Według dziennikarza rozgłośni, decyzja o wszczęciu śledztwa jeszcze nie zapadła, a posłowie PO byli przesłuchiwani w charakterze osób zawiadamiających o możliwości popełnienia przestępstwa. Pytano ich o podstawy złożonego doniesienia oraz nazwiska świadków którzy powinni być zostać być w tej sprawie przesłuchani. Jan Grabiec i Cezary Tomczyk mieli zeznać, że swoje podejrzenie oparli o doniesienia medialne.
Przypomnijmy, że zawiadomienie złożone przez posłów PO dotyczy artykułu opublikowanego w jednym tygodników, którego autorzy opisywali przebieg spotkania, podczas którego Misiewicz miał rzekomo proponować bełchatowskim radnym PO przystąpienie do koalicji z PiS w ramach za stanowiska w spółce państwowej. Sam Misiewicz odnosząc się do tych doniesień uznał je za nieprawdziwe i szkalujący. Zapowiedział też wytoczenie gazecie procesu.
"Misiewicze"
Zamieszanie wokół jednego z najbliższych współpracowników Antoniego Macierewicza rozpoczęło się przy okazji Święta Wojska Polskiego i uhonorowania go złotym medalem za Zasługi dla Obronności Kraju. Niedługo później pojawiły się informacje o powołaniu Misiewicza do rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej.
Dziennikarze i politycy opozycji podnosili wówczas jego niewystarczające wykształcenie i doświadczenie, potrzebne do pełnienia tak ważnej funkcji. .Nowoczesna uruchomiła nawet kampanię „Misiewicze”, która miała udowodnić, że obecna władza rozdaje „swoim” stanowiska w spółkach Skarbu Państwa. Kilka tygodni temu Bartłomiej Misiewicz - na swój własny wniosek - został zawieszony we wszystkich czynnościach w MON. Było to po publikacji "Newsweeka". Następnie zrezygnował z zasiadania w radzie nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Bartłomiej Misiewicz wrócił do Ministerstwa Obrony Narodowejw ubiegłym tygodniu. Powierzono mu nowe zadanie - analizę dezinformacji medialnych, wymierzonych w bezpieczeństwo państwa.
CZYTAJ TAKŻE: Misiewicz wystąpił o zawieszenie we wszystkich funkcjach w MON
amp, rmf24.pl