Podczas przedwyborczej konwencji w Lublinie prezes Jarosław Kaczyński zapowiedział, że na koniec 2020 r. minimalna pensja będzie wynosiła 3000 zł, a na koniec 2023 r. – 4000 zł. Ta zapowiedź była krytykowana przez niektórych ekonomistów, polityków i publicystów, którzy wskazywali, że takie rozwiązania oznacza dodatkowe obciążenia dla przedsiębiorców, co może oznaczać zwolnienia. Prezydent Andrzej Duda jednoznacznie odniósł się do tych krytycznych głosów.
– Straszy się ludzi, opowiada się im różne rzeczy, że jak płaca minimalna zostanie podniesiona do 4 tysięcy, to ludzi z pracy pozwalniają. Proszę państwa, nie słuchajcie tych bzdur. My mamy ambitne plany, ale przede wszystkim zwracamy uwagę na ludzi. Dla mnie najważniejszy jest człowiek – mówił w Biłgoraju Andrzej Duda.
Prezydent podkreślił, że tak jak dzisiaj niektórzy straszą konsekwencjami podniesienia pensji minimalnej, tak samo kilka lat temu straszono programem 500 plus. – Miało się nie dać wypłacić 500 plus, miało się nie dać poprawić ludziom warunków życia, miało się nic nie dać zrobić. I co? Była możliwość wprowadzenia 500 plus – mówił prezydent.
Czytaj też:
Sośnierz o 500 plus: Wyjątkowo demoralizujący sposób prowadzenia politykiCzytaj też:
Konflikt na linii prezydent-Nowogrodzka?