Arabowie na polskim niebie?

Arabowie na polskim niebie?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Arabowie na polskim niebie?
Arabowie na polskim niebie?

Jeżeli wierzyć medialnym przeciekom z Ministerstwa Skarbu Państwa, PLL LOT czeka świetlana przyszłość. Już niedługo będziemy latali nowiutkimi samolotami ze światowej klasy obsługą, a na pokładach maszyn pojawią się nawet... nianie dla dzieci - pisze w 34. numerze Do Rzeczy Piotr Wołoczyk.

- Skąd ta wizja? Urzędnicy MSP anonimowo przyznają, że będącym wiecznie pod kreską LOT wstępnie zainteresowane są linie lotnicze Etihad ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. A przecież w branży lotniczej doskonale wiadomo, że wszędzie tam, gdzie pojawia się Etihad, pojawiają się również stojące za nimi petrodolary, które niosą ze sobą zmiany. Duże zmiany.

Etihad to narodowa linia lotnicza Zjednoczonych Emiratów Arabskich (ZEA), mająca swoją bazę w porcie lotniczym w Abu Zabi, stolicy tego arabskiego krezusa. Powstała zaledwie 10 lat temu za sprawą dekretu Chalifa ibn Zajid al-Nahajjana, prezydenta ZEA. Dzięki stałemu strumieniowi petrodolarów Etihad jest dziś najszybciej rozwijającą się linią lotniczą na świecie. Już po pięciu latach od powstania dysponował 32 samolotami (prawie tyle, ile obecnie lata w barwach LOT). Dzisiaj jego flota jest ponad dwa razy większa. I zdecydowana jej większość to szerokokadłubowe maszyny wykorzystywane do lotów na długich trasach. W 2012 r. Etihad przewiózł 10 mln pasażerów, co daje mu drugie miejsce w ZEA po Emirates, konkurencyjnych liniach lotniczych z sąsiedniego Dubaju. Wśród linii lotniczych z Zatoki Perskiej Etihad jest w tym rankingu czwarty. LOT w tym samym roku przewiózł dwa razy mniej pasażerów.

Wspomniane nianie to najnowszy pomysł strategów z Abu Zabi, mający zachęcić klientów do skorzystania z usług samolotów z godłem ZEA na ogonie. Nie od dziś wiadomo, że linie lotnicze z rejonu Zatoki Perskiej generalnie postrzegane są jako liderzy w zapewnianiu podróżnym luksusów, przy których europejscy przewoźnicy prezentują się wręcz ascetycznie. Jeszcze do niedawna się wydawało, że nie do przebicia są Emirates, które zapewniają klientom lecącym pierwszą klasą airbusami A380 dostęp do pryszniców. Pomysł z nianiami sprawił jednak, że poprzeczka została zawieszona jeszcze wyżej, tym bardziej że nianie mają być dostępne dla dzieci pasażerów lecących wszystkimi klasami, a nie tylko tych, którzy wydają dziesiątki tysięcy złotych na luksusowe podróżowanie pierwszą klasą. Co do zasady Etihad w kupowanych przez siebie liniach lotniczych podwyższa standardy, więc istnieje szansa, że i w naszym poczciwym LOT nadejdą czasy, gdy rodzice będą mogli oddać swoje pociechy pod opiekę podniebnych niań.

Na razie nie sposób oficjalnie potwierdzić, ile prawdy jest w medialnych doniesieniach na temat rozmów z arabskim przewoźnikiem, które rzekomo mają nabierać tempa w ministerstwie. (...)

W kontekście przejęć firmy Etihad często pojawiają się porównania do smutnej historii Swissair, który w latach 90. jak szalony rzucił się na zakupy mniejszych linii lotniczych, po czym w 2002 r. zbankrutował. Problemem okazało się to, że w każdym przypadku przejmował mniejszościowe udziały, przez co nie miał decydującego wpływu na rozwój swoich nabytków. W efekcie – już jako Swiss – trafił pod opiekuńcze skrzydła spokojnie rozrastającej się Lufthansy. Jednak Etihad, robiąc zakupy, się zabezpiecza – np. w przypadku przejęcia mniejszościowego udziału w serbskich liniach zarezerwował sobie na pięć lat prawo do zarządzania nimi, aby wyprowadzić je na prostą. Poza tym niebagatelną rolę odgrywa fakt, że za Etihadem – czyli de facto ZEA – stoją siódme największe na świecie rezerwy ropy naftowej. (...)

Cały artykuł w najnowszym wydaniu Do Rzeczy.

Czytaj także