Dr Sadowski: Te obostrzenia to cofanie się, promowanie w Polakach postaw lękowych

Dr Sadowski: Te obostrzenia to cofanie się, promowanie w Polakach postaw lękowych

Dodano: 
Andrzej Sadowski
Andrzej Sadowski Źródło: PAP / Leszek Szymański
Nowe obostrzenia to nie tylko koszty finansowe, ale nastąpi utrwalanie postaw lękowych w społeczeństwie. Wywołane one będą brakiem odpowiedniej wiedzy w społeczeństwie. Postawy lękowe będą bardzo niebezpieczne i mieć będą fatalne skutki. Bo pamiętać należy, że rozwój nie bierze się z ciągłego strachu i życia w nim, ale z podejmowania ryzyka. Ryzyka, które podejmujemy ze świadomością, że możemy wyjść na ulicę i wpaść pod samochód, albo spotkać kogoś zarażonego wirusem i się zarazić – mówi portalowi DoRzeczy.pl dr Andrzej Sadowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha.

Czy obostrzenia teraz wprowadzane są konieczne i co oznaczają dla polskich przedsiębiorców i naszych firm?

Dr Andrzej Sadowski: Doświadczenia ostatnich miesięcy, jak również informacje płynące z całego świata, na temat tego wirusa świadczą o tym, że należy jednak wykorzystać doświadczenie szwedzkie, skupienie się na odporności stadnej, na ochronie najsłabszych, ale bez zamykania całych gałęzi gospodarki. Pójście śladami drogi, którą przeszliśmy w marcu i kwietniu jest cofaniem się. Jest drogą donikąd.

Jednak zagrożenie naprawdę istnieje?

Doświadczenie kryzysu, czy też zapaści gospodarczej, z którą mieliśmy do czynienia, niezależnie jak to nazwiemy, zmusza do przemyśleń. Mamy dowody na to, że bogactwo bierze się z pracy. A pieniądze, które rząd rozdaje, to pieniądze obywateli.

Problemem chyba jest to, że wpadamy ze skrajności w skrajność – albo jest lockdown, albo w ogóle podejście „hulaj dusza, piekła nie ma”, negowanie istnienia wirusa, lekceważenie wszelkiej ostrożności. Czy nie powinno to polegać na tym, że nie zamyka się gospodarki, pozwala na wszystko, ale zachowuje te zasady ostrożności takie jak maseczki itd.?

Dziś informacja jest o wiele pełniejsza. Szwecja postępując inaczej niż w innych krajach osiągnęła odporność na poziomie kraju. A możemy słyszeć oświadczenia ministrów innych rządów, jak ministra zdrowia Niemiec, że reakcja w pierwszym etapie pandemii była tam przesadzona. Powinien powstać raport na temat tego, co zostało zrobione i jakie działania w sprawie wirusa okazały się skuteczne, a jakie nie. To powinno być punktem wyjścia. Jeżeli takiego raportu nie ma, to grozi nam popełnianie błędów, ale w skali znacznie większej i znacznie większymi kosztami.

To znaczy?

To będą nie tylko koszty finansowe, ale nastąpi utrwalanie postaw lękowych w społeczeństwie. Wywołane one będą brakiem odpowiedniej wiedzy w społeczeństwie. Postawy lękowe będą bardzo niebezpieczne i mieć będą fatalne skutki. Bo pamiętać należy, że rozwój nie bierze się z ciągłego strachu i życia w nim, ale z podejmowania ryzyka. Ryzyka, które podejmujemy ze świadomością, że możemy wyjść na ulicę i wpaść pod samochód, albo spotkać kogoś zarażonego wirusem i się zarazić. Katarem, grypą, koronawirusem, innymi infekcjami. Ale ryzyko podejmuję, bo mam świadomość, że mogę liczyć na opiekę zdrowotną. A tu nie potrzebujemy żadnego raportu, by stwierdzić, że publiczna służba zdrowia w dotychczasowym kształcie nie zdała egzaminu. Nie daje gwarancji pomocy ludziom chorym na inne przypadłości. I osoby te będą ofiarami także tej pandemii strachu, z którą dziś mamy do czynienia.

Czytaj też:
Sadowski: Niemcy obniżają swój VAT, u nich będzie znacznie taniej

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także