Prezes Naczelnej Izby Aptekarskiej: Stawianie na produkcję polskich leków ma sens

Prezes Naczelnej Izby Aptekarskiej: Stawianie na produkcję polskich leków ma sens

Dodano: 
Premier Mateusz Morawiecki
Premier Mateusz MorawieckiŹródło:PAP / Wojciech Olkuśnik
– Nie stać nas na  ambitną produkcję nowych leków. Kosztowne badania z pewnością przekraczają możliwości finansowe zakładu. Warto zatem skupić się na popularnych lekach generycznych, tańszych, gdzie zapotrzebowanie rynku jest ogromne – mówi portalowi DoRzeczy.pl prezes Naczelnej Izby Aptekarskiej, Marek Tomków. 

Sandra Skibniewska: Mateusz Morawiecki zapowiedział, że Skarb Państwa chce zainwestować 200 mln zł w Polfę Tarchomin. Jak ocenia pan ten pomysł? Czy kwota, o której mówił premier jest wystarczająca, aby wesprzeć rodzimy koncern?

Marek Tomków: Pomysł, żeby stawiać na produkcję leków w Polsce jest jak najbardziej sensowny. Oczywiście nie rozwiąże wszystkich problemów z brakami leków tak jak jeden gazoport nie rozwiąże problemów z dostawami gazu, ale od czegoś trzeba zacząć. Mówimy o 200 milionach co z jednej strony oznacza duży zastrzyk finansowy i niewątpliwe wsparcie, ale jednocześnie niewiele w kontekście finansowych gigantów jakimi są firmy farmaceutyczne.

Złośliwi mówią, że premierowi marzy się, aby Polska stała się farmaceutyczną potęgą.

Z pewnością nie jest ambicją Polski być farmaceutyczną potęgą. Raczej chodzi o wzmacnianie rodzimej produkcji i wzmocnienie lekowego bezpieczeństwa.

Przy okazji „afery lekowej” związanej z metforminą, która jest składnikiem leków na cukrzyce wyszło, że w całej Europie kupujemy medykamenty z substancjami czynnymi produkowanymi w Chinach. Wierzy pan, że Polacy sami są w stanie wytwarzać substancje czynne we własnym zakresie, jeśli Polfa Tarchomin rzeczywiście zostanie dofinansowana?

Nie powinniśmy być całkowicie zależni od substancji czynnych produkowanych za granicą. Warto rozważyć produkcję choćby kilku strategicznych API w Polsce. W wielu przypadkach przy stosowaniu mądrego wsparcia dla firm produkujących w naszym kraju, jest to do osiągnięcia. Należy pamiętać, że celem nie jest odrzucenie leków z zagranicy, a jedynie różnicowanie dostawców tak, aby w razie problemów z dostawami leków polscy pacjenci mieli do nich dostęp choćby w ograniczonej ilości.

Obserwuje pan rynek aptekarski od wielu lat. Czy Polacy interesują się pochodzeniem leków, które kupują? Ma to dla nich w ogóle jakieś znaczenie?

Rzadko kiedy pacjenci interesują się pochodzeniem leków, choć ostatnio po coraz większej liczbie publikacji, stają się bardzie świadomi. Wśród wielu zachowań pacjentów, patriotyzm lekowy nie plasuje się szczególnie wysoko, choć niewątpliwie leki produkowane w Polsce cieszą się dobrą opinią w kontekście jakości.

Jak pan myśli, dlaczego rząd dopiero teraz zajmuje się sferą lekarstw?

Mam wrażenie, że ostatnie problemy z dostawami leków pokazały, iż kwestie zaopatrzenia milionów polskich pacjentów w niezbędne do leczenia produkty, powinny być postrzegane jako element szeroko rozumianego bezpieczeństwa lekowego państwa. Powinny być traktowane poważnie, tak jak choćby bezpieczeństwo energetyczne. Być może to właśnie powód takich a nie innych decyzji po stronie rządu.

Wróćmy raz jeszcze do kwestii finansowania Polfy. Jakie konkretnie leki powinna produkować Polfa Tarchomin, aby nagle się nie okazało, że podatnicy zaczną dokładać do jej budżetu, jeśli hipotetyczne środki obiecane przez premiera nie starczą?

Nie stać nas na ambitną produkcję nowych leków. Kosztowne badania z pewnością przekraczają możliwości finansowe zakładu. Warto zatem skupić się na popularnych lekach generycznych, tańszych, gdzie zapotrzebowanie rynku jest ogromne.

Czytaj też:
Nowe leki refundowane od stycznia 2020: przełom nie tylko dla chorych na cukrzycę
Czytaj też:
Szczurek-Żelazko: Wzrósł prestiż zawodu pielęgniarki

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także