Semka o protestach feministek: Ich nie przeraża wzrost liczby zakażeń

Semka o protestach feministek: Ich nie przeraża wzrost liczby zakażeń

Dodano: 
Piotr Semka
Piotr Semka Źródło: PAP / Stach Leszczyński
Publicysta "Do Rzeczy" jest zdania, że organizatorki protestów przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji eugenicznej w najbliższych dniach nie ograniczą skali manifestacji.

Zaproszeni do na antenę radia RDC goście komentowali czwartkowe wezwania premiera Mateusza Morawieckiego i wicepremiera Piotra Glińskiego o zaprzestanie ulicznych protestów ze względu na niebezpieczeństwo niekontrolowanego wzrostu zachorowań na COVID-19.

– Apeluję do wszystkich protestujących, niech Wasz gniew skupia się na politykach, a nie na reszcie społeczeństwa. Nie stwarzajmy dodatkowego zagrożenia dla naszych matek, ojców i dziadków – powiedziała Morawiecki podczas konferencji na Stadionie Narodowym.

Z kolei wicepremier Gliński napisał na Twitterze: "Epidemiolodzy mówią jasno: wszelkie zgromadzenia, wchodzenie w tłum, multiplikują superroznosicieli, a ci zakażają swoich rodziców i dziadków. Dołączam się do apelu @PremierRP – możecie atakować i mnie, ale nie gromadźcie się, nie zbierajcie się na ulicach!".

Protesty w dobie pandemii

– Mamy trzy zjawiska: opozycję, która traktuje całą tę sytuację, jako kolejny quasi-Majdan. Dwa – rewolucję młodych, którzy przez ostatnie kilka lat nie tylko odeszli do Kościoła, ale go znielubili. I trzy – feministki, które zawsze były przeciwko jakiemukolwiek ograniczaniu prawa do aborcji i dlatego protestują – powiedział publicysta "Do Rzeczy".

Semka przypomniał, że najwięcej przypadków aborcji związanych z trwałym uszkodzeniem płodu dotyczy przypadków dzieci z zespołem Downa.

– Zdjęcia, którymi lubią epatować feministki dotyczą sytuacji najbardziej drastycznych, w których moim zdaniem, jakaś dyskusja nad zakresem chorób, które nadawałyby się do zabiegu przerwania ciąży, rozwiązałaby sytuację – dodał Semka.

Publicysta "Do Rzeczy" stwierdził, że nie ma wątpliwości, iż masowe protesty na ulicach Polski spowodują taki wzrost liczby zakażeń, że w szpitalach zacznie brakować łóżek dla pacjentów z COVID-19.

– Niestety, przechodzi mi czasem przez myśl, że części najbardziej radyklanych organizatorek ta sytuacja nie przeraża na zasadzie: wtedy rząd będzie jeszcze łatwiejszy do zaatakowania – ocenił Semka. Dodał również, że w obecnej chwili jedynymi osobami, które mogłyby powstrzymać protesty i rozprzestrzenianie się wirusa są organizatorki Strajku Kobiet. Publicysta wątpi jednak, że zdobędą się na taki krok.

Czytaj też:
Ponad 21,6 tys. nowych zakażeń koronawirusem w Polsce
Czytaj też:
"Wesprzyj Wyp****alać". Tak "Wyborcza" namawia do prenumeraty

Źródło: RDC
Czytaj także