Do czego politykom służą rodziny
  • Piotr GursztynAutor:Piotr Gursztyn

Do czego politykom służą rodziny

Dodano:   /  Zmieniono: 
Do czego politykom służą rodziny
Do czego politykom służą rodziny 

Nazwisko „Tusk” to brand. Marka, na której można zarobić. Najpierw odkryła to Kasia, teraz Małgorzata - pisze w najnowszym Do Rzeczy Piotr Gursztyn.

- Przykład Danuty Wałęsowej okazał się zaraźliwy. Sprzedana w setkach tysięcy egzemplarzy książka jest sukcesem komercyjnym. Oprócz tego były zaproszenia, wywiady, laudacje, pochwały. Kwestią czasu było pojawienie się naśladowczyni. Kiedy, jeśli nie teraz, Małgorzata Tusk mogła skorzystać z popularności swojego męża? Może za jakiś czas byłoby za późno, bo jest coraz mniej popularny.

Sukces ciuchowego bloga córki też wiąże się z nazwiskiem obecnego premiera. Katarzyna już dawno odcinała kupony od jego popularności, przyszedł czas na żonę. – Mogłam poczuć się jak pisarka, którą zawsze chciałam być – powiedziała o swojej książce Małgorzata Tusk. Chciała, ale nie została, bo cały czas żyła w cieniu męża. I jest przy tym bardzo zabawne to, co usłyszymy o znaczeniu tej publikacji. Można się założyć, że padną słowa o odwadze autorki, podkreślaniu kobiecej niezależności, wyjściu z cienia męża. Dokładnie te same, którymi oceniano książkę pani Wałęsowej. Tymczasem jest zupełnie odwrotnie. To historie bluszczy, które opowiadają o tym, jak to jest oplatać wielkie drzewo. (...)

Wbrew feministycznym peanom żony swoich mężów zarabiają na sprzedaży plotek z własnych domów. To towar chodliwy, co widać w każdym kolorowym piśmie. Nie kupują ich świadome obywatelki niezadowolone ze zbyt nikłej obecności kobiet w życiu publicznym. Kupują je czytelniczki żądne plotek, chcące dowiedzieć się czegoś nie o polityce, lecz o tym, jak to jest być żoną słynnego faceta. Z punktu widzenia feministycznej ortodoksji musi to być katastrofa, ale pewnie cały Kongres Kobiet dyszy teraz z pragnienia, aby nowo objawiona pisarka dołączyła do grona jego członkiń, aby dyskutować na temat równouprawnienia i dyskryminacji. Pewnie sprawa nie byłaby taka rażąca, gdyby mężowie swoich żon zaczęli za pomocą podobnej literatury „wychodzić z cienia” swoich małżonek. Znalazłoby się bowiem kilku panów, których żony samodzielnie wyszarpały sobie pozycje w polityce. Jednak ani mąż Hanny Gronkiewicz-Waltz, ani panowie Gilowski czy Fedak nie spieszą się z opisywaniem dziejów swojego pożycia małżeńskiego. (...)

Książka pani Tusk jest dobrym momentem do postawienia kilku pytań. Do czego polskim politykom służą ich żony? Oraz do czego żonom polskich polityków służą ich mężowie? (...)

Cały artykuł dostępny w 42. wydaniu Do Rzeczy.

Czytaj także