Michnik, życie przecięte
  • Rafał A. ZiemkiewiczAutor:Rafał A. Ziemkiewicz

Michnik, życie przecięte

Dodano:   /  Zmieniono: 
Adam Michnik
Adam Michnik
Jak Adam Michnik z nieprzejednanego wroga komunizmu przemienił się w równie nieprzejednanego obrońcę komunistów przed próbami rozliczeń. I jakie są dziś tego skutki.

W roku 1982, w czasie stanu wojennego, Andrzej Wajda bawił w Paryżu. Bawił, jeśli wierzyć jego krytykom, w sensie dosłownym – brylował na tamtejszych salonach, gdzie fetowano go jako przedstawiciela cierpiącej Polski, choć jednocześnie starannie unikał jakiejkolwiek publicznej wypowiedzi, która mogłaby nie spodobać się władzom PRL. Była to – jeśli wierzyć z kolei jego obrońcom – cena za możliwość ukończenia „Dantona” i dalszego robienia filmów w kraju.

Współcześnie nie wszyscy uważali tę cenę za godziwą. Jacek Kaczmarski zadedykował Wajdzie zjadliwie ironiczną balladę „Artyści”. Z dzisiejszej perspektywy jeden jej fragment zdumiewa: Wiele słów się po prostu nie mieści we frazach! Adam, druty, tortury, obozy, Przesłuchania, rewizje, tłumy w ogniu i gazach Nazbyt bliskie męczeńskiej są pozy.

Kontrapunktem dla cynicznie żerującego na ofiarach stanu wojennego artysty staje się zdradzony przez niego – Adam. Wszyscy wiedzą oczywiście, że chodzi o Adama Michnika. Jednak dziś Michnik jawi się przecież jako najbliższy przyjaciel niedawno zmarłego reżysera, a sam Wajda był do końca gorącym i niezłomnym sojusznikiem wszystkich prowadzonych przez „Gazetę Wyborczą” bojów. Kaczmarski też przeszedł z czasem do „słusznego” obozu, usunął ze wspomnianej piosenki dedykację i zastąpił w tekście „statuetki człowieka z marmuru” statuetkami „z białego marmuru”. I tylko ten, kto urodził się już po stanie wojennym, może mieć poważne problemy ze zrozumieniem, co w piosence robi obok obozowych drutów ten „Adam”.

A kto tego nie wie, ten z kolei nie zrozumie, dlaczego w moim pokoleniu Michnik wzbudzał emocje silniejsze niż ktokolwiek inny z tamtych lat, większe nawet niż fałszujący swą przeszłość Wałęsa. W latach 80. Michnik zbudował wokół siebie – zbudowano mu? – opinię najbardziej nieprzejednanego z nieprzejednanych. Jego dumny, mocny list do Kiszczaka przyprawiał naiwnych o podziw i szybsze bicie serca, jak kilka pokoleń wcześniej idących do powstań wiersze innego Adama, późniejszego rusofila-towiańczyka.

Cały artykuł dostępny jest w 43/2016 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także