Ziemkiewicz: Miniony rok uruchomił niebezpieczne procesy

Ziemkiewicz: Miniony rok uruchomił niebezpieczne procesy

Dodano: 
Rafał A. Ziemkiewicz
Rafał A. Ziemkiewicz Źródło: PAP / Leszek Szymański
– Miniony rok nie tylko był fatalny, ale również uruchomił procesy, które będą trwać w kolejnych latach i ujawnić się w formie kryzysów prowadzących do utraty tak drogiej Polakom, ale nieszanowanej w praktyce suwerenności – mówi w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl publicysta Do Rzeczy Rafał Ziemkiewicz.

Z jakim nastawieniem rozpoczął Pan rok 2021?

Rafał Ziemkiewicz: Z głębokim przekonaniem, że nie może być gorszy od poprzedniego, ale nie jestem tego wcale taki pewien. Miniony rok nie tylko był fatalny, ale również uruchomił procesy, które będą trwać w kolejnych latach i ujawnić się w formie kryzysów prowadzących do utraty tak drogiej Polakom, ale nieszanowanej w praktyce suwerenności.

Chodzi o powiązanie funduszy unijnych z oceną praworządności?

Ten spór to pikuś. Postrzegam go jako zewnętrzny przejaw czegoś naprawdę niebezpiecznego, czyli próby przekształcenia organizacji międzynarodowej, jaką była Unia Europejska, w państwo europejskie. Twórcy tego projektu, tacy jak socjaliści z Martinem Schulzem na czele od dawna o tym mówili. Oni to nazywają Stanami Zjednoczonymi Europy, ale szczerze mówiąc bardziej zasadna byłoby określenie tego jako Związek Socjalistycznych Republik Europejskich, ponieważ polega na narzucaniu państwom narodowym jakiejś centrali. To jest niebezpieczne dla samej Europy, ponieważ w momencie, w którym nastąpi załamanie poziomu życia, to łatwo będzie można znaleźć winnych i może nastąpić proces bałkanizacji Starego Kontynentu prowadzący do jego rozpadu. Takie są owoce socjalizmu.

Kompetencje poszczególnych instytucji unijnych uchodzą za bardzo pogmatwane. Może jednak wskazanie winnych okaże się trudniejsze?

Tak, ale ludzi to nie musi obchodzić. Pamiętam z dzieciństwa, że Polacy mówili, że jest u nas źle, ponieważ wszystko nam kradną Ruscy. Kiedy zaś przejechało się granicę i pogadało z Sowietami, to byli oni głęboko przekonani, że u nich jest źle, ponieważ wszystko wysyłają do tych cholernych demoludów z Polską na czele. Tak samo było np. w Jugosławii, gdzie Serbowie myśleli, że są okradani przez inne nacje i odwrotnie. Tak będzie również w Europie, a nawet już tak jest, ponieważ Niemcy uważają, że utrzymują całą UE. Mówiąc krótko, budowa państwa europejskiego doprowadzi do napięć, nad którymi nie zdoła ono zapanować. Zwłaszcza, że towarzyszy temu ideologiczny obłęd, poparty błędnym wyrachowaniem, jakim było narzucenie tzw. zielonej energii. Coraz bardziej są zaostrzane limity i cele klimatyczne, które mają przekształcić europejską energetykę w taką, która nie emituje dwutlenku węgla. To szaleństwo skończy się taką podwyżką cen prądu, że Europa straci konkurencyjność, a poziom życia się znacznie obniży. Najbardziej niebezpieczne jest to, że na fali paniki związanej z koronawirusem budowa państwa europejskiego nie przebiega w sposób przemyślany, ale jest formą pewnej ucieczki do przodu. W ostatnich latach widać było, że obecny system się nie sprawdza, na co eurokraci reagują dokładnie tak samo, jak sowieccy aparatczycy na problemy socjalizmu: jeśli są jakieś problemy, to znaczy, że jest za mało socjalizmu. W wydaniu UE wygląda to tak: jeśli są jakieś problemy z integracją, to odpowiedzią ma być więcej integracji.

W jakim stopniu koronakryzys przyspieszył proces federalizacji UE?

Myślę, że został wykorzystany na tej samej zasadzie, na której Naomi Klein sformułowała pojęcie „doktryna szoku”. Panika koronawirusowa została wykorzystana do przeforsowania pomysłu wspólnego zadłużenia się krajów europejskich. Gdzie jest wspólny dług, tam musi być wspólny rząd, a tam, gdzie jest wspólny rząd, tam muszą być jakieś narzędzia do podporządkowania sobie nieposłusznych i tym narzędziem jest właśnie owa „praworządność”, obecnie stanowiąca pałkę do okładania Polski i Węgier, ale równie dobrze może służyć do tego samego wobec innych krajów. Weszliśmy na drogę, która jest niebezpieczna dla Polski i całej Unii Europejskiej.

Świat istnieje również poza UE. Wkrótce na prezydenta USA zostanie zaprzysiężony Joe Biden. Jak wpłynie to na pozycję USA jako światowego hegemona?

Stany Zjednoczone wykazywały się dotąd dużą stabilnością. Ich system checks and balances sprawia, że bardzo trudno jest nim zachwiać. USA przetrwają ten kryzys, choć w tym kraju zaznaczył się plemienny podział, którego nie było chyba od lat sześćdziesiątych. USA słabną z powodów technologicznych, tzn. to, co zaczyna się pojawiać w Chinach, jest zwiastunem zwycięstwa w cywilizacyjnym wyścigu. Chiny np. zaczynają stosować technologię 6G, a Zachód nie dogonił ich jeszcze w 5G. Państwo Środka twierdzi, że jest blisko zbudowania tzw. sztucznego Słońca. Na ten fakt wskazywałaby deklaracja Chińczyków o redukcji dwutlenku węgla. Oznacza to, że mają jakąś poważną alternatywę, ponieważ wcześniej odmawiali udziału w inicjatywach klimatycznych. Teraz jednak przystępują do wyścigu z Europą i sądzą, że wygrają. Do tego należy dodać sztuczną inteligencję, czyli np. systemy wykrywania twarzy, co my na Zachodzie postrzegamy jako ograniczanie praw obywatelskich, ponieważ rzeczywiście jest to budowa totalitarnego mrowiska. Spełnia się wizja Orwella z „Roku 1984”, a Chiny w tym przodują.

Co te procesy oznaczają dla Polski?

Jest to dla nas i szansa, i zagrożenie. Jeżeli będziemy tkwić w przekonaniu naszych „elit”, że dołączenie do UE jest szczytem naszych marzeń, będziemy, przepraszam za wyrażenie, zadupiem Europy. Sama Europa staje się natomiast zadupiem świata, co nie wygląda dla nas optymistycznie. W takim wariancie bylibyśmy wyludniającym się małym krajem dostarczającym siłę roboczą i będącym wtórnym rynkiem zbytu. Z drugiej strony, jest to szansa wybicia się na niepodległość, jeżeli wykorzystując swoje położenie potrafilibyśmy grać na wielu fortepianach jednocześnie i równoważyć wpływy europejskie i amerykańskie wpływami chińskimi. Możemy być częścią Nowego Jedwabnego Szlaku i drzwiami do Europy, a równocześnie korzystać z interesów z Amerykanami, którym zależy np. na inicjatywie Trójmorza oraz wykorzystywać możliwość pionowej komunikacji od krajów skandynawskich po Turcję. Silna pozycja tej ostatniej to bardzo ważna geopolityczna zmiana od de facto XVII wieku. Taka sytuacja jest z kolei korzystna dla Polski.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także