"Nauczyciele z niektórych szkół z województwa lubuskiego do dziś mają czas na przeprowadzenie ankiety wśród uczniów i ich rodziców. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie charakter pytań, na które trzeba odpowiedzieć" – podaje DPG.
Jak opisują dziennikarze, pytania w ankiecie zleconej przez MEN dotyczą spraw rodzinnych, materialnych, ale też światopoglądowych i dotyczących wiary. Dzieci są pytane czy i jak często chodzą do kościoła, czy mieszkają z rodzicami biologicznymi oraz czy rodzice są rozwiedzeni.
Kolejne wątpliwości wzbudza fakt, że chociaż ankieta powinna być anonimowa to część dzieci nie jest w stanie sama jej wypełnić (ponieważ nie umie jeszcze pisać) i musi im asystować nauczyciel.
Oburzenie w związku z ankietami wyraził między innymi wiceszef ZNP Krzysztof Baszczyński. – To kolejny przykład na to, że nauczyciele mają coraz więcej pracy związanej z biurokracją. Dodatkowo nie jest dla mnie zrozumiałe, dlaczego dziecko musi odpowiadać na takie trudne i wrażliwe dla jego rodziny pytania – mówi Baszczyńsi w rozmowie z "DGP".
W odpowiedzi MEN tłumaczy, że ankieta przeprowadzona jest za zgodą rodziców, a wzór badania zaproponowany przez ministerstwo nie jest szkołom narzucony (MEN tylko proponuje wzór ankiety). Dr Wiesław Poleszak, koordynator projektu zleconego przez MEN, zapewnił też w rozmowie z "DGP", że nad badaniem pracowali naukowcy z kilku polskich uczelni, a wnioski z ankiet mają pomóc szkole lepiej zająć się uczniami.
Czytaj też:
Koszmarne życie w dyktaturzeCzytaj też:
Kidawa-Błońska pogrąży opozycję? Sondaż: PiS zyskuje, KO traci