Wiceszefowa PE Katarina Barley wzywała niedawno do zwiększenia presji na Węgry i Polskę w związku z rzekomym zagrożeniem w tych państwach praworządności. Polityk mówiła m.in. o "finansowym zagłodzeniu" Węgier i Polski. Od tych słów odcięli się zarówno premier Saksonii Michael Kretschmer jak również sekretarz generalny CDU Paul Ziemiak.
W związku z wypowiedziami wiceszefowej PE, europosłowie Prawa i Sprawiedliwości złożyli wniosek o jej odwołanie.
– Zapadła w tej sprawie cisza. Parlament Europejski został zamknięty do końca listopada bez jakichkolwiek konsultacji z deputowanymi. Na razie pracujemy zdalnie – komentował sytuacje europoseł PiS Dominik Tarczyński.
– Wniosek będzie musiał być rozpatrzony przynajmniej na poziomie prezydium PE. Wiele będzie zależało od przedstawicieli Europejskiej Partii Ludowej. Wierzę, że w grudniu wrócimy do pracy, przedstawimy swoją argumentację i dojdzie do głosowania nad odwołaniem Katariny Barley – podkreślił polityk.
– Będzie to kolejny dowód na to, z kim mamy do czynienia wśród polskich europosłów – dodał europoseł.
Czytaj też:
Poseł PiS: Barley powinna się ukorzyć i przeprosić za zbrodnie niemieckieCzytaj też:
Niemiecka dziennikarka krytykuje Barley. "Arogancki duch imperium"