Minister spraw wewnętrznych i administracji był dziś gościem Marcina Fijołka w programie "Graffiti" na antenie Polsat News. Tematem rozmowy były działania policji w czasie ostatnich zgromadzeń publicznych. Mariusz Kamiński przyznał, iż nie mawrażenia, że policja nadużywała uprawnień. – Mamy trudny czas, czas pandemii, czas określonych rygorów społecznych – wskazał. Jak tłumaczył, dochodzi do pojedynczych incydentów, które wymagają szczególnej oceny.
– W żadnym wypadku, jako minister spraw wewnętrznych nie dopuszczę do sytuacji linczu medialnego wobec polskiej policji i funkcjonariuszy – oświadczył. Kamiński podkreślił, że jeśli dochodzi do pojedynczych incydentów, gdzie ktoś zachował się nieprofesjonalnie, to oczywiście, że należy wyrazić ubolewanie z tego tytułu. – Natomiast musimy stosować pewną zasadę proporcjonalności i adekwatności ocen. Nie można popadać tutaj w skrajne zacietrzewienie i histerię polityczną – dodał.
W rozmowie pojawił się wątek rannego w czasie Marszu Niepodległości fotoreportera "Tygodnika Solidarność". Tomasz Gutry został 11 listopada postrzelony w twarz przez jednego z funkcjonariuszy. Kamiński zaznaczył, że "wyraża ogromne wyrazy solidarności" i empatii z dziennikarzem, który - jak stwierdził - stał się "przypadkową ofiarą wydarzeń".
Czytaj też:
Oddział prewencji "zdziesiątkowany" przez koronawirusa. "Łączymy to z zabezpieczaniem zgromadzeń"Czytaj też:
"Nie hańb Boga". Pawłowicz apeluje do Kurskiego