należy się zająć takim, a nie innym tematem, w związku z czym ja nie robię tego z rozmysłem, tylko coś mnie po prostu w jakimś momencie drze po nerach, mówiąc kolokwialnie, i zamierzam nakręcić o tym film – mówił reżyser.
Czytaj też:
Opozycja na łasce VegiCzytaj też:
Zaskakujący zwrot w sprawie filmu "Polityka". Misiewicz wycofał pozew wobec Vegi