"Ja nie uwodziłem, tylko mówiłem prawdę, ale mam też satysfakcję z tego, że nie uległem pokusie stosowania obietnic bez pokrycia jako skutecznej metody wyborczej" – podkreśla były prezydent w rozmowie z dziennikiem.
Komorowski zapytany czy ma sobie coś do zarzucenia, stwierdził, że miał "nadmierne hamulce", przez co nie obiecywał rzeczy, których nie da się zrealizować. "Brałem odpowiedzialność za trudne i niepopularne reformy, np. emerytalną" – stwierdził.
Polityk podkreślił, że kampania wyborcza w 2015 roku była bardzo brutalna, a on sam błędnie sądził, że Polacy nie kupują "internetowej papki". "Okazało się, że ludziom można wmówić prawie wszystko" – ocenia.
Zdaniem byłego prezydenta kiedyś panował większy szacunek dla pracy, a obywatele wiedzieli, że dobrobyt bierze się z ciężkiej pracy. "Niestety PiS i cała ta ekipa z Andrzejem Dudą na czele zniszczyli tę prostą zasadę. Coraz więcej ludzi oczekuje, że coś im kapnie. I nie są to tylko ludzie w trudnej sytuacji życiowej" – mówił Bronisław Komorowski w rozmowie z gazetą.
Były prezydent podkreślił, że rosnąca inflacja jest jednym ze skutków polityki uprawianej przez PiS. Jego zdaniem obecnie panuje drożyzna nieznana za czasów PO. "Jak się coś z jednej kieszeni wyjmie i da, gdzie indziej brakuje" podkreśla rozmówca "Faktu".
Czytaj też:
"Wyobrażam sobie współpracę z PiS". Hołownia uderza w Kidawę-Błońską i lidera PSLCzytaj też:
Groźby pobicia podczas spotkania z Andrzejem Dudą? Jest zawiadomienie do prokuratury