Były szef BOR: W tupolewie nie mogło być żadnej bomby

Były szef BOR: W tupolewie nie mogło być żadnej bomby

Dodano:   /  Zmieniono: 
Były premier Donald Tusk i były szef BOR gen. Marian Janicki
Były premier Donald Tusk i były szef BOR gen. Marian Janicki Źródło:PAP/Tomasz Gzell
Samolot był sprawdzany przed wylotem i jest na to stosowny dokument. Wszystko było dograne, załatwione w odpowiedni sposób – mówił w TVN24 Gen. Marian Janicki, który kierował Biurem Ochrony Rządu, gdy doszło do katastrofy smoleńskiej.

Gen. Janicki tłumaczył, że 10 kwietnia 2010 r. tupolew był sprawdzany przed wylotem między godziną 3:00 a 5:00. – Sprawdzenia odbyły się od bramy wjazdowej na lotnisko wojskowe. Cała droga dojazdowa VIP, trap, samolot w środku, luk bagażowy i bagaże pasażerów. Sprawdzała to grupa funkcjonariuszy pirotechników z psem – przekonywał, dodając, że „jest na to stosowny dokument”.

Pytany, czy na pokładzie samolotu mogło dojść do wybuchu, były szef BOR stwierdził: – Wykluczam to. Nie było żadnego wybuchu, bo nie mogło być. Nie było żadnej bomby. Wszystko było sprawdzone. Funkcjonariusze stali na płycie lotniska i pilnowali, aby nikt nie powołany nie zbliżał się do statku powietrznego – mówił. 

Czytaj też:
Audyt w BOR. Wizyta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu była źle zabezpieczona

„Prezydent wyglądał jakby spał”

Jak dodał, na miejsce katastrofy w Smoleńsku przyjechał razem z premierem Donaldem Tuskiem. Pytany, czy funkcjonariusze Biura byli obecni przy sekcji zwłok prezydenta Lecha Kaczyńskiego, gen. Janicki przyznał, że nie pamięta. – Myślę, że nie – dodał.

Były szef BOR tłumaczył, że po powrocie do Polski zaproszono go do Pałacu Prezydenckiego i był obecny przy otwieraniu trumny Lecha Kaczyńskiego. – Do końca życia będę to pamiętał. Pan prezydent wyglądał jakby spał – powiedział Janicki.

Czytaj też:
Są wstępne wyniki sekcji zwłok Lecha Kaczyńskiego. "Wielonarządowe obrażenia ciała"

Źródło: TVN24
Czytaj także