Beka z człowieka

Beka z człowieka

Dodano: 
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Źródło: Flickr / Christoph Scholz / CC BY-SA 2.0
3 września września, dzień 185. Wpis nr 174 | W tzw. mediach „społecznościowych” – nowy wątek. (Piszę w cudzysłowie, bo takie one społecznościowe pod kontrolą wielkich korporacji jak gęsi idące za flecistą miałyby stanowić społeczność).

Mam pełno memów i tablic, które komunikują, że dom pomocy społecznej w Nowym Sączu zaprasza wszystkich wątpiących w istnienie koronawirusa jako wolontariuszy, by pomagali (bez zabezpieczeń) w opiece nad zakażonymi u nich pacjentami. Pod takimi wpisami pełno komentarzy – po to jest ten „news”? -, że ci denialiści kwestionujący istnienie wirusa to tacy mocni w gębie, a jak trzeba ciałem i zdrowiem dowieść swoich durnowatych postaw, to jednak wymiękają. I co płaskoziemcy, cwaniaki w deklaracjach, a w czynie to się chowacie za przyłbicą? Jak chodzić po IKEI i zarażać to każdy mocny, a jak pójść na front to wymiękają. I beka po całości z hipokrytów.

Biorę więc ci ja (oldskoolowy nawyk ze starych dziennikarskich czasów pt. sprawdzamy, jak to jest naprawdę, teraz już niemodny) za telefon i dzwonię do ośrodka. I tam okazuje się, że katastrofa. Z powodu tego fejka oni tam potracili wszystkich wolontariuszy. Nikt nie dzwoni, albo dzwonią ci tylko z beką, że fajnie zrobili. A oni zawsze mieli jakichś wolnotariuszy, którzy im pomagali. Teraz nie dzwonią, bo w internecie na zasięgach ośrodek występuje jako tacy fajni, którzy chcieli powiedzieć płaskoziemcom: sprawdzam. I nie dzadzą żadnych masek. A oni w ogóle nic o tym nie wiedzą. (Doradziłem, żeby to w mediach odkręcali, ale oni nie mają do tego głowy, ani czasu, ani kompetencji.) Autor tego fejka mógł równie dobrze wybrać Pcim (sorry Pcim, ale cóż…), albo jakiekolwiek inne miasteczko (miasteczko, bo gdyby wybrał duże miasto to ktoś by to zweryfikował nie daj Boże). Padło na Nowy Sącz. Dla beki.

I na końcu za taką bekę (taki bek?) dla fajności i pognębienia ciemnogrodu cierpią osoby z ośrodka, pozbawione opieki. Fajnie było sobie pojechać z jazdą po antyszczepionkowcach, ale rachunki są okrutne. Odłóżmy sobie na razie na koniec wersję z farmą trolli, która mogłaby wyprodukować taki fejk. Pójdźmy bardziej soft. Wyobraźmy sobie, że to spontaniczna inicjatywa. Kogoś kto nigdy nie był w takim ośrodku albo nie zna nikogo kto tam był. Bo tylko taki ktoś mógłby coś takiego wykreować. To tak jak nie można pogonić na ulicy kundla jak się kiedykolwiek było w schronisku. Wiem, że to okropne porównanie, ale tacy ludzie prędzej się zafrasują (w towarzystwie oczywiście, bo nie w realu) nad bezdomnym psem niż nad bezdomnym człowiekiem, który przecież nie merda ogonkiem, śmierdzi, czegoś chce i sam jest sobie winien. A więc ktoś kto ma dostęp do internetu i w małym paluszku social media, siedzi sobie w ciepłym domu ogrzewanym prawdopodobnie przez mame/tate (zakładamy liberalnie, że to nie trolle, przypominam) i robi jazdę, która zatrzymuje subtelne i wrażliwe tryby, tak jak wszystkich, ośrodków opieki społecznej. Tu mamy prawdopodobnie jazdę „młodych wykształconych z wielkich ośrodków” a po drugiej stronie nagą prawdę życia, o której – daj Bóg – nie wiedzą wyznawcy beki dla beki. Bo jak wiedzą jak jest i to zrobili, to grzech podwójny.

Mam złą wiadomość dla towarzystwa. Ja tam bywałem, by pomóc. Na moje oko to większość tamtejszych mieszkańców miała takie samo fajne życie jak Wy. I są tam, gdzie są. A tacy bekowicze-dla-beki to pierwsi kandydaci do takich ośrodków w (zdawałoby się) dalekiej przyszłości.

Do zobaczenia. Jak dożyję – będę Was odwiedzał. I wtedy pogadamy. Przez fajsika.

Jerzy Karwelis

Więcej wpisów na blogu Dziennik zarazy.

Źródło: dziennikzarazy.pl
Czytaj także