Kilka dni temu Jarosław Kaczyński rozwiązał struktury partyjne Prawa i Sprawiedliwości w Wałbrzychu. Podjął też decyzję o wykluczeniu wszystkich członków partii w tym mieście. Decyzja ta ma związek z taśmami ujawnionymi przez lokalną telewizję Dami. Jeden z dolnośląskich działaczy partii rządzącej nagrał rozmowę swoich kolegów. Nagranie ukazuje brutalne rozgrywki wewnątrz wałbrzyskiego oddziału Prawa i Sprawiedliwości.
– Jestem pełnomocnikiem okręgu nr 2, szefem subregionu wałbrzyskiego. To, co się zdarzyło, traktuję jako osobistą porażkę. Od półtora roku starałem się w tym komitecie wprowadzić różne zmiany, niestety – jak się okazało – nieskutecznie albo, co najmniej, za mało skutecznie – zaznaczał szef KPRM Michał Dworczyk.
Kierownictwo wiedziało od dawna
Dzisiejsza "Gazeta Wyborcza" ujawnia nowe informacje w sprawie tej afery. Dziennik twierdzi, że kierownictwo partii rządzącej od dawna zdawało sobie sprawę z tego, że istnieją takie nagrania.
Taśmy zostały nagrane w lutym 2020 roku i już w marcu znalazły się w rękach polityków PiS. Jednym z polityków, który znalazł się w posiadaniu nagrań była marszałek Sejmu Elżbieta Witek.
Wykluczonymi działaczami zajmie się teraz sąd koleżeński albo partyjna komisja weryfikacyjna. Jak ustalił z kolei serwis Onet.pl, cały czas jest możliwe, że część polityków zostanie ponownie przyjęta do partii.
Krzysztof Sobolewski podkreśla jednak, że struktury w Wałbrzychu będą budowane od nowa.
Afera taśmowa PiS w Wałbrzychu
Powodem konfliktu było przejęcie władzy w regionie przez Kamila Zielińskiego, uważanego za człowieka szefa KPRM Michała Dworczyka. Część działaczy sprzeciwiła się tej kandydaturze i skierowała petycję do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Konflikt w wałbrzyskim środowisku PiS zaczął narastać, gdy do Parlamentu Europejskiego została wybrana Anna Zalewska. Była minister edukacji do tej pory pełniła władzę w lokalnych strukturach partii. Po wyjeździe Zalewskiej do Brukseli szefem okręgu został Michał Dworczyk, jednak zajęty karierą w Warszawie na swojego przedstawiciela wyznaczył Kamila Zielińskiego, ówczesnego wicewojewodę dolnośląskiego. Ta decyzja spotkała się z oporem lokalnych działaczy Prawa i Sprawiedliwości. Część z nich napisała w tej sprawie petycję do Jarosława Kaczyńskiego, jednak niektórzy z polityków uważają, że polityczny konflikt może być dla nich szkodliwy – opisuje Onet.
Zarejestrowane rozmowy toczyły się w gabinecie Invest Park Development, spółki uchodzącej za przechowalnię lokalnych polityków partii rządzącej – podaje lokalne wydanie "Gazety Wyborczej". Bartłomiej Grzegorczyk (były doradca wicewojewody) i Janusz Czyż (ojczym Kamila Zielińskiego) przekonywali Radosława Łozińskiego, aby ten usunął swój podpis pod petycją przeciwko Zielińskiemu.
Czytaj też:
Szef KPRM z ważnym apelem do seniorów. Prosi, żeby nie szli do przychodniCzytaj też:
"Nocna rozmowa pod śmietnikiem, wysyłanie funkcjonariuszy...". Małecki o standardach PO