Opozycja odzyska polityczną inicjatywę? Na życzenie PiS?!

Opozycja odzyska polityczną inicjatywę? Na życzenie PiS?!

Dodano: 
Zbigniew Ziobro i Jarosław Kaczyński w Sejmie
Zbigniew Ziobro i Jarosław Kaczyński w Sejmie Źródło: PAP / Bartłomiej Zborowski
Gdy piszę te słowa narada na Nowogrodzkiej wciąż trwa. Od kilku godzin trwa też wydanie specjalnie w TVN24, opozycyjne portale temat grzeją bardziej niż majowe słońce.

Wszystko po tym, jak aplikacja "Gazety Wyborczej" zbombardowała informacjami, że 23 maja jednak będą wybory. Co łamie sens późnowieczornego środowego „gejmczendżera”, czyli „porozumienia dwóch Jarosławów”, które to – jak to z czekistowską szczerością ujął przewodniczący Włodzimierz Czarzasty – „burzy marzenia”. Ich marzenia. „Będę szczery - ja pragnę zemsty” (sędzia Kamińska) i „jeszcze dorżniemy watahę” (Radosław Sikorski).

Jeśli "Wyborcza" ma rację – będzie miała nieustające używanie atakując Jarosława Kaczyńskiego za złamanie swego podpisu. Może podważyć zaufanie do samego Kaczyńskiego, a przez niego do PiS (bo tak to idzie: jest prezes, a potem partia), wśród własnego elektoratu. A to może zabrać „wielkiemu mistrzowi” (© red. Damian Cygan) pole manewru. To najważniejsze – jego autorytet, tak potrzebny zwłaszcza przy przedterminowych wyborach. Bo odtworzy w społeczeństwie to wszystkie „gęby”, które mu przez 30 lat mu przyklejanie. Będą mieli punkt zaczepienia. Prawdziwy lub nie, ale prawda na wojnie ginie szybko. Przymiotniki, zostają. Także grają na emocjach własnego elektoratu.

Jeśli "Wyborcza" ma rację – burzy to też racjonalność, którą przedstawiałem w tekście opublikowanym rano. Rozpocznie się roller-caster, na końcu którego może być Polska nie tylko podzielona zupełnie (na co wskazywał tu wielokrotnie red. Jan Fiedorczuk), ale i w sytuacji gorszej od Belgii – nie tylko bez większości sejmowej, działającego rządu, ale i bez prezydenta. Belgia ma chociaż głowę państwa – monarchę. To daje zawsze jakieś psychiczne oparcie społeczeństwu. Konstytucja Kwaśniewskiego nie przewidziała braku wyborów prezydenta.

Bo jeśli "Wyborcza" ma rację – to nie znana jest skala w jakiej część obozu Zjednoczonej Prawicy trafi do obozu politycznej niemożności, a więc przestanie być potrzebna.

Jeśli "Wyborcza" ma rację – opozycja między światem chaosu a porządku, między opozycją właśnie, a obozem rządzącym straci na wyrazistości.

Jeśli "Wyborcza" ma rację – tym samym pozycja prezydenta Andrzeja Dudy w staraniach o reelekcję zachwieje się bardziej niż w starciu z Szymonem Hołownią (który już na fb triumfuje) czy też z Donaldem Tuskiem. Zwłaszcza, że podług porozumienia ze środy możliwe jest rozpisanie wyborów na ostatnie weekend czerwca. A więc mowa o pięciu tygodniach różnicy. Tak, to sporo. Ale jak to powtarzali przez lata w tv – „jeśli nie widać różnicy, to po co [politycznie] przepłacać”. Zwłaszcza, że – PiS może nie utracić większość w parlamentarne, a nie ominie dr hab. Lemańskiej, która już w maju napisała senatowi napisała, że majowych wyborów nie uzna – mówi tvn24 Andrzej Stankiewicz z onet.pl odnosząc się do szefowej Izby Sądu Najwyższego, która stwierdza legalność wyborów. Izby stworzonej przez PiS.

Jeśli "Wyborcza" ma rację – albo Gowin przestanie istnieć politycznie (podda się), albo w naszym konstytucyjnym systemie, gdy to większość sejmowa ma realną władzę, Zjednoczona Prawica może nie mieć 231 szabel. (Jeśli posłowie Porozumienia nie zdradzili go do czwartku, to tym mniej mają powodów by czynić to teraz?).

Jeśli nie ma większości – może powstać większość odwrotna. Nie tyle by zbudować rząd – od Bosaka przez Gowina po Czarzastego. Ale może być dość, by Marszałek Sejmu odwołać. I powołać Gowina, Kosiniaka. A przecież podpisana właśnie ustawa daje marszałkowi prawo jego terminu własnej decyzji o wyborach. Jak coś można zmienić raz, można i wtóry.

Jeśli "Wyborcza" ma rację – wkraczamy w czas kryzysu politycznego z którego nie widzę łatwej drogi wyjścia. Ale nie sądzę, by "Wyborcza" miała rację. Bo wiem, że 9 maja w Moskwie parada nie odbyła się, a przecież najgorszy możliwy scenariusz jaki nakreśliłem powyżej, włączając w to upadek rządu Mateusza Morawieckiego byłby dla Putina prawdziwym „den pobiedy”

Artykuł wyraża poglądy autora i nie musi być tożsamy ze stanowiskiem redakcji.

Antoni Trzmiel jest dziennikarzem portalu DoRzeczy.pl i Telewizji Polskiej. Współpracuje też z Polskim Radiem. Jego poglądy są wyłącznie jego winą i nie muszą być tożsame ze stanowiskiem którejkolwiek z redakcji.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także