Ekspert: Szybkie publikowanie informacji o COVID-19 ma swoje wady

Ekspert: Szybkie publikowanie informacji o COVID-19 ma swoje wady

Dodano: 
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Źródło: Obraz fernando zhiminaicela z Pixabay
Pandemia to szczególny czas pod względem prędkości rozprzestrzeniania się informacji w mediach – powiedział PAP dr hab. Piotr Rzymski z UM w Poznaniu. Zaznaczył jednak, że coraz częściej w internecie pojawiają się tzw. preprinty, czyli prace naukowe, które należy traktować z dużą ostrożnością.

"Pandemia to szczególny czas pod względem prędkości, z jaką rozprzestrzeniają się informacje medialne. Nauka niejako dzieje się w świetle kamer. Jednocześnie coraz powszechniejsze stało się umieszczanie surowych manuskryptów w formie tzw. preprintów. Są to prace naukowe nie poddane jeszcze rygorystycznemu procesowi recenzji w fachowym czasopiśmie" – podkreślił w rozmowie z PAP ekspert w dziedzinie biologii medycznej i badań naukowych Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu dr hab. Piotr Rzymski.

Jak tłumaczył, serwery preprintowe umieszczają dobrze widoczną adnotację, z której jasno wynika, że umieszczone materiały należy traktować z ostrożnością i nie wykorzystywać jako ugruntowane dowody naukowe.

"Wielokrotnie jednak byliśmy świadkami, jak media przedstawiały je w sposób definitywny. Niekiedy faktycznie preprint jest bardzo dobrze przygotowany, ale zdarzają się przypadki zupełnie odwrotne" – wskazał.

Rzymski tłumaczył, że z jednej strony preprinty są sposobem na bardzo szybkie podzielenie się wynikami badań z całym światem - można je upublicznić "niemal od razu po postawieniu ostatniej kropki w manuskrypcie".

"To niewątpliwa ich zaleta i sprawdzała się na pierwszych etapach pandemii. Ale, niestety, jest też źródłem nadużyć i zamieszczania prac niedojrzałych. Jak wynika z analizy, którą przeprowadziliśmy z moimi studentami, wiele preprintów nt. COVID-19 zamieszczanych w pierwszych miesiącach pandemii nie doczekało się nigdy publikacji w czasopiśmie naukowym. A łącznie doliczyliśmy się ich niemal 1,5 tys. w pierwszych tylko dwunastu tygodniach 2020 roku" – powiedział.

"Obserwowaliśmy też preprinty z nieostrożnymi lub nieuprawnionymi wnioskami, które co prawda spotykały się ze zdecydowaną reakcją środowiska akademickiego to i tak +szły w świat+, przenikały do mediów, często bez eksperckiego komentarza, albo co gorsze - bywały wykorzystywane do promocji tez, które nie mają nic wspólnego z dowodami naukowymi" – dodał.

Rzymski zaznaczył, że na tym etapie walki z COVID-19 warto więc zastanowić się, czy zamiast natychmiast umieszczać każdy nowy manuskrypt w surowej formie na serwerze preprintowym nie lepiej wpierw wysłać go do czasopisma naukowego.

"Jeżeli badania dotyczą palących kwestii to przecież każdy poważny periodyk nada takiemu zgłoszeniu odpowiedni priorytet w trakcie procesu redakcyjno-recenzenckiego. Dobrze też, że dzięki czasopismu +Nature+ i organizacji +Wellcome Trust+ powstała w trakcie pandemii inicjatywa +Outbreak Science Rapid PREreview+. Pozwala ona badaczom na dobrowolne przeprowadzanie publicznych recenzji preprintów dotyczących COVID-19" – zaznaczył.

Czytaj też:
W Polsce ruszają szczepienia populacyjne. Jako pierwsi seniorzy
Czytaj też:
Wielkie demonstracje przeciw obostrzeniom. Policja użyła gazu i armatek wodnych
Czytaj też:
Trzeci lockdown we Francji? "Jeśli tego nie zrobimy, znajdziemy się w bardzo trudnej sytuacji"







Źródło: PAP
Czytaj także