"Jestem w wielkim szoku". Rodzina Magdaleny Żuk nie wierzy prokuraturze

"Jestem w wielkim szoku". Rodzina Magdaleny Żuk nie wierzy prokuraturze

Dodano: 
Magdalena Żuk
Magdalena ŻukŹródło:Facebook
Prokuratura zdementowała nowe informacje dotyczące śmierci Magdaleny Żuk, które przekazywała niedawno rodzina. – Jestem w wielkim szoku razem z rodzicami. Nie wiemy kompletnie, o co chodzi prokuraturze i co próbują zrobić – mówi Wirtualnej Polsce Anna Cieślińska, siostra kobiety.

Od dwóch lat Prokuratura Okręgowa w Jeleniej Górze prowadzi śledztwo w sprawie śmierci Magdaleny Żuk. Pełnomocnicy rodziny Magdaleny Żuk przekonują, że kobieta została zamordowana w Egipcie.

Niedawno do nowych faktów dotyczących śmierci młodej Polki w kurorcie Marsa Alam dotarli dziennikarze "Interwencji". Chodzi o nieznane dotąd dokumenty. To m. in. wyniki badań tomografem komputerowym, przeprowadzonych po tym, gdy Magdalena Żuk rzekomo próbowała popełnić samobójstwo. Według Marcina Popowskiego, detektywa, który wiedział wyniki, obrażenia młodej kobiety były nietypowe. Nietypowe dlatego, że wystąpiły głównie po jednej stronie ciała. – W tym przypadku obrażenia wskazują, że ciało zostało wyrzucone z okna, ewentualnie było zupełnie bezwładne – twierdzi detektyw.

Rodzina kobiety przekazała dziennikarzom także raport toksykologiczny, z którego wynika, że kobieta była pod wpływem narkotyków. Kolejne nowe doniesienia dotyczą telefonu komórkowego Polki. Dzień po przyjeździe do Egiptu, telefon kobiety zalogował się na Morzu Czerwonym. 20 km od lądu.

Prokuratura Okręgowa w Jeleniej Górze poinformowała jednak, że ostatnie doniesienia nie są niczym nowym. – Dane z nadajników znamy od dawna. Rodzina podaje, że telefon Magdaleny Żuk logował się 20 km od brzegu. Tyle, że chodzi o nadajnik o bardzo dużym zasięgu, który obejmuje także kawałek wybrzeża. Z tych informacji nie wynika, że Polka wypłynęła w morze. Świadkowie mówią zgodnie, że nie oddalała się z hotelu. Udało nam się odtworzyć trasę, jaką się poruszała – powiedział Wirtualnej Polsce prok. Tomasz Czułowski z Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze.

Siostra Magdaleny Żuk przekonuje jednak, że działanie prokuratury jest dla niej niezrozumiałe. – Potraktowali mnie, jakbym była psychicznie chora i próbowała sobie ze sprawy mojej siostry zrobić żart. Jaki miałabym cel w łamaniu tajemnicy postępowania, gdybym, jak twierdzą, wypuszczała nieprawdziwe informacje? Jak miałoby to pomóc? Przecież brak w tym logiki (...) Jak można powiedzieć, że nie było czegoś, co widzę na własne oczy patrząc w akta. Jak wszyscy wiemy, przyszedł raport egipski, taka notatka, którą również otrzymała nasza prokuratura. Jest w niej zawarta nazwa narkotyków, które były w organizmie Magdy. Prokuratura twierdzi, że nasi toksykolodzy nie stwierdzili obecności narkotyków. Ale ona była robiona dużo później niż badania w Egipcie – przekonuje Anna Cieślińska w rozmowie z WP.

Źródło: wp.pl
Czytaj także